Pokaż wyniki od 1 do 10 z 49

Wątek: Przez Pikuj, Borżawę, Negrowiec, Krasną, zakarpackie błota, Świdowiec do Kamieńca

Mieszany widok

  1. #1
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Przez Pikuj, Borżawę, Negrowiec, Krasną, zakarpackie błota, Świdowiec do Kamieńc

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta


    Jeśli sobie tego nie życzysz to powinieneś to zaznaczyć na początku wątku i myślę że każdy będzie się starał uszanować to.
    Oj życzę sobie, życzę . Dzięki temu widzę, jak dużo osób faktycznie przeczytało to , co napisałem ze zrozumieniem, co mnie bardzo cieszy!

  2. #2
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Przez Pikuj, Borżawę, Negrowiec, Krasną, zakarpackie błota, Świdowiec do Kamieńc

    DSCN1400.jpgDSCN1401.jpgDSCN1414.jpgDSCN1415.jpgDSCN1419.jpgDSCN1421.jpgDSCN1424.jpgDSCN1426.jpgDSCN1453.jpgDSCN1457.jpg
    Dzień 3:
    Wstajemy wcześnie rano i pokrzepieni śniadankiem (produkty jeszcze z Polski) ruszamy w trasę. Pogoda jest cudna.
    Chociaż teoretycznie żółty szlak prowadzący na Pikuja biegnie z "centrum" Żdeniowej doliną potoku Koczyłów, to my wybieramy jednak nieoznakowaną trasę przez wioskę Szerbowiec - po pierwsze taka miejscowość "przyczepiona" do południowych zboczy Pikuja wydaje się być ciekawie położoną, po drugie - trasa ta w porównaniu ze szlakiem wiodącym wg. mapy cały czas lasem będzie pewnie zdecydowanie bardziej widokowa. Jak się później okaże nie myliliśmy się.
    Ruszamy więc najpierw drogą asfaltową przez Zbyny. Wstępując do sklepu po mineralną natykam się na pierwszy "ciekawy" widoczek tego dnia - babcia prowadząca krowy na pastwisko zachodzi tu na szklaneczkę gorzałki, którą sklepowa nalewa jej wprost z jednej z butelek stojących na ladzie ). Za Zbynami przez mostek skręcamy w prawo na drogę do Szerbowca - początkowo jeszcze asfaltową, a po chwili już kamienisto - szutrową. Droga łagodnie wije się najpierw przez las dolinką, by po pewnym czasie wprowadzić między pierwsze zabudowania Szerbowca. Jak piękną (i pięknie położoną) jest ta wioska przekonujemy się już po chwili. Ma ona w większości tradycyjną zabudowę drewnianą , charakterystyczne dla Zakarpacia (a spotykane także np. w rumuńskim Maramureszu) czterospadowe dachy kryte gontem, a całe domostwa i obejścia skąpane są w kwiatach. Słowem - bajka. Po minięciu ostatnich zabudowań dochodzimy do potoku, przed którym skręcamy w lewo wyraźną drogą przez pola i kośne łąki. Przed samą granicą lasu robimy sobie krótką przerwę, podziwiając widoki na Poł. Równą, Ostrą Horę i pozostawiony w dole Szerbowiec.
    Wchodzimy w las. Ścieżka staje się teraz bardzo stroma. I tu ciekawostka - na jednym z drzew widzimy oznaczenie żółtego szlaku! ( po drodze będzie ono widoczne jeszcze w kilku miejscach). Z mapy Krukara wynikało, tak jak wspominałem wcześniej, że żółty szlak wiedzie nieco dalej na południowy-wschód, a tu taka niespodzianka! No chyba, że tamten żółty szlak zaznaczony jest na mapie prawidłowo, a tu jest jakiś jego drugi (nie uwzględniony na mapie) wariant (jakoś na Ukrainie lubują się w żółtych szlakach, zdaje się, że na sam Pikuj z różnych miejscowości prowadzą aż cztery różne jego warianty ).
    Ścieżka jest na tyle stroma i męcząca ( wszak to ze Żdeniowej prawie 1000 metrów różnicy wzniesień), że kilka razy padam z nóg. Asia jednak podtrzymuje mnie na duchu i przynosi, na pokrzepienie, licznie tu rosnące jeżyny i jagody. Po pewnym czasie dochodzimy do małego źródełka, co skwapliwie wykrzystuję uzupełniając zapasy wody. Za źródełkiem ścieżka zanika, tzn. ginie prawie całkowicie ta prowadząca na połoninę, natomiast ta "główna" prowadzi dalej na wprost przez potok i w dół - no, ale nam nie tędy droga, decydujemy się więc ruszyć prosto pod górę przez rzedniejący las. Tuż przy górnej granicy lasu mijamy jakieś porozrzucane pióra i strzępki owczej wełny. Asia pyta mnie co to jest, a ja już miałem jej odpowiedzieć, że to pewnie ślady walki z niedżwiedziem, kiedy ugryzłem się w język, myśląc, że lepiej nie kusić losu i nie wywoływać jednocześnie paniki u żony . Połoninę trawersujemy w stronę widocznego już doskonale szczytu Pikuja najpierw niepozorną ścieżynką, potem po jej zaniknięciu już prosto pod górę. W pewnym momencie zauważamy idących grzbietem ludzi - z tej odległości jeszcze nie rozpoznaję, czy to turyści, czy miejscowi zbieracze jagód. Asia wskazuje na nich mówiąc: - "popatrz, człowiek!", na co ja odpowiadam -"e tam człowiek, pewnie jakiś tutejszy" (dla niewtajemniczonych to cytat z filmu "Sami Swoi" - kiedy wjeżdżając na ziemie odzyskane Pawlakowie zobaczyli kogoś krzątajacego się przy obejściu).
    Kiedy wdrapaliśmy się na grzbiet okazało się jednak, że to turyści i do tego oczywiście z Polski. Po krótkiej wymianie zdań zorientowałem się także, że mój rozmówca to Joorg, nie znany mi dotąd co prawda osobiście, ale znany oczywiście z niniejszego forum, gdzi m in. jego relacje jakże często czytywałem. Wraz z Joorgiem i jego kolegą Bogdanem wdrapaliśmy się wkrótce na szczyt, gdzie zastalismy już siedzącego i odpoczywającego kolejnego Polaka - chłopaka, który samotnie przemierza Karpaty Wschodnie wędrując dawną polską granicą.
    Co prawda nad Pikujem wisiały niewesołe ciemne chmury, ale nie przeszkadzały one w podziwianiu widoków, które z tego miejsca są na prawdę piękne. W oddali na południowym- wschodzie majaczyła Borżawa, a na lewo od niej rysowały się nawet odległe szczyty Gorganów.
    Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć ruszamy na dół i pod szczytem robimy sobie przerwę śniadaniową. Okazuje się, że Joorg wraz z kolegą wędrują tam gdzie my to mieliśmy w planach - czyli do Bukowca. Postanawiamy więc pójść razem z nimi, tym bardziej, że nie uśmiecha mi się szukanie ściezki gdzieś w lesie poniżej Ruskiego Putu, skąd miałem zaplanowane zejście z głównego grzbietu.
    Po krótkiej przerwie ruszamy - przed nami widoki przepyszne - Połoniny Szerdowska i Bukowska, za nimi Nondag i Ostry Wierch, a na horyzoncie majaczą nawet sylwetki polskich Bieszczadów.
    Po drodze spotykamy jagodziarzy - okazuje się, że u jednego z nich pod domem Joorg zostawił samochód. Decydują się wracać razem z nami i prowadzą nas skrótem do Bukowca schodząc z połoniny koło szczytu Nondagu.
    Po drodze daje się we znaki zmęczenie - musimy gonić jagodziarzy i wędrujacych przed nami Joorga z Bogdanem.
    Już w Bukowcu okazuje się, że samochód naszych towarzyszy ze szlaku został zostawiony w gospodarstwie u przesympatycznych ludzi - częstują nas zaraz kawą i zapraszają do domu. My jednak wolimy spokojnie wysuszyć się na dworze podziwiając przy okazji jak pięknie, wśród zieleni położone są domostwa w tej miejscowości.
    Po zapakowaniu auta Joorg z Bogdanem zaprasza nas do środka i podwożą nas do Żdeniowej (dzięki!). W samochodzie wywiązuje się m in. dyskusja na temat tureckiego pochodzenia nazwy góry Nondag, której to dyskusji reminiscencje mieliście możliwość śledzić na forum w wątku "Pikuj pierwszy raz".
    Wysiadamy w Żdeniowej i udajemy się od razu na obiado-kolację do knajpki w pensjonacie "Żdy-na-Ewo". Poznaje nas Jurij i od razu przysiada się, pytając jak było. Pokazujemy mu w aparacie zdjęcia, Jurij opowiada nam o Szerbowcu, o tym, że jeden z domków widocznych na fotce (odnowiona drewnina chata) należy do jakiejś kobiety ze Lwowa. Asia pyta go, czy "nowi Ruscy" wypoczywający w tutejszym pensjonacie też chodzą po górach - odpowiada, że "na stu może pięciu" i macha z rezygnacją reką. Przysiada się do nas szef całego tego ośrodka, który o dziwo także nas dziś rozpoznaje (szczerze mówiąc wczoraj nie widzieliśmy go wcale) i opowiada o swoich kontaktach w Polsce, że tam lepiej "biznes diełać, a tu straszno" itp. Wykorzystując okazję dopytuję Jurija, o której jedzie poranny autobus do Wołowca (następnego dnia mamy w planach zdobycie Stoja w Borżawie) - co prawda sprawdzałem przed wyjazdem na bus.com.ua, że jest to 7.45, ale wolę upewnić się na miejscu. Jurij chwilę drapie się po głowie i odpowiada, że ok 6.30. Ja na to - "jak to, przecież sprawdzałem w rozkładzie, niemożliwe, żeby się aż tak bardzo ta godzina różniła", na co z kolei Jurij, że rozkład podany jest pewnie wg. czasu kijowskiego, a oni tu, na Zakarpaciu operują czasm miejscowym (czyli tożsamym z polskim). Tak czy siak następnego dnia postanawiamy wstać nieco wcześniej. Po koacji żegnamy się z Jurijem i "właścicielem" - tradycyjnie życzą nam "szczastia" i wracamy na nocleg do naszej turbazy.

    c.d.n.

    P.S.
    Zdjęcia po kolei to:
    1) cerkiew w Zbynach...
    2) ...a przed nami połoniny!
    3) jeden z domów w Szerbowcu
    4) odpoczynek na łące - przed nami Pikuj...
    5) ... za nami Szerbowiec...
    6) ...i do tego piękny widok na Ostrą Horę i Połoninę Równą
    7) już na połoninie - Pikuj niedaleko
    8 ) na szczycie - reklama wody mineralnej
    9) przed zejściem w doliny - widok na grzbiet Bieszczadów Wschodnich - Nondag, za nim Ostry Wierch, na lewo Wielki Wierch, a w tle polskie Biesy
    10) w zagrodzie u przesympatycznych ludzi w Bukowcu - na podwórku traktor "Mercedes" .

    Ostatnio edytowane przez luki_ ; 07-09-2011 o 14:28

  3. #3
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Przez Pikuj, Borżawę, Negrowiec, Krasną, zakarpackie błota, Świdowiec do Kamieńc

    no wreszcie sie zebralam do przeczytania relacji

    Podziwiam cie za dokladne przygotowanie sie do wyprawy- w porownaniu z toba to ja jade zawsze totalnie "w ciemno"

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [Wstępując do sklepu po mineralną natykam się na pierwszy "ciekawy" widoczek tego dnia - babcia prowadząca krowy na pastwisko zachodzi tu na szklaneczkę gorzałki, którą sklepowa nalewa jej wprost z jednej z butelek stojących na ladzie )
    no to mieliscie cos na poprawe humoru po poprzednim dniu i spotkaniami z plotami noworuskich

    i co, poprzestaliscie na mineralnej czy tez skusiliscie sie na horiłke?


    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [Po krótkiej wymianie zdań zorientowałem się także, że mój rozmówca to Joorg, nie znany mi dotąd co prawda osobiście, ale znany oczywiście z niniejszego forum,]
    ale fajne musialo byc spotkanie!!!

    cos w tym jest ze ostatnio jak sie wpada na jakiegos polaka w karpatach to sie zaraz okazuje ze to znajomy z jakiegos forum- przynajmniej ja tam mam

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [Po drodze daje się we znaki zmęczenie - musimy gonić jagodziarzy
    nooo, jagodziarze- oni to maja kondyche! wiele razy slyszalam ze nieraz turystom nie udalo sie dotrzymac im kroku. Dwie pelne bańki 10 l w rece i heja do przodu

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [W kasie dowiaduję się, że bilety sprzedają dopiero, kiedy okaże się, ze autobus, którym mamy jechać dotrze na przystanek
    niestety nie wszedzie tak jest... na polesiu sprzedaja bilety wczesniej.. i potem sa takie sytuacje ze my zostajemy z biletami w rece a "autobus połamałsia" 50 km dalej i babki w kasie musza drukowac jakies anulacje biletow, rozkrecac swoje kasy fiskalne ktore zyja wlasnym zyciem i drukowac kolejne bilety na inny autobus. Te karpackie kasjerki widac lubia sobie oszczedzic niepotrzebnej pracy


    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [Na dole w pensjonacie zostały moje nieprzemakalne spodnie - oczywiście akurat tego dnia nie wziąłem ich ze sobą.
    zabieranie na wyprawe nieprzemakalnych, rybackich spodni gwarantuje dobra pogode- sprawdzilam juz kilka razy!

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [Jeśli mam już jakiś wybór, to szcerze mówiąc wolę na Ukrainie kierowców starych Ład - są zazwyczaj sympatyczni, można z nimi pogadać, no i nie cackają się ze swoim samochodem na wyboistych drogach tak jak ci kolesie z "Audi
    ta zasada dziala chyba wszedzie, i w polsce, i na ukrainie... im bardziej stare i zdezelowane auto tym sympatyczniejszy, bardziej zyczliwy i chetny do pogadania kierowca!

    i czesto taki z łady podwiezie za darmo...
    Ostatnio edytowane przez buba ; 29-09-2011 o 22:06
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  4. #4
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Przez Pikuj, Borżawę, Negrowiec, Krasną, zakarpackie błota, Świdowiec do Kamieńc

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [Coś takiego widziałem pierwszy raz na Krymie podczas mojego pierwszego pobytu tam w 1991 roku."
    ale bym sobie poczytala relacje z krymu z tamtych lat!! ciekawe jak tam wtedy bylo.. Moja noga postawila sie na ukrainie dopiero 6 lat pozniej, a wrazenie i tak sa niezatarte z tych poczatkowych pobytow! zatem wnioskuje ze niesamowity musial byc ten wyjazd na krym sprzed 20 lat! masz moze jakies fotki?

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [9) Lenin (a może Dzierżyński?) na szlaku
    chyba lenin? bo podobnie jak na pomnikach trzyma chyba jakas czapke w rece

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [W trakcie jazdy do naszego tylnego rzędu dosiada się jeszcze jedna osoba - jakaś młoda dziewczyna, która zapewne dojeżdża do pracy. Ponieważ nasza dawna sąsiadka ma za chwilę wysiadać, mówi do tej dziewczyny, że my "z Polszy, ale rozmawiamy po rosyjsku", prosi ją więc, żeby wskazała nam, kedy będziemy musieli wysiadać. Dziewczyna wzrusza ramionami w geście "a co mnie to obchodzi". [/SIZE]
    taaaaaa... nie wiem czemu tak jest ze starsi sa mili, chetni do pomocy i nawiazania kontaktu a mlodzi maja wszystko w d... :(

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    ["a nie, tam toże bardak!". Nie mogę się powstrzymać i odwracając głowę wybucham pod nosem śmiechem .Dawno już nie słyszałem tego słowa ("bardak"), które jako rusycyzm jest w Polsce używane w niektórych stronach, a mnie osobiście bardzo się podoba, chyba ze względu na swoją dosadność i taki wschodni wydźwięk (od tego momentu już do końca wyjazdu, na każdy zobaczony taki "swojsko-ukraiński" bałaganek mówiliśmy "tu toże bardak").
    (..) to przypomina okolice naszej zapory w Solinie, ale w bardziej wschodnim "bardakowatym" wydaniu ).
    chyba tez polubie to slowo ma w sobie cos takiego fajnego, swojskiego i przyjaznego
    Ostatnio edytowane przez buba ; 29-09-2011 o 22:40
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  5. #5
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Przez Pikuj, Borżawę, Negrowiec, Krasną, zakarpackie błota, Świdowiec do Kamieńc

    Droga Bubo!
    Po pierwsze dzięki za wnikliwe zainteresowanie tematem naszych wojaży . Postaram się wiec odpowiedzieć chociaż na niektóre z Twoich pytań:

    Cytat Zamieszczone przez buba Zobacz posta
    Podziwiam cie za dokladne przygotowanie sie do wyprawy- w porownaniu z toba to ja jade zawsze totalnie "w ciemno"

    Co do przygotowań, to bym tak nie przesadzał:
    -po pierwsze: ponieważ interesuję się tematyką wschodniokrpacką, po prostu często czytuję sobie o tamtych stronach lub godzinami potrafię oglądać mapy i to wcale nie w jakimś określonym celu, takie mam po prostu hobby ... . Po drugie co do naszej marszruty, to praktycznie cały czas były jakieś odstępstwa od "planu" - w zasadzie pierwotnie zakładałem, że ruszymy z Sianek, ale tu trzeba by było poświęcić dodatkowy dzień dla zdobycia Pikuja, a ponieważ mieliśmy w zamiarze dotarcie do jeszcze wielu miejsc i nawet Odessy , to już w pociągu stwierdziłem, że odpuszczamy sobie te Sianki, żeby zostawić sobie coś na przyszłość i jeszcze móc tam wrócić... . Tak samo pierwotnie planowaliśmy przejście grzbietem Poł. Krasnej do Ust - Czornej i dalej przedzieranie się np. do Rafajłowej, ale kiedy już w Kołoczawie zobaczyłem fotki słonych jezior stwierdziliśmy, że nie możemy sobie tego odpuścić. Zdobycia Howerli też w sumie nie planowałem, ale jak już znaleźlismy się w Jasini, to trudno było sobie ten "rarytas" podarować.

    Cytat Zamieszczone przez buba Zobacz posta
    i co, poprzestaliscie na mineralnej czy tez skusiliscie sie na horiłke?

    Poprzestaliśmy na mineralnej, horiłkę to po dotarciu do celu ( w górach, a przynajmniej wtedy, kiedy na serio chodzimy po nich takie atrakcje zostawiam sobie na wieczór ).

    Cytat Zamieszczone przez buba Zobacz posta
    ale fajne musialo byc spotkanie!!!
    Noo, spotkanie było fajne, zwłaszcza Joorgu wydawał się być zaskoczony - po pierwsze tym, kiedy zobaczył, że nagle, prosto pod górę po połoninie, gdzie nie ma żadnej ścieżki, wychodzi na niego dwójka ludzi, a po drugie gdy dowiedział się, że jeszcze jest przez tych osobników znany i czytany .

    Cytat Zamieszczone przez buba Zobacz posta
    ta zasada dziala chyba wszedzie, i w polsce, i na ukrainie... im bardziej stare i zdezelowane auto tym sympatyczniejszy, bardziej zyczliwy i chetny do pogadania kierowca!

    i czesto taki z łady podwiezie za darmo...
    Co do kierowców na Ukrainie, to przyzwyczailiśmy się, że tamtejsi kierowcy po prostu chcą (lub muszą) w ten sposób dorobić. Zazwyczaj nie brali wygórowanych kwot - dla nas było to niewiele, a dla nich - zawsze jakieś tam zasilenie skromnego budżetu. Inaczej było w Rumunii - tam łapanie stopa zajmowało nam kilka sekund (aczkolwiek tylko dwa razy byliśmy do tego zmuszeni, pewnie bywa też inaczej) i oczywiście kierowcy wzbraniali się przed przyjęciem pieniędzy, najwyraźniej za zaszczyt poczytując sobie, że turyści aż z Polski zechcieli się tam fatygować...

    Cytat Zamieszczone przez buba Zobacz posta
    ale bym sobie poczytala relacje z krymu z tamtych lat!! ciekawe jak tam wtedy bylo.. Moja noga postawila sie na ukrainie dopiero 6 lat pozniej, a wrazenie i tak sa niezatarte z tych poczatkowych pobytow! zatem wnioskuje ze niesamowity musial byc ten wyjazd na krym sprzed 20 lat! masz moze jakies fotki?
    W zasadzie w tamtych czasach byłem na Krymie dwukronie, dwa lata z rzędu - najprawdopodobniej były to lata 1991 i 1992, ale już nie dam sobie ręki uciąć, czy nie było to o rok później..., ale chyba raczej nie, bo pamiętam, że za pierwszym razem (a był to przełom sierpnia i września) Ukraina była zdaje się świeżo po deklaracji niepodległości i zaczynały tam funkcjonować obok rubli, także lokalne pieniądze - wtedy nazywały się "karbowańce".
    Cóż, te dwa Krymy to też osobne historie, tyle, że po upływie tylu lat już nie tak dużo pamiętam. W każdym razie pierwszy raz byłem jeszcze z rodzicami, a drugi raz tylko z siostrą. Z rodzicami - w Eupatorii (tam to właśnie nad brzegiem słonego jeziorka występowały lecznicze błota, takie same jak na Zakarpaciu), a z siostrą - w Ałuszcie (wtedy też zdobyliśmy kilka szczytów w Górach Krymskich - m in. Dermedży i Czatyrdah).
    Te wyjazdy były "zorganizowane" - w każdym razie wyglądało to tak, że jechało się pociągiem do Brześcia n/Bugiem, z wykupionym biletem do Białej Podlaskiej. Tam wsiadała pilotka i chodząc po przedziałach z pytaniem: "czy tu ktoś z państwa jedzie z biurem X na Krym?" wręczała bilety na dalszy odcinek. W Brześciu jechaliśmy na lotnisko, gdzie miał czekać wyczarterowany samolot - teraz trudno w to uwierzyć, ale były to czasy największej zapaści już odchodzącego w przeszłość Związku Radzieckiego, więc brakowało absolutnie wszystkiego, m in. paliwa lotniczego, które (ponoć) piloci (!) naszego wyczarterowanego samolotu musieli kupować na czarno za dolary od wojska - i wcale nie było takie oczywiste, czy polecimy, czy nie ( w końcu z opóźnieniem jedank udało nam się z Brześcia odlecieć). Z kolei w drodze powrotnej pamiętam, jak na lotnisku w Symferopolu natknęliśmy się na taki widoczek: w kolejce do odprawy do samolotu ludzie tratowali siebie nawzajem, górą, nad głowami innych podając sobie walizki i dzieci do osoby z rodziny, której udało się dopchać bliżej "bramek". Zapytaliśmy kogoś z obsługi lotniska, co się tu dzieje i okazało się, że to pasażerowie samolotu lecącego gdzieś na Syberię; poprzedni samolot odleciał trzy dni temu, nawet jeszcze nie wrócił (tekst jak z "Misia" ), więc oni czekają tu od trzech dni, jest ich trzysta osób, a samolot, który w końcu po nich przyleciał jest tylko na 150... .
    A tak poza tym, to wyjazd był bardzo udany, pojechaliśmy wtedy taryfą z Eupatorii do Bakczysaraju (wychodziło to śmiesznie tanio); a z radziecką wycieczką do Jałty przejechaliśmy przez zakazany wówczas dla turystów z zagranicy Sewastopol...
    Z drugiego wyjazdu natomiast pamętam taką scenkę; pewnego dnia wybraliśmy się z siostrą do Jałty i wracać do Ałuszty mieliśmy zamiar oczywiście trolejbusem. Ale po wejściu na dworzec trolejbusowy w Jałcie zobaczyliśmy, że do kasy ciągnie się długaśna, pozawijana kolejka, która ani drgnie, natomiast trolejbusy w kierunku Symferopola odjeżdżają co chwilę i do tego puściusieńkie. Co się okazało - w kasach zabrakło druczków biletowych, z fabryki jeszcze nie dowieźli więc nie mogą sprzedawać, natomiast w drzwiach do trolejbusa stoi "babka biletowa" która drze się na wszysytkich usiłujących się dostać na pokład: "bez bilietow nielzia!" . Cóż, "i smieszno i straszno...". Dobrze, że wtedy spotkaliśmy w kolejce jakiś Polaków z naszego hotelu i wraz z nimi zrzuciliśmy się na transport jakąś prywatną Ładą.
    Oprócz tego pamiętam też np., że kiedy wracając z plaży zachodziło się do publicznego kibla, to nie dało tam rady skorzystać inaczej, niż brodząc po kostki w moczu, a babki klozetowe siedzące na zewnątrz jeszcze cię opieprzały, że ty w samych gaciach, tak prosto z plaży do kibla. Cóż, takie sceny już tam chyba odeszły w przeszłość...
    Co do fotek, a raczej slajdów (bo wtedy mieliśmy jeszcze projektor) to pewnie gdzieś się zachowały, musiałbym pogrzebać (niestety na pewno nie było by tego wiele, nie robiło się wtedy tyle zdjęć co teraz ).

    Cytat Zamieszczone przez buba Zobacz posta
    a ja myslalam ze taki srodek transportu to w calych karpatach wciaz rzecz normalna a nie jakis dziwoląg zwracajacy uwage... widac sie pozmienialo pod czarnohora przez te 6 lat co tam nie bylam..


    Chyba aż tak się nie pozmieniało, bo nawet miejscowi (albo przede wszystkim miejscowi) z tego korzystają. Dziwili i cieszyli się głównie Czesi.

    Cytat Zamieszczone przez buba Zobacz posta
    Nie wiem czemu tak jest ze polacy traktuja ukraincow na granicy duzo gorzej niz ukraincy polakow.. Zwlaszcza jak nie maja swiadkow.. Ale musieli miec glupie miny jak was tam zobaczyli w tym autobusie!! Fajnie ze udalo sie wam pomóc tym ukraincom z autobusu!
    No właśnie, to jest zagadka. Chociaż mnie osobiście wydaje się, że jej rozwiązanie jest prostsze niż nam się wydaje. Zwróć uwagę - my Polacy ( w tym przede wszystkim nasze służby - graniczne, policja itp) zwracamy się do Ukrainców z pozycji silniejszego (przynajmniej ekonomicznie) sąsiada. Dla Ukraińców z kolei jesteśmy jakby krajem z lepszego świata, żeby do którego to dostać się, muszą najpierw wystawać w wielogodzinnych kolejkach po wizę (jeżeli w ogóle mają taką możliwość - posiadają od kogoś zaproszenie itp). Jeśli już taką wizę dostaną, to starają się ją szanować jak mogą, dlatego m in. nie pyszczą do naszych służb celno-granicznych, nie stawiają się i dlatego w ogóle nie są roszczeniowi w konfrontacji z władzą, pracodawcą itp. Oni po prostu przyzwyczaili się, że prosty człowiek musi dostać "po dupie" - jak nie z tej, to z tamtej strony. Jaka jest natomiast logika myślenia naszego "pogranicznika"? Nie wierzę, że traktuje on wszystkich ludzi z tamtej strony kordonu za przemytników, złodziei itp., jak by to nam zapewne wmawiano uzasadniając nadplanowe przeszukiwanie autokarów. Sama zresztą powierzchowność tamtych ludzi zdradza, że tak nie jest (np. tych Ukraińców, z kórymi przyszło nam podróżować autokarem - ot, zwykli ludzie, normalnie ubrani, ani przesadnie gadatliwi, ani przesadnie cisi, nawet żadnego picia alkoholu nie było na pokładzie ). Dlaczego więc nasi celnicy tak się zachowują? To wynika po prostu z ludzkiej natury - zachowanie stare jak świat. Kiedy możesz sobie bezkarnie kogoś sponiewierać, kto być może jest od ciebie inteligentniejszy, wyższy wykształceniem, kulturą osobistą itp.? Wtedy, kiedy to ty jesteś w prawie, a on ryzykuje wiele, próbując przeciwstawić się tobie. Tak jest właśnie z naszymi służbami granicznymi na wschodzie - przecież wśród tych osób, którym "nasz" celnik kazał stanąć w dwuszeregu na krawężniku mógł być np. profesor z uniwersytetu w Czerniowcach, studenci jadący na wymianę itp. Przed przełożonymi zawsze trzeba stukać obacsami, a tu można sobie bezkarnie użyć do woli - przecież i tak nikt się nie poskarży. Ot i cała ludzka natura.
    Dlatego tym bardziej cieszy mnie, że udało się nam "przytrzeć im nosa" - tak jak piszesz musieli być zaskoczeni faktem, że wsród tej całej "hołoty" siedzi sobie jeszcze dwóch osobników z polskim paszportem...

    A poza tym życzę Ci szczęśliwej i udanej podróży nad Morze Azowskie już wkrótce!
    Ostatnio edytowane przez luki_ ; 30-09-2011 o 19:54

  6. #6
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Przez Pikuj, Borżawę, Negrowiec, Krasną, zakarpackie błota, Świdowiec do Kamieńc

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    [A poza tym życzę Ci szczęśliwej i udanej podróży nad Morze Azowskie już wkrótce![/SIZE]
    nie-dziekuje tak sie mowi? bo ponoc nie mozna dziekowac za takie zyczenia? zeby nie zapeszyc? Ale zawsze milo, bardzo milo takowe uslyszec
    Jedziemy w przyszla sobote- wracamy 1 listopada. relacja zapewne bedzie dlugasna (mam nadzieje ze bedzie o czym pisac)
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Kamień z rybą w Beniowej
    Przez sarmata w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 36
    Ostatni post / autor: 26-11-2012, 21:08
  2. Przez karpackie przelecze, czyli z Czerniowiec do Worochty przez Hryniawe ;)
    Przez Petefijalkowski w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 24
    Ostatni post / autor: 18-10-2012, 16:30
  3. Kamień Dobosza w Jaremczu
    Przez wtak w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 23-02-2011, 00:01
  4. szlak inicjacyjny - Dwernik Kamień :) ?
    Przez Cami w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 01-08-2010, 17:47
  5. Złota piątka
    Przez Marcin w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 30
    Ostatni post / autor: 05-02-2009, 20:07

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •