A jeśli nie zależy?
Z całym szacunkiem, ale czy stwierdzenie faktu, że ktoś nie przeczytał ze zrozumieniem (czyli nie wie, czego dany tekst dotyczy i jakie padają tam stwierdzenia) relacji czy dyskusji jej towarzyszącej, jest automatycznie obrażaniem danej osoby i "personalnym atakiem"? Rozumiem, że stwierdzenie, że ktoś czytał moją relację/wywody "z politowaniem"/"z żażenowaniem" absolutnie się pod ww. nie łapie?
Kol. luki najwyraźniej wymaga, by historyk nawet relację z wakacyjnego wypoczynku pisał jak rozdział podręcznika (a ponoć w szkołach młodzież narzeka, że historia jest nudna). Rozumiem, że litania godzin, wysokości zdobywanych szczytów, czasówek i uwag o rodzaju chmur na niebie w danym dniu podczas wędrówki jest tym, czego należy ode mnie wymagać, bo ma to najwięcej cech obiektywizmu? Napisałem jednak co innego i kilku userów tego forum przyznało, że im się podoba. Kilku napisało, że się nie podoba i jest to ich prawo. Na szczęście to nie wybory Miss Polonia, żebym się przejmował negatywnymi opiniami "jurorów"
Jeśli luki chce ostrzegać innych przed czymś (drzemiącym złem?), co niesie moja relacja, by "nie dali się zwieść, że jest to zwykła [...] bieszczadzka relacja z wplecionymi tylko ciekawymi wątkami historycznymi", to niech ostrzega. Pytanie tylko - po co i przed czym ostrzega? W tej relacji nie ma drugiego, trzeciego czy piętnastego dna. Istnieje jednak różnica między słowami "subiektywna" a "stronnicza". Napisałem, że relacja jest subiektywna - bo jest. Nie jest stronnicza. Idąc za tokiem rozumowania kol. luki, każdy kto nosi koszulkę z Che Guevarą jest automatycznie komunistą. Bardzo fajna czarno-biała wizja świata, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością...
Leuthen, jest zasadnicza różnica między stwierdzeniem "chyba nie zrozumiałeś" a "chyba nie umiesz czytać ze zrozumieniem". Ten drugi argument jest czysto personalny, bo to czy dana osoba w ogóle umie czytać (nie mówiąc o czytaniu ze zrozumieniem) jest absolutnie nieistotne w dyskusji. Twój adwersarz (nie mam teraz na myśli nikogo konkretnego) może być analfabetą, może czyta mu ciotka, mama, brat lub synowa, ba! - może być niewidomy. Być może ktoś nawet mu tłumaczy o co chodzi w przeczytanym tekście - droga dojścia danej osoby do przedstawionych przez nią wniosków jest właściwa danej osobie i nie może być oceniana ani brana jako argument w takiej dyskusji ja ta.
Ty nie odnosisz się do wniosków tylko poddajesz w wątpliwość umiejętność czytania ze zrozumieniem. Czepiasz się osoby a nie tego, co napisała. To jest klasyczny przykład argumentum ad personam (specjalnie dla Ciebie wygrzebałem to po łacinie) i jako taki będzie karany zgodnie z regulaminem.
Nie, nie rozumiesz. Właśnie to stwierdzenie podałem jako drugi przykład zachowania nagannego - cofnij się i sprawdź.
Jeżeli właściciel koszulki opisuje swoją wycieczkę szlakiem Armii Konnej Budionnego, okraszoną zdjęciami w tej koszulce właśnie, to coś może (nie musi) być na rzeczy. Zapytać zawsze można, prawda?
Jak dla mnie koniec dyskusji.
Ostatnio edytowane przez bartolomeo ; 21-11-2011 o 15:59 Powód: Poprawki stylistyczne
O wątpliwościach natury historycznej odnośnie mojej relacji wypowiadałem się bardzo obszernie podczas dyskusji z joorgiem. Nie zamierzam tego powielać - kto chce, może przeczytać posty na poprzednich 7 stronach tego wątku.
Jeśli ktoś doszukuje się analogii historycznych i skojarzeń na zaproponowanej przez Ciebie zasadzie (Budionny etc.), to jest to średni koncept - choćby dlatego, że trasa "jazdy szturmowej na Lwów" niemieckiej 1 DG we IX 1939 r. ma się nijak do mojej trasy w Bieszczadach z lipca b.r.
Ponieważ nie mam już ochoty "udowadniać, że nie jestem koniem", kończę definitywnie komentowanie tego wątku. A specjalnie kol. luki dedykuję fotkę z rajdu "Tropiciel" (www.tropiciel.org) z minionego weekendu
http://photo.bikestats.eu/zdjecie,23...-wszedzie.html
[ja to ten z prawej ]
Wyszperane ostatnio w necie.
Niestety nie potrafie powiedzieć gdzie zrobione, ( moze Krosno,Sanok,Rymanów)
Fajnie się czyta na różnych forach opowieści Leuthena, te bieszczadzkie, ale także i te z moich okolic
W tym wątku było trochę o samolotach, których jak widać jest w Bieszczadach sporo. Może wiecie, a może jeszcze nie, ale w 2012 r. grupa badawcza "Orłów Historii" zabrała spod Okrąglika fragmenty samolotu Ła-5, a także zainicjowała akcję ekshumacyjną szczątków pilota, które znajdowały się w miejscu katastrofy. Kości te zostały złożone na cmentarzu wojennym w Baligrodzie w skromnej uroczystości, w której wzięło udział kilka osób (kapelan lotników O. Dominik, Wójt Gminy Baligród, panie z PCK i UW oraz moja skromna osoba).
Tu krótkie relacje kolegi i nieco zdjęć:
http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,...aglikiem,11690
http://www.samoloty.pl/index.php/com...rglikiem-.html
Obecnie trwają próby identyfikacji poległego, co jest zadaniem o tyle trudnym, że samolotów zaginionych w akcji było sporo. Oprócz 1944, w grę wchodzi także jeden epizod z 1945 roku. Być może sprawą kluczową będzie odnaleziony przez kolegę kawałek sklejki z poszycia maszyny z małym fragmentem numeru bocznego samolotu.
Po akcji udaliśmy się na Rypi Wierch, gdzie znajdują się szczątki kolejnej maszyny, identyfikowanej przez prof. Olejko w programie TV jako drugi Ła-5. Niestety, profesor się bardzo pomylił - zbadane przez nas fragmenty, a także części znalezione przez innych badaczy (m.in. elementy silnika) wskazują, że na pewno nie był to Ławoczkin - ale na 99% bombowiec Ił-4.
Czyli takie coś http://img.wp.scn.ru/camms/ar/374/pics/1_46_b1.jpg
To jest znacznie rzadsza maszyna i mam już wytypowaną załogę, która mogła zaginąć nad Bieszczadami - rzecz wymaga jednak potwierdzenia.
Krótka informacja jest tu http://www.samoloty.pl/index.php/art...cze/11866.html - na kamieniu napisałem "lotnik nieznany", niemniej nie wiedziałem jeszcze wtedy, że chodzi o samolot z załogą czteroosobową.
A okopy też były :) Na przełęczy nad Roztokami piękne stanowisko artyleryjskie (chyba Pak), osłaniane przez gniazda karabinów maszynowych.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki