Cytat Zamieszczone przez diabel-1410 Zobacz posta
Ot i wysyp zakapiorów nam nastał-twardzi i bezkompromisowi-a spróbujcie szanowni panowie przeżyc bez kasy w mieście.Tam łatwiej bo markety jedzenie do koszy wyrzucają.Nie wiem tylko czy zwierzyna zadowolona z konkurencji będzie.
To, co piszesz, jest całkiem bez sensu. Tu nie chodzi o brak pieniędzy jako taki, tylko o sprawdzenie się w naturalnych warunkach. Zresztą w miastach ludzie, którzy żyją bez pieniędzy, mają ściśle określone miejsce w hierarchii społecznej i Tobie wyraźnie chodzi o to, żeby "udowodnić", że żyjąc na dziko jest się kimś znajdującym się równie nisko. I dzięki temu hierarchia społeczna dalej może być hierarchią konsumpcji.
Pomysł zbierania żywności w pażdzierniku nazwę tak jak należy to głupota wysokich lotów.Grzyby nie mają wartości odrzywczych.Żeby najeśc się czym innym to polne myszy,padlina itp. pozostają
Nonsens. Buk owocuje głównie właśnie w październiku. Części przetrwalnikowe roślin jadalnych - np. rosnącej gdzieniegdzie w Bieszczadach pałki wodnej - zbiera się też głównie jesienią.

Telefon zostawiony dla wezwania pomocy wytrzyma nawet wyłączony i w cieple może miesiąc.A gdzie zima. Dwa lata temu przejście z Komańczy do Woli Michowej zajęło nam 2 i pół dnia.Byliśmy najedzeni i wypoczęci,a mimo to ledwo szliśmy.
Dziwne, że też ludzie te warunki wytrzymywali do tej pory. Ba, że Homo sapiens potrafi żyć w warunkach jeszcze bardziej ekstremalnych.
O tym, jak się chodzi zimą po Bieszczadach, doskonale wiem. Ale też są sposoby na uniknięcie problemów, znane zarówno Indianom, jak i naszym przodkom - jak choćby rakiety śnieżne, które zakapior powinien sam wykonać.

Nie opowiadajcie więc panowie baśni z mchu i paproci a jeśli obydwaj cierpicie na depresję to polecam psychologa.
Ja raczej zapraszam do zapoznania się z Bieszczadami z innej perspektywy, niż piwno-rozrywkowo-wycieczkowa, np. do zdobycia wiedzy przyrodniczej.