Nocleg mamy na wzgórzu, w starej chacie huculskiej. Obserwujemy leżąc rankiem jak wiele jest potrzeba pracy, by w drewnianej chacie położyć tynk a'la górski. To samo obserwowałem w Teodorówce. Do drewnianych ścian domu przybijana jest bardzo duża ilość wąskich długich deseczek, równolegle do siebie. Na to jest kładziona warstwa "tynku" - prawdopodobonie z jakiejś mieszaniny gliny, wyrównywana... Papka ta trzyma się pionu na ścianach i na suficie właśnie poprzez obecność tych deszczułek, jest tego dość gruba warstwa. Dopiero po tym bieliło się ściany. Jest to oczywiście technika średnio wytrzymała i po solidnym wyschnięciu materiału, jak w jednym miejscu zacznie odchodzić to już idzie.... :)
Mijamy rzeczkę za którą nocowaliśmy:
Budzimy się na obrzeżach wioski Doliszny Szepit, komunikacyjnie jest powiązana z Wyżnicą, Berehometem i Czerniowcami, granica między Oblastami Czerniweckim oraz Iwanofrankiwskim przebiega na Perkalabie, Białym Czeremoszu, Czeremoszu.
Do Dolisznego Szepitu dochodzi parę autobusów dziennie nawet z Czerniowiec. Rozkładu nie było, miejscowi znają na pamięć.
Cieszymy się z nadchodzącego dnia, ja szczególnie, gdyż to dziś właśnie mamy wjeżdżać na wysoką na 1176m n.p.m. Przełęcz Szurdyn, ale wcześniej mamy parę kilometrów rozgrzewki po lekkiej tylko pochyłości, w dodatku po asfalcie, po prostu komfort :)
Mijamy po drodze tablicę ostrzegającą o 22km ciężkiej, krętej drogi, także informację o tym że w zimowy period przejazd zabroniony, zastanawiam się jak to będzie. Pierwszy podjazd - 12% :):) Myślę sobie - będzie hardkor.
Potem jednak okazało się że droga ta wiodąca na Szurdyn, zwłaszcza ze strony Dolisznego Szepitu
jest po prostu jedną wielką serpentyną, nachylenia są tam niewielkie, przyjemne akurat do jechania na przerzutce 1-3 lub 1-4, najtrudniejsze technicznie są tylko nawroty, gdzie jest sporo luźnych kamieni.
W tych rejonach, także - obowiązkowo przez drogę Doliszni Szepit - Prz. Szurdyn - Ruska - Selatyn - Prz. Płoska - Putyla odbywają się co roku mistrzostwa Ukrainy w rajdach samochodowych. W 2011 roku odbyły się dwa tygodnie przed naszą bytnością.
Wjeżdżamy i wjeżdżamy, na zakrętach czasem widzimy niesamowite widoki na doliny, niestety trzeba przyznać, że wyrąb lasów w powiatach Storożynieckim, Putylskim jest bardzo intensywny.
Zdjęcie: Taras Bandrivskyi
Nie ma właśćiwie spojrzenia z góry w dół by nie były stoki przeorane wyrębem lub właśnie (na szczęście!!!) świeżo posadzonym lasem. To trzeba przyznać, nie widziałem za dużo starych wyrębów bez ponownego zagospodarowania. Ekstra. Wyręby są oczywiście zwałkowe - cały stok idzie pod siekierę.
Przełęcz Szurdyn, w tle namiotowanie na przełęczy :)
Wjeżdżając na Szurdyn realizuję jedno ze swoich marzeń rowerowych, zjeżdżając widzimy nieczynny już makutki posterunek Prikordonej Służby Dzierżawnej Ukrainy, znajdujący się w baraku, jedziemy dalej i zaraz widzimy ławkę która dla mnie była i jest kwintensencją Przełęczy Szurdyn, a zdjęcie której widziałem w necie autorstwa Dymitra Antoniuka. Jednakże okazało się że nie jest ona na samej przełęczy :)
Zdjęcie: Taras Bandrivskyi
Zdjęcie: Taras Bandrivskyi
Na całej tej drodze górskiej, zbliżając się nieuchronnie do granicy UA-ROM zastanawiałem się w którym momencie będzie jakiś posterunek wojskowy, o którym czytałem w internecie i czy będą żołnierze robić jakieś problemy że stranieri bez "marszruty" wjeżdżą w pasmo przygraniczne.
Zdjęcie: Taras Bandrivskyi
Mijało nas sporo samochodów, drogę tę w lecie da się pokonać sprawnym samochodem osobowym, z lekką wprawą i silną psychiką kierowcy, oraz brakiem skłonności auta do gotowania wody w chłodnicy, a także z bardzo sprawnymi hamulcami, oraz zapasową oponą.














Odpowiedz z cytatem
Zakładki