Wybrałyśmy z koleżankami pensjonat Złoty Róg w Myczkowie (koło Soliny) jako nasze miejsce inicjacji z Bieszczadami... Byłyśmy tam we trzy w pierwszym tygodniu sierpnia, bez samochodu. Pokoje do wyboru 2, 3, 4os. - z łazienką w pokoju lub ogólnodostępną. Na naszym piętrze były trzy łazienki ogólnodostępne na pięć pokoi. Mogę z czystym sumieniem polecić ten nocleg. Pokoje i cały pensjonat są bardzo czyste i zadbane, właściciele są bardzo zaangażowani - jesteśmy młode i pierwszy raz w Bieszczadach, więc trochę nam matkowali, gdy wychodziłyśmy na całodzienne wycieczki i nie było nas o 21, a rozpętała się burza, to dostawałyśmy od nich telefony, byli gotowi nas skądś odebrać i podwieźć, pożyczyli nam książkę z trasami spacerowymi i byli gotowi odpowiedzieć na wszystkie pytania. Bardzo uprzejmi ludzie.
Sam Myczków to mała, cicha miejscowość. Sklep od Złotego Rogu jest oddalony o 20 minut piechotką ("U Eli") i o 25 minut (ABC, samoobsługowy). Częste połączenia z Soliną i Polańczykiem, z innymi miejscowościami rzadziej.
Mogę dodać, że dwa razy jechałyśmy autobusem do Ustrzyk Górnych, który planowo miał być o 10:24 i zawsze spóźnia się od pół godziny do godziny, więc trzeba cierpliwie czekać, ew. dzwonić do informacji PKS-ów, czy już skądś wyjechał...
Aha i jeżeli ktoś chciałby skorzystać z tego pensjonatu - należy poprosić o zatrzymanie się na przystanku Myczków Dół (pierwszy od północy, z wiatą), bo następny przystanek to Myczków Skrzyżowanie, a wtedy trzeba iść pod górę z bagażami przez dobrych kilkanaście minut...

Inna sprawa, że po tej wyprawie doszłyśmy do wniosku, że jeśli Bieszczady to tylko z własnym samochodem i namiotem, no i spontanicznym noclegiem. :). Ale mam nadzieję, że ten post nie jest tak całkiem bezużyteczny i że nie zrobiłam powtórki.

Pozdrawiam