Z tego, co pamiętam, Jędrek był raczej antykomunistą. Podobnie jak setki polskich "wiecznych studentów", dla których studia były tylko pretekstem do niezwykłych przeżyć estetycznych i do tego, by Wędrówka nigdy się nie kończyła... Ale teraz taka moda - każdego, kto nie pasuje do modelu konsumpcjonistycznego, nazwać komuchem.
Jeśli chodzi o rodzinę, społeczeństwo - to one już de facto nie istnieją, za wyjątkiem najbardziej "zacofanych" wiosek, np. na Kurpiach. Społeczeństwo zostało zatomizowane i obecnie jest to kosmopolityczna, bezduszna maszyna do utrzymywania w ryzach niewolników dla Systemu. Rodzina jest natomiast maszyną do mechanicznej produkcji nowych niewolników. Mam rozumieć, że inicjatywa Piotra jest protestem przeciw temu modelowi.
Poza tym, Długi - zarzucasz Piotrowi anarchizm. Przypominam, że obecnie dokładnie taki sam indywidualizm panuje w tych "rodzinach" i w tym "społeczeństwie" - bo jest on zasadą ogólnie przyjętą. Na tym przecież opiera się filozofia liberalizmu gospodarczego oraz filozofia nieangażowania się obywateli w politykę, które nieoficjalnie wyznaje dziś praktycznie każdy. Tyle tylko, że tamci są tchórzliwi i nieskłonni do wyrzeczeń, oraz chcą się przede wszystkim urządzić. A zostanie po nich sterta zużytych opakowań po produktach - nic więcej...
Tak w praktyce wygląda ta "radość życia" i "miłość", polegająca na Wielkim Żarciu i na chodzeniu w życiu na skróty.
Zwróćcie też uwagę, że co bardziej radykalni zwolennicy konsumpcjonizmu porzucają życie rodzinne, by żyć jako egoistyczni single. Innym słowem, droga, którą wybiera większość, prowadzi dokładnie do tego samego - tylko że bez estetyki, bez romantyzmu, a za to z obojętnością i cynizmem oraz z beznadziejnym uzależnieniem od każdego, kto ma władzę i pieniądze.
Gdy wrócą ludzie, którzy nie będą się bać komercji i kapitulować przed nią posłusznie, to komercja sama zacznie się cofać. Zresztą sam znam dosyć miejsc niekomercyjnych - więc po co te strachy?.
I co jest konkretnie u Potockiego bajką? Ja bym go raczej nazwał "gadkopisarzem" czy raczej "gadkozapisywaczem". Z tego, co mi opowiadano, wynika, że stawiał komuś, kto znał jakiegoś człowieka, piwo, i potem wypytywał go do oporu. Bywało ponoć, że miał po takim wywiadzie problemy z wejściem o własnych siłach do samochodu...
Zakładki