Zgodnie z sugestią komplemenciarza który sugerował :
tak czynimy.ale autko zostawiliśmy pod 134 i jak się okazało u Wspaniałych Ludzi.
Gospodarze koniecznie chcą nam wskazać wszystkie ścieżki i opisać trasy. Rozumiem z tego 5/10 ale idziemy na skróty przez stary zapomniany cmentarz kierując się na nadajnik nazywany przez miejscowych "wyszką"
Ten sterczący maszt był wyznacznikiem kierunku 5 lat temu gdy tu ostatnio szedłem i szkoda że taka mapa jak Bieszczady Wschodnie ignoruje go.
My wspinamy się mozolnie patrząc na Ostrą Horę wzbijającą się nad pięknymi stogami siana
.
Alo, ! Alo !!! gdie idietie.? Spocznijtie. Nie nada spieszyt !!
Rozglądamy się wokół skąd dobiega ten głos przerywający leniwą ciszę.
Oto miejscowy pasterz, ucieszył się na nasz widok. Zachęcał aby usiąść na miedzy i porozmawiać bez pośpiechu o problemach tego świata.
Twarz mu się rozjaśniła gdy zobaczył w naszym towarzystwie dwie krasawice.
Zażyczył sobie zdjęcie z tymi urodziwymi kobitkami i na karteluszku wypisał adres pod jaki możemy mu tą niezapomnianą pamiątkę wysłać
.
.
.
Więc będzie okazja aby tu wrócić, tym bardziej że ziemniaki w tym roku obrodziły obficie i dziadek chciał nas koniecznie
wyposażyć w nie przed wyjściem w góry, bo jak to bez kartoszków ?
Poradzimy sobie jakoś - odpowiedzieliśmy - mając na myśli płynne przetwory z kartoszków zamknięte w butelkach schowanych w naszych plecakach.
Przed nami grań Pkujowej Połoniny ubogacona czerwieniejącymi owocami dzikiej róży.
Piękna pora.
.
Jako wnikliwi badacze przyrody zauważamy usychająca rozłogi rzadko spotykanego "dziewięćsiła"
.
Droga zmienia się w ścieżkę i wchodzi do lasu.
Tutaj jest bardziej stromo, ale nie śpieszymy się i krok po kroczku wspinamy się na kolejne metry
.
.
Odcinek przez las podobny jest do tego którym spinamy się z Wyżnej na Wetlińską. Mimo stromizny można go spokojnie pokonać zachowując czas na odpoczynek.
Ponad granicą lasu kluczymy wąską stromą ścieżyną, grań wydaje się na wyciągnięcie ręki, ale tylko się tak wydaje.
Trzeba jeszcze wydusić kilka kropel potu, ale przerwy można wykorzystać na sfotografowanie wkraczającej jesieni na połoniny.
.
.
Jeszce trochę wysiłku i w ostatniej chwili pojawia się krzyż.
Jest, jest, jest - mamy grań. Oto jesteśmy w miejscu zwanym Ruski Put (ruska ścieżka)
Zakładki