Pokaż wyniki od 1 do 10 z 25

Wątek: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

Mieszany widok

  1. #1
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,908

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Relacja - rewelacja!

  2. #2
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Nocleg mamy na wzgórzu, w starej chacie huculskiej. Obserwujemy leżąc rankiem jak wiele jest potrzeba pracy, by w drewnianej chacie położyć tynk a'la górski. To samo obserwowałem w Teodorówce. Do drewnianych ścian domu przybijana jest bardzo duża ilość wąskich długich deseczek, równolegle do siebie. Na to jest kładziona warstwa "tynku" - prawdopodobonie z jakiejś mieszaniny gliny, wyrównywana... Papka ta trzyma się pionu na ścianach i na suficie właśnie poprzez obecność tych deszczułek, jest tego dość gruba warstwa. Dopiero po tym bieliło się ściany. Jest to oczywiście technika średnio wytrzymała i po solidnym wyschnięciu materiału, jak w jednym miejscu zacznie odchodzić to już idzie.... :)

    Mijamy rzeczkę za którą nocowaliśmy:


    Budzimy się na obrzeżach wioski Doliszny Szepit, komunikacyjnie jest powiązana z Wyżnicą, Berehometem i Czerniowcami, granica między Oblastami Czerniweckim oraz Iwanofrankiwskim przebiega na Perkalabie, Białym Czeremoszu, Czeremoszu.

    Do Dolisznego Szepitu dochodzi parę autobusów dziennie nawet z Czerniowiec. Rozkładu nie było, miejscowi znają na pamięć.

    Cieszymy się z nadchodzącego dnia, ja szczególnie, gdyż to dziś właśnie mamy wjeżdżać na wysoką na 1176m n.p.m. Przełęcz Szurdyn, ale wcześniej mamy parę kilometrów rozgrzewki po lekkiej tylko pochyłości, w dodatku po asfalcie, po prostu komfort :)



    Mijamy po drodze tablicę ostrzegającą o 22km ciężkiej, krętej drogi, także informację o tym że w zimowy period przejazd zabroniony, zastanawiam się jak to będzie. Pierwszy podjazd - 12% :):) Myślę sobie - będzie hardkor.



    Potem jednak okazało się że droga ta wiodąca na Szurdyn, zwłaszcza ze strony Dolisznego Szepitu



    jest po prostu jedną wielką serpentyną, nachylenia są tam niewielkie, przyjemne akurat do jechania na przerzutce 1-3 lub 1-4, najtrudniejsze technicznie są tylko nawroty, gdzie jest sporo luźnych kamieni.



    W tych rejonach, także - obowiązkowo przez drogę Doliszni Szepit - Prz. Szurdyn - Ruska - Selatyn - Prz. Płoska - Putyla odbywają się co roku mistrzostwa Ukrainy w rajdach samochodowych. W 2011 roku odbyły się dwa tygodnie przed naszą bytnością.



    Wjeżdżamy i wjeżdżamy, na zakrętach czasem widzimy niesamowite widoki na doliny, niestety trzeba przyznać, że wyrąb lasów w powiatach Storożynieckim, Putylskim jest bardzo intensywny.


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Nie ma właśćiwie spojrzenia z góry w dół by nie były stoki przeorane wyrębem lub właśnie (na szczęście!!!) świeżo posadzonym lasem. To trzeba przyznać, nie widziałem za dużo starych wyrębów bez ponownego zagospodarowania. Ekstra. Wyręby są oczywiście zwałkowe - cały stok idzie pod siekierę.

    Przełęcz Szurdyn, w tle namiotowanie na przełęczy :)


    Wjeżdżając na Szurdyn realizuję jedno ze swoich marzeń rowerowych, zjeżdżając widzimy nieczynny już makutki posterunek Prikordonej Służby Dzierżawnej Ukrainy, znajdujący się w baraku, jedziemy dalej i zaraz widzimy ławkę która dla mnie była i jest kwintensencją Przełęczy Szurdyn, a zdjęcie której widziałem w necie autorstwa Dymitra Antoniuka. Jednakże okazało się że nie jest ona na samej przełęczy :)


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Na całej tej drodze górskiej, zbliżając się nieuchronnie do granicy UA-ROM zastanawiałem się w którym momencie będzie jakiś posterunek wojskowy, o którym czytałem w internecie i czy będą żołnierze robić jakieś problemy że stranieri bez "marszruty" wjeżdżą w pasmo przygraniczne.


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Mijało nas sporo samochodów, drogę tę w lecie da się pokonać sprawnym samochodem osobowym, z lekką wprawą i silną psychiką kierowcy, oraz brakiem skłonności auta do gotowania wody w chłodnicy, a także z bardzo sprawnymi hamulcami, oraz zapasową oponą.
    Ostatnio edytowane przez Petefijalkowski ; 03-09-2011 o 21:29
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  3. #3
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)

    Potem szalona jazda w dół, po bardzo dobrym szutrze, aż docieramy do kolejnej bardzo interesującej mnie wioski - Ruskiej. Taras pyta się mnie czy wiem skąd pochodzi nazwa...
    Naiwnie odpowiadam że pewnie coś z Ruskimi, z Rosją. Tłumaczy mi cierpliwie o Rusi Halickiej, o zawłaszczeniu nazwy Ruś przez późniejszą Rosję, o tym że Kijów jest dużo starszy od Moskwy... Już wiem.

    Wjeżdżając do Ruskiej napotykamy niesamowity posterunek wojska, w baraku takiej naczepie od auta pięknie pomalowanej, odnowionej, z widoczną kozą i kominem siedzi 2-3 żołnierzy Prikordonnej Służby Dzierżawnej Ukrainy. Szlaban opuszczony, żołnierz życzliwie pyta się o cel podróży, czy mamy dokumenty etc. Taras z nim rozmawia, ja jestem pół metra z tyłu i się tylko przysłuchuję, szczerze mówiąc nie mam ochoty wyciągać mojego EU paszportu, wolę być brany w tym momencie za Ukraińca, może szybciej pójdzie z tym szlabanem. Tak też się dzieje.

    Bez sprawdzania dokumentów żołnierz podnosi szlaban i życzy nam miłej podróży. Szkoda może jedynie pod kątem że nie potrafię podać aktualnego statusu pobytu w tamtych terenach obcokrajowców.

    Pierwsza część wsi Ruska jest jak z bajki, wysooookie wysokie grzbiety z obydwu stron wciśniętej w dolinę wioseczki, szutr, sklep w baraku etc. Docieramy na skrzyżowanie, my w lewo na KPP Ruska czyli Kordonny Punkt Propusku Ruska czy jakoś tak. Byłem bardzo ciekaw aktualego statusu tych miejscowych przejść W Ruskiej oraz Szepit po wejściu Rumunii do Unii Europejskiej. W każdym razie rozczarowuję się, przejście zamknięte na głucho, co potwierdzają mieszkańcy.

    W budynku byłej strażnicy powybijane szyby etc...


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Nic to, jedziemy dalej, krótki przystanek na początku Selatyna, nowa Łada z włączonym
    ruskim disco... Jakoś to nie pasuje. A może pasuje.. Jakoś Selatyna nie wspominam najlepiej i nie kojarzy mi się super.



    Tajemnicza budowla w Selatynie:


    W centrum Selatyna jemy "potężny" obiad w barze. Tutaj ciekawostka. W barze nic nie było do jedzenia, jedynie do picia etc. Taras po krótkim uzgodnieniu z ekspedientką zostawił mnie w barze:




    W skrócie: poszedł kupić zupki "chińśkie" które nam pani później w JEJ naczyniach zalała wrzątkiem, dodała chlebek, dała łyżki i skasowała za to 1UAH. Bardzo miło z Jej strony.


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Jeszcze przed Selatynem zaczęła się jazda szutrem stricte wzdłuż granicy, zasieki, płot z drutem kolczastym i prymitywne urządzenia ostrzegające żołnierzy o próbie przekroczenia.


    Ogrodzenie nie jest pod prądem, ale ma takie urządzonka z drutu, które przy poruszeniu zamykają "obwód" i sygnalizują że coś na tym odcinku jest nie tak. Czy to działa, nie próbowałem.

    Podzielone kraje drutem kolczastym, a ta sama ziemia...


    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Bramka do terenu sistiemy

    Zdjęcie: Taras Bandrivskyi

    Dojeżdżamy wkrótce do Szepit, tam też robimy krótki wypad w bok w kierunku KPP Szepit,
    zamknięty na głucho tak samo jak byłe przejście w Ruskiej. Szkoda, nie wiadomo kiedy znowu będzie można przekroczyć granicę w tym miejscu.... Pewnie dopiero jak Ukraina wejdzie do Ewrosojuza.



    W Szepit oglądamy piękny wodospad "Huk Szepitski", a ja na parę minut ląduję w jedno z bystrzy, by się ochłodzić. Bajer!!!



    Z Szepit czeka nas ciężki jak się okazało podjazd pod Przełęcz Dżogol. Półtora roku temu w zimie, na koniec stycznia 2010 pokonywaliśmy tę przełęcz Ładą Nivą razem z Michałem D. Wtedy było już ciemno a mnie się wydawało że nasz kierowca Walery dokonuje cudów na tamtej drodze...

    Teraz jechaliśmy w dzień.... Już mi się nie wydawało, teraz zastanawiałem się JAKIM CUDEM w śniegu On tędy wtedy przejechał. Masakra....

    Pod samą przełęczą:




    Widoki takie i klimat, że nic tylko usiąść i siedzieć i siedzieć....

    Zjeżdżamy zaraz do Werchniego Jałowca, jeszcze raz dziękuję żonie Walerego (Walery pojechał do Putyli) za pomoc nam udzieloną 1,5roku wcześniej i szukamy miejsca na nocleg. Ludzie coś się nie kwapią z wpuszczeniem nas pod swoje strzechy czy do stodół, ostatecznie mamy fajnie miejsce noclegow w wiacie pomiędzy Wierchnim i Niżnym Jałowcem.

    Rozpalamy ognisko...



    Odwiedza nas jeszcze Nadleśniczy, akurat przejeżdżał, długo rozmawiamy o tym i owym, ja początkowo siedzę cicho, potem się jednak wydaje żem z Polszy :):) Sympatycznie, fajnie, uznanie nasze wzbudza fakt że sam zaczyna sprzątać butelki walające się przy naszym miejscu noclegowym, prosi o czystość i wypalenie resztek starej wiaty. Nocujemy w wiacie przy drodze, akurat miejsca na dwie osoby. W nocy parokrotnie przejeżdżają różne auta i lisowozy, nocleg 5***** :) Wyspalim się!

    Na liczniku tylko 60km. Jednak dwie przełęcze, robienie zdjęć, rozmowy z ludźmi, odpoczynki i te 80km z dnia poprzedniego gdzieś tam dały o sobie znać.

    JAkieś 30min przed noclegiem mijamy biwakujących motocyklistów, rozpytują się o naszą trasę etc. Szacun mówią :) Taras komentuje: w języku "perkalabskim" mamy u nich
    RESPECT I UWARZUCHĘ :D

    c.d.n.
    Ostatnio edytowane przez Petefijalkowski ; 03-09-2011 o 21:27
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Z rowerem przez granicę
    Przez Jaro w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 13-06-2010, 19:12
  2. Konno przez Bieszczady
    Przez Siwa w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 29-07-2008, 15:37
  3. Na Dziko Przez Łopiennik
    Przez eldoopa w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 14
    Ostatni post / autor: 11-03-2007, 12:16
  4. przez przypadek...
    Przez hans w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 23-08-2001, 16:07

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •