Nie dostrzegasz, bo po prostu uważasz, że wszystko, co się napisze na takich jak my, jest słuszne, a co my napiszemy, jest niesłuszne, dlatego jest obrażaniem. Ale żeby nas do tego przekonać, musiałbyś najpierw nas przekonać, że to wy macie rację, nie my - czy tego nie pojmujesz?
Gdyby wszyscy byli tak "dojrzali", żebyśmy nie przywiązywali wagi do wyższych wartości, tylko do łóżka i żłoba, to byśmy żyli dziś w Korei Północnej. Albo w hitlerowskich Niemczech. Tak na marginesie - to właśnie dzięki tym "naiwnym ideałom" np. Szwajcaria istnieje jako państwo niepodległe, a nie jako prowincja Niemiec. A i harcerstwo swego czasu w oparciu o nie powstało. Natomiast wskutek takiej właśnie "prorodzinnej" dojrzałości jak Wasza Polacy stali się społeczeństwem sybarytów i tchórzy i rządzi nami, kto chce.
Nawiasem mówiąc, liczba dzieci w tym społeczeństwie zdecydowanie spadła w porównaniu z czasami, gdy byliśmy jeszcze "niedojrzali". Co świadczy o tym, że prorodzinna retoryka to tylko zasłona dymna.
Też zachowujesz się jak Korwin - jak dotychczasowe metody nie skutkują, to zaczynamy atakować od strony poglądu przeciwnego. Trochę dziwna jest obrona konserwatywnego liberała przy użyciu takich pojęć, jak "deprawacja" i "ubóstwo wewnętrzne", których sami konserwatywni liberałowie nie uznają i uważają za zacofany socjalizm. Przypominam też, że zdaniem liberałów gospodarczych lepszy moralnie jest automatycznie ten, kto jest bogatszy, a moralne doskonalenie się to socjalistyczna utopia.Pieniądz, owszem, może zniewolić, ale jednostki słabe, ubogie wewnętrzne, lub zdeprawowane. Dla ludzi mądrych jest tylko środkiem do osiągnięcia wolności.
No, ale skoro musicie zapożyczać coś z ideologii przeciwnika, to znaczy, że jesteście pod murem.
Mamona to są raczej pieniądze zdobyte nieuczciwie ("nie możecie służyć Bogu i mamonie"), więc chyba chodzić musi o pieniądze "przyzwoite" tylko dzięki swojej wielkości. Czyli uważaj, żeby dziecko się potem nie musiało wstydzić za tatusia. Choć słusznie zauważyłeś - w społeczeństwie konsumpcyjnym wstydem jest przede wszystkim brak pieniędzy, nie nieuczciwość. Każdy ma tyle, ile wyszarpie innym, nie licząc się z dobrem ich i ich dzieci.Pisze to z pozycji człowieka poszukującego od dłuższego czasu pracy, marzącego wręcz o przyzwoitej mamonie, bo.. wychowującego małe dziecko. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak brak kasy jest upokarzający, więc nie chrzań mi tu o wolności.
Kiedyś u mnie w okolicy jedna lichwiara z Providentu rozwieszała ogłoszenia. Ja zacząłem to zrywać i malować na nich symbole solarne. Ona to zobaczyła i mówi: "Dla czego pan to zdziera? Ja to robię dla dziecka!". A ja na to: "A wie pani, ile dzieci cierpi biedę przez takich, jak pani?". Później ta wspaniała mamuśka, dla której dziecko bardziej się liczyło od przyzwoitości, wyniosła się od nas, chyba sąsiedzi ją wygryźli. Jednak "prorodzinny" konserwatywny liberalizm w mojej okolicy choć w tej jednej dziedzinie przegrał.
Przypominam też, że ja wcale nie mam zamiaru buntować się przeciw pieniądzom. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że pieniądze dają większą możliwość nadużyć, niż gospodarka naturalna, ale to przecież nie powód, żeby być przeciwko nim, bo każdy wynalazek można przecież tak wykorzystać, zwłaszcza dziś, gdy nie ma żadnych barier społecznych po temu. W tym, co pisał Człowiek Wiatr dostrzegam po prostu protest. Ja mam zamiar tylko odizolować się od społeczeństwa konsumpcyjnego bo go nie trawię oraz dlatego, żeby zdobyć różne umiejętności. Trochę pieniędzy chcę mieć np. w rezerwie na wypadek, gdyby coś się nie udało ze zdobywaniem żywności. Ja przecież świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że plemiona pierwotne w takich okolicznościach urządzały zwykle wyprawę na sąsiadów, a traperzy beznadziejnie zadłużali się w agencjach. Ja tego akurat nie mam zamiaru naśladować.





Zakładki