To, co piszesz, jest całkiem bez sensu. Tu nie chodzi o brak pieniędzy jako taki, tylko o sprawdzenie się w naturalnych warunkach. Zresztą w miastach ludzie, którzy żyją bez pieniędzy, mają ściśle określone miejsce w hierarchii społecznej i Tobie wyraźnie chodzi o to, żeby "udowodnić", że żyjąc na dziko jest się kimś znajdującym się równie nisko. I dzięki temu hierarchia społeczna dalej może być hierarchią konsumpcji.
Nonsens. Buk owocuje głównie właśnie w październiku. Części przetrwalnikowe roślin jadalnych - np. rosnącej gdzieniegdzie w Bieszczadach pałki wodnej - zbiera się też głównie jesienią.Pomysł zbierania żywności w pażdzierniku nazwę tak jak należy to głupota wysokich lotów.Grzyby nie mają wartości odrzywczych.Żeby najeśc się czym innym to polne myszy,padlina itp. pozostają
Dziwne, że też ludzie te warunki wytrzymywali do tej pory. Ba, że Homo sapiens potrafi żyć w warunkach jeszcze bardziej ekstremalnych.Telefon zostawiony dla wezwania pomocy wytrzyma nawet wyłączony i w cieple może miesiąc.A gdzie zima. Dwa lata temu przejście z Komańczy do Woli Michowej zajęło nam 2 i pół dnia.Byliśmy najedzeni i wypoczęci,a mimo to ledwo szliśmy.
O tym, jak się chodzi zimą po Bieszczadach, doskonale wiem. Ale też są sposoby na uniknięcie problemów, znane zarówno Indianom, jak i naszym przodkom - jak choćby rakiety śnieżne, które zakapior powinien sam wykonać.
Ja raczej zapraszam do zapoznania się z Bieszczadami z innej perspektywy, niż piwno-rozrywkowo-wycieczkowa, np. do zdobycia wiedzy przyrodniczej.Nie opowiadajcie więc panowie baśni z mchu i paproci a jeśli obydwaj cierpicie na depresję to polecam psychologa.





Zakładki