Ostatnio edytowane przez joorg ; 04-08-2011 o 14:08
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Skończyliśmy na tym, że kierowca naszego wozu poszedł do domu. Po pięciu minutach zamiast niego wyszła żona i usiadła za kierownicą. Przysunęła fotel do maksymalnie przodu, oparła łokcie na udach, mocno złapała kierownicę podchwytem od dołu oburącz i śmiało ruszyła w dół. To już tylko 10 kilometrów, może jakoś przeżyjemy :)
Droga była częściowo pokryta drzewami zwalonymi niedawno przez wiatr, ale już przyciętymi i częściowo zepchniętymi do potoku. W Rodnej rozładowanie bagażu i zapłata 50 RON za przejazd. Na ostatnim zdjęciu można zauważyć leżący na przyczepce mój ogólnowojskowy, świerkowy kijek wysokogórski, który przez zapomnienie tam pozostał. Później się okazało, że w bagażniku zostały trzy pary kijków trekingowych.
IMG_4677.JPG . IMG_4678.JPG . IMG_4679.JPG . IMG_4682.JPG . IMG_4682a.JPG
W Rodnej narada; jak dotrzeć do pozostawionego gdzieś tam samochodu. Zadanie zostało wykonane kosztem 50 RON. Jest już mocno po południu. Wracamy do Borszy, gdzie stoi drugi samochód i gdzie będzie można się domyć i dosuszyć. Tym razem nie jedziemy najkrótsza drogą, przez Rotundę ale nakładamy kilkadziesiąt kilometrów przez przełęcz Setref. W ten sposób mamy objechane Góry Rodniańskie dokoła.
Wracając do słów Orłowicza z początku wątku, tego dnia mieliśmy okazję zobaczyć piękne drewniane chaty o gankach i opartych na charakterystycznie zdobionych słupach. I dodatkowo dziwny most, ze ścianami i dachem.
Czwarty dzień. O godzinie 5:30 nad górami nie ma ani jednej chmurki! Pietrosul uśmiecha się do na przez druty miejscowej sieci energetycznej. Dzielimy się na dwie podgrupy, żeby nie robić tłoku w górach :)
Podgrupa dwuosobowa wyrusza przed siódmą, kilkanaście minut po siódmej jesteśmy przy dolnej stacji wyciągu krzesełkowego w ośrodku narciarskim Borsza. Parę minut po ósmej zbiera się ponad 10 osób i wtedy wyciąg rusza. Wpół do dziewiątej na górnej stacji wyciągu dociągamy sznurówki i startujemy po raz drugi na główny grzbiet G.R.
IMG_4737.JPG . IMG_4740.JPG . IMG_4746.JPG . IMG_4751.JPG
Po drodze spotykamy stado koni, stado krów oraz samochód z rzeszowską rejestracją R1KUGEL, którego właściciele i pasażerowie trochę inaczej - niż my - wyobrażają sobie wędrówkę górską. Około jedenastej jesteśmy na grani.
IMG_4756.JPG . IMG_4758.JPG . IMG_4762.JPG . IMG_4770.JPG
Oh znam więcej takich co jeżdżą samochodami po połoninach, daleko nie trzeba szukać;-)
Maaaaałooooooo;-)
Więcej koni proszę!
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Wędrówkę zaczynamy od górnej stacji wyciągu pod Stiolem. Do grzbietu dochodzimy na przełęczy Gargalau. I odtąd aż do wieczora nie ma nic do opowiadania. Ani kropli deszczu, ani jednego grzmotu. Czasami dwie chmurki lub lekki podmuch wiatru. Znakowany szlak prowadzi grzbietem głównym na zachód. Raz granią, raz trawersem po zboczu, czasem zejdzie w górne partie kotła źródliskowego jakiegoś potoku. Przeważnie jest dość płasko ale w kilku miejscach jest bardzo stromo. Przeważnie idzie się po trawkach i skałkach z trawkami, czasem trafia się łan kosodrzewiny lub” gorganowaty” rumosz skalny. Około 20 docieramy na Tarnita La Cruce. Pod przełęczą, nad stawem, widać trzy namioty. Nie schodzimy na pole biwakowe, rozbijamy się kilka metrów poniżej grzbietu, aby nie tracić wysokości, bo jutro idziemy dalej granią. Dokoła nadal widać cały świat a w nocy świeca gwiazdy.
Mapka trasy: http://ciekawe.tematy.net/2011/rodni.../mapka_5-6.jpg
Kolega iaa nosi tyle sprzętu fotograficznego, ile sam waży Czekam na parę ciekawych krajobrazów i kwiatuszków z Nikona.
Ode mnie tylko zdjęcie całej, dwuosobowej grupy na stoku góry Repede.
Ostatnio edytowane przez bartolomeo ; 12-08-2011 o 17:40 Powód: Poprawiłem cytowanie
A ja myślę, że krajobrazami też się należy podzielić z bliźnimi swymi
Oto kilka obrazków z przejścia grani głównej. Na czwartym od lewej widok na Borszę, w głębi dawna kopalnia, z tyłu, po prawej Torojaga. Było tez widać "pieczarki" i kawałek Czarnohory. Oko widziało, aparat nie zobaczył. I to był jedyny dzień, kiedy nas w górach nie zlało.
IMG_4783.JPG IMG_4812.JPG IMG_4800.JPG IMG_4789.JPG IMG_4779.JPG
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki