Pokaż wyniki od 1 do 10 z 155

Wątek: Pragne zostać nowym Połoniną

Widok wątkowy

  1. #11

    Domyślnie Odp: Pragne zostać nowym Połoniną

    Cytat Zamieszczone przez Lech06 Zobacz posta
    Człowiek i koń potrzebują zjeść. Z runa leśnego trudno przeżyć. Może Ty nie, ale koń potrzebuje kalorii i wcale mu nie pasi mieszkać w 25 stopniowym mrozie.
    Najlepiej kupić sobie tarpana. On sam będzie sobie szukał paszy pod śniegiem, a mróz mu nie przeszkadza.

    Większość osób, jeżeli nie wszyscy na tym forum kocha Bieszczady, uwielbia przyrodę, widoki, klimaty. Ty poniżając innych czujesz się bogiem, zakapiorem całych Bieszczadów.
    Kochać przyrodę można w różny sposób. Ci, co budują wille i domki letniskowe w najbardziej atrakcyjnych krajobrazowo miejscach, również
    Nie czuję się bogiem ani zakapiorem całych Bieszczadów. Raczej reliktem dawnych Bieszczadów i początkiem nowych, odporniejszych na konsumpcjonizm. Zresztą jest tu więcej takich, jak ja.

    Nie myślałeś o ukraińskich Bieszczadach, są chyba bliższe twoim gawędom, mniej cywilizowane i zadeptane od polskich?
    O tym już pisałem - chcę odwojowywać Bieszczady z syfilizacji, a nie uciekać przed nią coraz dalej. Zresztą w Karpatach ukraińskich skłusowano całą praktycznie zwierzynę - co to za dzikie życie bez zwierzyny?

    Czy nasze Bieszczady tego potrzebują? Jest jak jest, każdy znajdzie w nich coś dla siebie, swoje zakątki, swoje magiczne miejsca. Hmm...
    Tylko kierunek zmian jest raczej taki, żeby zakątki dla siebie mogła znaleźć tylko jedna, ściśle określona grupa osób. Ci, którzy chcą mieć wszystko "na tacy" i za pieniądze. Przecież wiesz równie dobrze jak ja, że jeśli gdzieś jeszcze nie pojawiła się masowa konsumpcja, to tylko dlatego, że JESZCZE jej tam nie zorganizowano. Można też Twoje pytanie odwrócić - czy Bieszczady potrzebują tego, o czym napisałem?

    Super są Twoje opowieści, w każdym coś takiego drzemie, ale życie dorosłego człowieka jest inne, bardziej prozaiczne.
    Znowu ten frazes o "dorosłości". Dla mnie przejawem dorosłości są takie cechy, jak odpowiedzialność, dojrzałość światopoglądowa - a nie umiejętność skupienia się wyłącznie na pochłanianiu jednym otworem ciała, a wydalaniu drugim. Taki "dorosły" niczym się nie różni od zwierzęcia.

    P.S. nie wiem czy te słoiki z przetworami wytrzymają przy minus 25...
    Myślę, że przydałaby się do tego jakaś piwniczka w szałasie, gdzie jest jednak trochę cieplej. Problemy, oczywiście, istnieją - ale nie uniemożliwiają one takiego życia.


    100% racji. Bawię się w ogród i powoli wiem z czym się to wiąże, wcale nie jest to takie różowe, żeby wszystko urosło tak jak chcesz. Wszystko wymaga czasu, a je się najczęściej codziennie. W dodatku bieszczadzkie zwierzątka i co, jakieś pastuchy elektryczne...?
    Śmieszy mnie to pouczanie kogoś, kto jest ogrodnikiem w wykształcenia i zamiłowania oraz ma doświadczenie w uprawie roślin naprawdę trudnych. Topinambur się do nich nie zalicza - rośnie sam i nawet trudno go wytępić, choć nie wiem jeszcze, jak będzie sobie radził w bieszczadzkim klimacie, a zwłaszcza jak zniesie konkurencję rudbekii. Obie rośliny jednak dorastają z tego co mi wiadomo do podobnych rozmiarów, a topinambur najlepiej rośnie właśnie na zawierających dużo składników pokarmowych gliniastych glebach i przy dużych opadach - czyli w warunkach panujących w dolinach bieszczadzkich. Nie wiem tylko, czy gleby bieszczadzkie nie są zbyt zwięzłe, by warunki były optymalne.
    Ze zwierzątkami to jest istotnie problem, pisałem już o tym. Topinambur lubią dziki, a być może też niedźwiedzie. Na szczęście, dzików nie ma na razie dużo w Bieszczadach, ale to się może zmienić. Uważam, że najlepiej byłoby mieć ileś poletek w różnych miejscach, żeby zmniejszyć ryzyko i żeby nie ściągać pielgrzymek czworonogów. W jakimś stopniu zniszczenia trzeba po prostu wpisać w koszty. Myślę, że kluczową sprawą jest odpowiednio duża powierzchnia upraw topinamburu, żeby starczyło i dla nas, i dla zwierząt. Widziałem topinambur rosnący w rejonach, gdzie jest dużo dzików, m. in. w mojej okolicy. Wcale od tego nie wyginął.
    Poletka byłyby wspólną własnością wszystkich zakapiorów biorących udział w przedsięwzięciu. Ten, który byłby akurat najbliżej, doglądałby poletka. Do większych prac, gdyby takowe były konieczne, należałoby organizować zlot, bo wykonywanie prac polowych samemu jest uciążliwe psychicznie. Plonami dzieliliby się wszyscy.
    Ostatnio edytowane przez Samotny Włóczykij ; 26-08-2011 o 13:15

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Pytanie o Połoninę Wetlińską
    Przez haushinka w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 04-08-2012, 22:02
  2. Rowerem na Połoninę Równą
    Przez Wojtek Pysz w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 35
    Ostatni post / autor: 10-05-2012, 10:20
  3. Zajazd pod Połoniną - Wetlina
    Przez jacekm2001 w dziale Zakwaterowanie i usługi
    Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 23-08-2011, 16:07
  4. Pisałby się ktoś na Połoninę Równą w ten weekend ?
    Przez hakuna13 w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 06-07-2011, 08:58
  5. Trzy razy na Połoninę Wetlińską: 16 i 23 IX .oraz 6 X.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 24-10-2005, 20:03

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •