Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 25

Wątek: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

  1. #11
    Bieszczadnik Awatar joorg
    Na forum od
    01.2005
    Rodem z
    Krosno
    Postów
    2,335

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Cytat Zamieszczone przez maciejka Zobacz posta
    No,... Ciekawie, krajoznawczo, zdrowo i tanio ( ta kondycja,...
    Maciejka Ty się nie zastanawiaj nad kondycją ...Pete to "Rzeżnik" ,dokładniej pisząc uczestnik "rzeżnickich biegów" w Bieszczadach i Gorganach
    ps Piotr, ostatnio rozmawiałem z Uczestnikiem (3 miejsce w ogólnym) tegorocznego biegu (On Cię zna, miedzy innymi ze ski..) i stwierdził ,że już nie będzie startował kolejny raz, bo za zajęcie 3 miejsca nie dostał nawet dyplomu , nie mówiąc o skromnej nagrodzie, a własną kasę na wpisowe trzeba było wydać i nie tylko.
    "dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
    Pozdrawiam Janusz

  2. #12
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Piękne :)

    O tej knajpie we Lwowie dostałam już drugą informację, a ja też właśnie wróciłam ze Lwowa (już drugi raz w tym roku tam byłam) i do knajpy nie trafiłam :(

    Piosenka rewelacyjna.

    Czerniowce są cudne, chyba jeszcze bardziej klimatyczne niż Lwów.

    I w ogóle klimaty wspaniałe, od razu chce się tam jechać

    B.

  3. #13
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,907

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Relacja - rewelacja!

  4. #14
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Nocleg mamy na wzgórzu, w starej chacie huculskiej. Obserwujemy leżąc rankiem jak wiele jest potrzeba pracy, by w drewnianej chacie położyć tynk a'la górski. To samo obserwowałem w Teodorówce. Do drewnianych ścian domu przybijana jest bardzo duża ilość wąskich długich deseczek, równolegle do siebie. Na to jest kładziona warstwa "tynku" - prawdopodobonie z jakiejś mieszaniny gliny, wyrównywana... Papka ta trzyma się pionu na ścianach i na suficie właśnie poprzez obecność tych deszczułek, jest tego dość gruba warstwa. Dopiero po tym bieliło się ściany. Jest to oczywiście technika średnio wytrzymała i po solidnym wyschnięciu materiału, jak w jednym miejscu zacznie odchodzić to już idzie.... :)

    Mijamy rzeczkę za którą nocowaliśmy:


    Budzimy się na obrzeżach wioski Doliszny Szepit, komunikacyjnie jest powiązana z Wyżnicą, Berehometem i Czerniowcami, granica między Oblastami Czerniweckim oraz Iwanofrankiwskim przebiega na Perkalabie, Białym Czeremoszu, Czeremoszu.

    Do Dolisznego Szepitu dochodzi parę autobusów dziennie nawet z Czerniowiec. Rozkładu nie było, miejscowi znają na pamięć.

    Cieszymy się z nadchodzącego dnia, ja szczególnie, gdyż to dziś właśnie mamy wjeżdżać na wysoką na 1176m n.p.m. Przełęcz Szurdyn, ale wcześniej mamy parę kilometrów rozgrzewki po lekkiej tylko pochyłości, w dodatku po asfalcie, po prostu komfort :)



    Mijamy po drodze tablicę ostrzegającą o 22km ciężkiej, krętej drogi, także informację o tym że w zimowy period przejazd zabroniony, zastanawiam się jak to będzie. Pierwszy podjazd - 12% :):) Myślę sobie - będzie hardkor.



    Potem jednak okazało się że droga ta wiodąca na Szurdyn, zwłaszcza ze strony Dolisznego Szepitu



    jest po prostu jedną wielką serpentyną, nachylenia są tam niewielkie, przyjemne akurat do jechania na przerzutce 1-3 lub 1-4, najtrudniejsze technicznie są tylko nawroty, gdzie jest sporo luźnych kamieni.



    W tych rejonach, także - obowiązkowo przez drogę Doliszni Szepit - Prz. Szurdyn - Ruska - Selatyn - Prz. Płoska - Putyla odbywają się co roku mistrzostwa Ukrainy w rajdach samochodowych. W 2011 roku odbyły się dwa tygodnie przed naszą bytnością.



    Wjeżdżamy i wjeżdżamy, na zakrętach czasem widzimy niesamowite widoki na doliny, niestety trzeba przyznać, że wyrąb lasów w powiatach Storożynieckim, Putylskim jest bardzo intensywny.


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Nie ma właśćiwie spojrzenia z góry w dół by nie były stoki przeorane wyrębem lub właśnie (na szczęście!!!) świeżo posadzonym lasem. To trzeba przyznać, nie widziałem za dużo starych wyrębów bez ponownego zagospodarowania. Ekstra. Wyręby są oczywiście zwałkowe - cały stok idzie pod siekierę.

    Przełęcz Szurdyn, w tle namiotowanie na przełęczy :)


    Wjeżdżając na Szurdyn realizuję jedno ze swoich marzeń rowerowych, zjeżdżając widzimy nieczynny już makutki posterunek Prikordonej Służby Dzierżawnej Ukrainy, znajdujący się w baraku, jedziemy dalej i zaraz widzimy ławkę która dla mnie była i jest kwintensencją Przełęczy Szurdyn, a zdjęcie której widziałem w necie autorstwa Dymitra Antoniuka. Jednakże okazało się że nie jest ona na samej przełęczy :)


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Na całej tej drodze górskiej, zbliżając się nieuchronnie do granicy UA-ROM zastanawiałem się w którym momencie będzie jakiś posterunek wojskowy, o którym czytałem w internecie i czy będą żołnierze robić jakieś problemy że stranieri bez "marszruty" wjeżdżą w pasmo przygraniczne.


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Mijało nas sporo samochodów, drogę tę w lecie da się pokonać sprawnym samochodem osobowym, z lekką wprawą i silną psychiką kierowcy, oraz brakiem skłonności auta do gotowania wody w chłodnicy, a także z bardzo sprawnymi hamulcami, oraz zapasową oponą.
    Ostatnio edytowane przez Petefijalkowski ; 03-09-2011 o 20:29
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  5. #15
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Potem szalona jazda w dół, po bardzo dobrym szutrze, aż docieramy do kolejnej bardzo interesującej mnie wioski - Ruskiej. Taras pyta się mnie czy wiem skąd pochodzi nazwa...
    Naiwnie odpowiadam że pewnie coś z Ruskimi, z Rosją. Tłumaczy mi cierpliwie o Rusi Halickiej, o zawłaszczeniu nazwy Ruś przez późniejszą Rosję, o tym że Kijów jest dużo starszy od Moskwy... Już wiem.

    Wjeżdżając do Ruskiej napotykamy niesamowity posterunek wojska, w baraku takiej naczepie od auta pięknie pomalowanej, odnowionej, z widoczną kozą i kominem siedzi 2-3 żołnierzy Prikordonnej Służby Dzierżawnej Ukrainy. Szlaban opuszczony, żołnierz życzliwie pyta się o cel podróży, czy mamy dokumenty etc. Taras z nim rozmawia, ja jestem pół metra z tyłu i się tylko przysłuchuję, szczerze mówiąc nie mam ochoty wyciągać mojego EU paszportu, wolę być brany w tym momencie za Ukraińca, może szybciej pójdzie z tym szlabanem. Tak też się dzieje.

    Bez sprawdzania dokumentów żołnierz podnosi szlaban i życzy nam miłej podróży. Szkoda może jedynie pod kątem że nie potrafię podać aktualnego statusu pobytu w tamtych terenach obcokrajowców.

    Pierwsza część wsi Ruska jest jak z bajki, wysooookie wysokie grzbiety z obydwu stron wciśniętej w dolinę wioseczki, szutr, sklep w baraku etc. Docieramy na skrzyżowanie, my w lewo na KPP Ruska czyli Kordonny Punkt Propusku Ruska czy jakoś tak. Byłem bardzo ciekaw aktualego statusu tych miejscowych przejść W Ruskiej oraz Szepit po wejściu Rumunii do Unii Europejskiej. W każdym razie rozczarowuję się, przejście zamknięte na głucho, co potwierdzają mieszkańcy.

    W budynku byłej strażnicy powybijane szyby etc...


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Nic to, jedziemy dalej, krótki przystanek na początku Selatyna, nowa Łada z włączonym
    ruskim disco... Jakoś to nie pasuje. A może pasuje.. Jakoś Selatyna nie wspominam najlepiej i nie kojarzy mi się super.



    Tajemnicza budowla w Selatynie:


    W centrum Selatyna jemy "potężny" obiad w barze. Tutaj ciekawostka. W barze nic nie było do jedzenia, jedynie do picia etc. Taras po krótkim uzgodnieniu z ekspedientką zostawił mnie w barze:




    W skrócie: poszedł kupić zupki "chińśkie" które nam pani później w JEJ naczyniach zalała wrzątkiem, dodała chlebek, dała łyżki i skasowała za to 1UAH. Bardzo miło z Jej strony.


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Jeszcze przed Selatynem zaczęła się jazda szutrem stricte wzdłuż granicy, zasieki, płot z drutem kolczastym i prymitywne urządzenia ostrzegające żołnierzy o próbie przekroczenia.


    Ogrodzenie nie jest pod prądem, ale ma takie urządzonka z drutu, które przy poruszeniu zamykają "obwód" i sygnalizują że coś na tym odcinku jest nie tak. Czy to działa, nie próbowałem.

    Podzielone kraje drutem kolczastym, a ta sama ziemia...


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Bramka do terenu sistiemy

    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Dojeżdżamy wkrótce do Szepit, tam też robimy krótki wypad w bok w kierunku KPP Szepit,
    zamknięty na głucho tak samo jak byłe przejście w Ruskiej. Szkoda, nie wiadomo kiedy znowu będzie można przekroczyć granicę w tym miejscu.... Pewnie dopiero jak Ukraina wejdzie do Ewrosojuza.



    W Szepit oglądamy piękny wodospad "Huk Szepitski", a ja na parę minut ląduję w jedno z bystrzy, by się ochłodzić. Bajer!!!



    Z Szepit czeka nas ciężki jak się okazało podjazd pod Przełęcz Dżogol. Półtora roku temu w zimie, na koniec stycznia 2010 pokonywaliśmy tę przełęcz Ładą Nivą razem z Michałem D. Wtedy było już ciemno a mnie się wydawało że nasz kierowca Walery dokonuje cudów na tamtej drodze...

    Teraz jechaliśmy w dzień.... Już mi się nie wydawało, teraz zastanawiałem się JAKIM CUDEM w śniegu On tędy wtedy przejechał. Masakra....

    Pod samą przełęczą:




    Widoki takie i klimat, że nic tylko usiąść i siedzieć i siedzieć....

    Zjeżdżamy zaraz do Werchniego Jałowca, jeszcze raz dziękuję żonie Walerego (Walery pojechał do Putyli) za pomoc nam udzieloną 1,5roku wcześniej i szukamy miejsca na nocleg. Ludzie coś się nie kwapią z wpuszczeniem nas pod swoje strzechy czy do stodół, ostatecznie mamy fajnie miejsce noclegow w wiacie pomiędzy Wierchnim i Niżnym Jałowcem.

    Rozpalamy ognisko...



    Odwiedza nas jeszcze Nadleśniczy, akurat przejeżdżał, długo rozmawiamy o tym i owym, ja początkowo siedzę cicho, potem się jednak wydaje żem z Polszy :):) Sympatycznie, fajnie, uznanie nasze wzbudza fakt że sam zaczyna sprzątać butelki walające się przy naszym miejscu noclegowym, prosi o czystość i wypalenie resztek starej wiaty. Nocujemy w wiacie przy drodze, akurat miejsca na dwie osoby. W nocy parokrotnie przejeżdżają różne auta i lisowozy, nocleg 5***** :) Wyspalim się!

    Na liczniku tylko 60km. Jednak dwie przełęcze, robienie zdjęć, rozmowy z ludźmi, odpoczynki i te 80km z dnia poprzedniego gdzieś tam dały o sobie znać.

    JAkieś 30min przed noclegiem mijamy biwakujących motocyklistów, rozpytują się o naszą trasę etc. Szacun mówią :) Taras komentuje: w języku "perkalabskim" mamy u nich
    RESPECT I UWARZUCHĘ :D

    c.d.n.
    Ostatnio edytowane przez Petefijalkowski ; 03-09-2011 o 20:27
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  6. #16
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Celem na pierwszy dzień było dotarcie do tajemniczej wioski/osady leśnej Falkiw/Falków. W necie nie dopatrzyłem się żadnych zdjęć, ani słowa o tym miejscu, co jeszcze bardzie wzmogło moją ciekawość. W dodatku, Falkiw leży w ciekawym miejscu, otóż leży już po drugiej stronie wododziału przebiegającego tamże, czyli żeby dostać się do najbliższej wioski ukraińskiej trzeba pokonać Przełęcz Falkiwską ok 1050m, dużo prościej, bo w 3-4km w dół rzeki do zasieków granicznych i leżącej za nimi rumuńskiej wioski. Cóż, lubię takie miejsca..
    od bardzo dawna intrygowala mnie ta wioska... nigdzie nie moglam znalezc zadnej informacji o niej.. za rok jest plan ja odwiedzic.

    No i przypadkiem informacja upolowala mnie sama!! dzieki!!!

    jest tam knajpa lub sklep?

    podoba mi sie knajpa i tajemniczy budynek w seljatynie.. szkoda ze tylko przejezdzalismy tamtedy...


    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Widoki takie i klimat, że nic tylko usiąść i siedzieć i siedzieć....
    ta przelecz to dla mnie jedno z najpiekniejszych widokowo miejsc w karpatach!
    I jakis taki spokoj...
    Ostatnio edytowane przez buba ; 05-09-2011 o 17:33
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  7. #17
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Hej Buba,
    w Falkiwie to diabel mowi dobranoc, tam juz nic nie ma Baru czy sklepu tym bardziej.
    Za to pomiedzy Dolisznim Szepitem a Falkiwem na drodze jest full fajnych wiat lesnictwa, zeby robicc czeeeste przystanki Ale bus tam raczej zaden nie dojezdza, wypada liczyc na lisowozy.
    Za to - co jest dla mnie dziwne, mysle ze tam bez problemu mozna podejsc pod granice rumunska.
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  8. #18
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Za to pomiedzy Dolisznim Szepitem a Falkiwem na drodze jest full fajnych wiat lesnictwa, zeby robicc czeeeste przystanki .
    ooooo!! to cos dla buby!!

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Ale bus tam raczej zaden nie dojezdza, wypada liczyc na lisowozy.
    to miejsce mi sie podoba coraz bardziej!!!!

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    wybralismy sie na 3dniowa wycieczke rowerowa.

    .
    łosz kurcze!!! ja dopiero teraz doczytalam ta drobna informacje!!! ja myslalam tak czytajac relacje ze wyscie ponad tydzien tam byli... wy naprawde rzezniki jestescie

    Cytat Zamieszczone przez Basia Z. Zobacz posta

    Piosenka rewelacyjna.

    .
    melodia ladna ale niestety w jakims wrażym języku
    Ostatnio edytowane przez buba ; 06-09-2011 o 12:20
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  9. #19
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Minęło zdecydowanie za dużo czasu, a ja nadal nie opisałem trzeciego dnia naszej wycieczki Dnia, na który tak naprawdę czekałem, dnia dla którego zorganizowałem i ten wyjazd. Otóż.... trzeciego dnia przejechaliśmy prawie całą dolinę Białego Czeremoszu. Biały Czeremosz łączy się z rzek Perkalaba oraz Sarata, my rozpoczęliśmy ok 10km poniżej tego połączenia i jechaliśmy wzdłuż niego dobre 50km aż do połączenia z Czarnym Czeremoszem w Uścierykach (Usteriki) - przy Czarnym Moście. Na to czekałem...

    Nocowaliśmy parę kilometrów powyżej Niżnego Jałowca w wiacie:



    Po dotarciu z samego ranka do Jałowca





    uderzyliśmy jeszcze do miejscowej atrakcji - Górskiego Oka, jeziora pochodzenia takiego jak Jeziorka Duszatyńskie. Przepiękne miejsce, ale wjechać na rowerze tam nie daliśmy rady.



    Niżny Jałowiec to dla mnie miejsce magiczne, odległe jedynie o 15km od Perkalabu gdzie końćzyliśmy z Michałem półtora roku wcześniej naszą trasę narciarską "Ku Hnitessie:, gdzie ok 10km pokonaliśmy na saniach zaprzężonych w konie, jedynym sensownym wtedy środkiem transportu.

    Zaraz poniżej Niżnego Jałowca





    w stronę Hołoszyny nie mieliśmy pojęcia jak będzie wyglądać nasza droga - jeszcze rok wcześniej dało się ten odcinek przejechać jedynie Uralem czy Ziłem. Pośrodku rzeki Biały Czeremosz. Teraz na nasze szczęśćie okazało się że na wyyyysooookiej skarpie zbudowano nową drogę szutrową - wycięto w zboczu i na lajciku przejechaliśmy tamże.





    Tego dnia mieliśmy do zrobienia przynajmniej 90-100km (ostatecznie zrobiliśmy dużo więcej, ale o tym za chwilę). Droga wzdłuż Białego Czeremoszu to szutrówka pokryta jednakże dość gęsto małymi kamieniami, co spowodowało że dupsko nam wytrzęsło tego dnia niesamowicie...

    Trudno, naprawdę trudno mi opowiadać o tej drodze, ale to był dzień w trakcie którego zrealizowało się jedno z moich największych marzeń rowerowych i jadąc w dół rzeki nie wierzyłem własnemu szczęściu, otoczony górami, obok szumiał Biały Czeremosz, kąpałem się w nim dla ochłodzenia etc. Piękna sprawa.











    W którejś wiosce w barze zjedliśmy porządną zupę, uzupełniliśmy płyny - oranżadę tzw. Żywczyk jabłkowy - pysznota.

    Trafiliśmy też do Hryniawy zbaczając parę kilometrów z drogi, gdzie pół roku wcześniej zaczynaliśmy wędrówkę narciarską w Hryniawy. Naprawiano tam właśnie cerkiew:



    oraz nowy most:




    W okolicach Jabłonicy trafiliśmy na jedną z budowanych elektrowni wodnych w Karpatach - w pewnym momencie Biały Czeremosz przestał mocno szumieć i nie wiedziałem co jest grane. Gdy dojechaliśmy do Jabłunicy wszystko było jasne



    Otóż - parę kilometrów woda Czeremoszu płynęła wielkimi rurami i potem wypływała w generatorze - elektrowni prądu. Szok, że władze ukraińśkie chcą tych elektrowni zbudować KILKASET(!!!) w Karpatach.

    Po dotarciu do czarnego mostu w Uścierykach





    Mieliśmy prawie godzinny reścik przy miejscowym sklepie. Później mieliśmy do wyboru jechać drogą powiatową prosto w kierunku Werchowyny asfaltem a potem już tylko 35km przez Przełęcz Kriwopilje do Worochty. Albo... albo pojechać przez Krasnoilję, Zamahorę seło Magurka przy Werchowynie i dalej dopiero reścik. Żeby nie było, rzuciliśmy monetą :):):)

    No i pognaliśmy powoli w górę - na jedną z piękniejszych przełęczy tego wyjazdu.

    Po drodze swojskie klimaty:


    Kosmos na przełęczy pomiędzy Zamahorą i Magurką:








    Potem hardkor zjazd po kamieniach(niby droga, ale kamienie w pień) do Werchowyny, dalej już asfaltem 35km do Werchowyny. Poprzez Ilcję, gdzie widzimy Smotreca, wjeżdżamy na przełęcz Kriwopilje już po ciemku, zjazd w dół normalnie byłby mega atrakcją - tym razem bez porządnego światła, praktycznie tylko przy świetle księżyca zjeżdżamy powoli i czujnie. Do Worochty dojeżdżamy ok 22.30, kupujemy piwo :) idziemy do ostatniego czynnego baru gdzie wydajemy resztkę kasy na pierogi a potem lądujemy na dworcu w poczekalni.

    Tego dnia zrobiliśmy 120(!) km.

    Tam kimamy do ok 2 w nocy gdy wsiadamy w pociąg relacji Rachów - Lwów. Rowery składamy ponownie w plandekę/folię po odczepieniu jednego koła.

    Po dojeździe do Lwowa pakuję się raz dwa do marszrutki pod dworcem - rower nadal zapakowany w plandece, nie ma żadnego problemu. Jest niedziela rano a mi się śpieszy na ok 13 do Przemyśla na pociąg. Marszrutka jedzie tylko do Mostisk, nie wiem czy pojedzie czy nie pojedzie marszrutka do Szehyni, więc na szybko montuję z powrotem rower, kupuję herbatniki, sok i praktycznie na głodniaka zapodaję 30km do PRzemyśla (granica w 15min) w 1,5h - mam stresa czasowego że hej. Docieram 40min przed odjazdem pociągu, kupuję bilet, obiad na wynos w knajpce przy pks i składam rower w plandekę - przedział cały dla mnie. Jestem wykończony. Ale jeszcze tylko długie godziny i wieczorem ląduję w Poznaniu. Ponownie składam rower i jadę do domu. Wyjazd skońćzony. Bardzo bardzo udany.

    Wydałem może jakieś 300zł, na trasie to chyba najwięcej na różne soki oranżady etc - jednak wciągaliśmy to w ilościach hurtowych.

    Bardzo polecam Bukowinę i Huculszczyznę na jazdę rowerową, ale akurat tą trasę polecam raczej na mtb, minimalne obciążenie, minimalistyczne pakowanie(ja byłem zapakowany w plecaczek 27l na 3 dni jeżdżenia) i dużo hartu ducha. Nie polecam na trekkach, jednak pomimo że niby szutry etc to zjazdy często były na maksa kamieniste, nic przyjemnego. Normalnie dupa za siodełko, uda trzymające mocno siodełko i uda łydek drżące od wysiłku.
    Czasem się zatrzymywaliśmy na zjazdach dla odpoczynku.

    Razem zrobiliśmy w 3 dni ok 260-270km plus moje dojazdy okołograniczne 55km.

    DZiękuję za uwagę, w razie pytań... zapraszam do zadawania. Sorry że tak długo.

    Pete
    Ostatnio edytowane przez Petefijalkowski ; 31-03-2012 o 20:32
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  10. #20
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    trzeciego dnia przejechaliśmy prawie całą dolinę Białego Czeremoszu.
    Niezle! to mysmy szli tydzien

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Biały Czeremosz łączy się z rzek Perkalaba oraz Sarata, my rozpoczęliśmy ok 10km poniżej tego połączenia i jechaliśmy wzdłuż niego dobre 50km aż do połączenia z Czarnym Czeremoszem w Uścierykach (Usteriki) - przy Czarnym Moście. Na to czekałem...
    Pete.. i znow jakbym tam byla.. To chyba byla jedna z najpiekniejszych naszych karpackich wycieczek! Bialy Czeremosz... Moze w tym roku znow sie w nim wypluskamy?

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    uderzyliśmy jeszcze do miejscowej atrakcji - Górskiego Oka, jeziora pochodzenia takiego jak Jeziorka Duszatyńskie. Przepiękne miejsce, ale wjechać na rowerze tam nie daliśmy rady.
    Nie nawiazaliscie kontaktu z drwalami? jadac/idac z Jałowca nad jeziorko ich barak byl po prawej stronie.. Chyba ze go juz gdzies przeniesli?

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    w stronę Hołoszyny nie mieliśmy pojęcia jak będzie wyglądać nasza droga - jeszcze rok wcześniej dało się ten odcinek przejechać jedynie Uralem czy Ziłem. Pośrodku rzeki Biały Czeremosz. Teraz na nasze szczęśćie okazało się że na wyyyysooookiej skarpie zbudowano nową drogę szutrową - wycięto w zboczu i na lajciku przejechaliśmy tamże.
    Ciekawe czy gruzawiki teraz tez jezdza juz góra? czy nadal dołem rzeka?

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Trudno, naprawdę trudno mi opowiadać o tej drodze, ale to był dzień w trakcie którego zrealizowało się jedno z moich największych marzeń rowerowych i jadąc w dół rzeki nie wierzyłem własnemu szczęściu, otoczony górami, obok szumiał Biały Czeremosz, kąpałem się w nim dla ochłodzenia etc. Piękna sprawa.
    Nie wiem czemu- ale ow Biały Czeremosz dla mnie tez byl szczegolny i wyjatkowo sie cieszylam ze udalo sie tam dotrzec. Kapiac sie w nim dla w upalny czerwcowy dzien mialam podobne odczucia jak ty

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    Otóż - parę kilometrów woda Czeremoszu płynęła wielkimi rurami i potem wypływała w generatorze - elektrowni prądu. Szok, że władze ukraińśkie chcą tych elektrowni zbudować KILKASET(!!!) w Karpatach.
    eeeeee, to ja kiedys chyba zle doczytalam bo myslalam ze ma ich byc kilkanascie... bo jak kilkaset to chyba wszystkie rzeki beda plynac w rurach...

    Cytat Zamieszczone przez Petefijalkowski Zobacz posta
    i dużo hartu ducha.
    bardzo duzo hartu ducha jest potrzebne zeby sie nie zatrzymac na tej trasie pod kazdym wiejskim sklepiko-barem przynajmniej na godzine i nie wypic w kazdym przynajmniej jednego browara

    oj, bo nasze duchy sa mocnooo niezahartowane
    Ostatnio edytowane przez buba ; 01-04-2012 o 22:16
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Z rowerem przez granicę
    Przez Jaro w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 13-06-2010, 18:12
  2. Konno przez Bieszczady
    Przez Siwa w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 29-07-2008, 14:37
  3. Na Dziko Przez Łopiennik
    Przez eldoopa w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 14
    Ostatni post / autor: 11-03-2007, 11:16
  4. przez przypadek...
    Przez hans w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 23-08-2001, 15:07

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •