Strona 7 z 11 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 61 do 70 z 105

Wątek: Arłamów wielka inwestycja

  1. #61
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2009
    Postów
    269

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    Ponieważ moja odpowiedź została wyrzucona przez cenzurę odpisuję jeszcze raz

    Trzykropki - czym są wg Ciebie dzisiejsze Bieszczady pod względem gospodarczym i ekonomiczno-społecznym ? Albo inaczej - jak oceniasz dzisiejszą kondycję gospodarczą i ekonomiczno-społeczną regionu bieszczadzkiego.
    Ekonomiczno-społeczną mam na myśli kondycję finansową bieszczadzkich rodzin, możliwości zarobkowania i związane z tym ułatwienia/trudności etc.

    Odpowiedz mi na to pytanie, a ja odpowiem jakie są realne korzyści dla regionu z inwestycji. OK ?? Tylko bardzo proszę o konkretną odpowiedź.

  2. #62
    Literat Roku 2013

    Awatar trzykropkiinicwiecej
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Nigdziebądź nad Osławą
    Postów
    1,841

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    Cytat Zamieszczone przez skyrafal Zobacz posta
    bardzo proszę o konkretną odpowiedź.
    Wolałbym nie oceniać, raczej się przyglądam, ale skoro chcesz, to powiem, bardziej konkretnie się nie da. Sytuację społeczno-gospodarczą oceniam dobrze. Pryzmat ustawiam na swoje dzieciństwo i przeciągam światłem do dzisiaj, lecąc nim przez wioski, rodziny, znajomych, przyjaciół, sąsiadów w wioskach, wioseczkach, miasteczkach.
    Długo zastanawiałem się jakie kryteria przyjąć do oceny i jak poszerzyć perspektywę. Mogłem wkleić setki zdjęć od nowych fabryk otwieranych np. w Zagórzu, czy w Uhercach po las anten satelitarnych, samochody miejscowych czy ich śmietniki i opakowania z żywności lub ubrań które konsumują, bo sąsiad ma to ja też, bo w telewizji mają to ja też, bo w Warszawie tak jest, to tu też? Jakie przyjąć strategie porównawcze? Mógłbym po prostu, mówić co myślę na ten temat, widząc co dzieje się w mojej wiosce, wiosce obok, w gminie, powiecie, poszedłem dalej, aby nie stwarzać tylko pryzmatu Ja. Połknąłem ze cztery " Diagnozy sytuacji społeczno gospodarczej" w przedziale lat 2004 -2013 wykonane przez urząd marszałkowski, centrum monitorowania, czy prywatne osoby na zlecenie różnych instytucji. Przechodząc przed chwilą przez Rynek w Sanoku zadałem to pytanie w Urzędzie, czterem napotkanym znajomym, którzy mieszkają w regionie, nie tylko w mieście, oraz wybiorę się z ciekawości do Fundacji Karpackiej. To tylko potwierdza moje własne spostrzeżenia, pokazuje tez kilka minusów, które są bardzo charakterystyczne dla regionów rozwijających się, jeśli przyjąć kryteria oceny które stosują np. Departamenty strategii i planowania przestrzennego i specyficzną retorykę tego typu działań. SWOT..hmmmm analizując go mam cały czas wrażenie że minusy wynikają raczej z głupoty i niedopracowania narzędzi systemowych, które w znacznej mierze są spuścizną po naszych własnych działaniach z lekkim swądem polskiej mentalności niż skutkiem apetytu krwiożerczych bestii z zachodu. Zaglądam do śmietnika... widzę ile jedzenia ludzie marnują, ile śmieci pływa w potoku pod Słonym. HM... "nylon, plastik, nylon, plastik" Pani Czesława spod dwójki, mówi że, "jak by była bida, to by tyle syfu nie było, korków na drogach, kolejek w marketach i plastiku na podwórkach". Przytaczać pozostałe wypowiedzi na których buduję swoją opinię? Nie, powstał by epos narodowy. Tak, jest dobrze, jest wystarczająco dużo dobra w tym kraju i na świecie, głupota jednak nas samych, zacietrzewienia i brak sensownej dyskusji tylko mierzenie własnych kieszeni i potrzeb sprawiają że potencjał leci na pysk.
    Tak, wywołany przez Ciebie stan gospodarczo-coś-tam-coś-tam oceniam dobrze. Martwi mnie jedynie to, że zafiksowały się ludziska na tym, jakby to była jedyna wartość potrzebna temu światu, i nic więcej nie istniało, w związku z czym należy przejechać buldożerem po Połoninkach Arłamowskich w imię zrównoważonego rozwoju gospodarczego i potrzeb biedujących mieszkańców. Pfffffff.... Co za bzdura.

  3. #63
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2009
    Postów
    269

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    Jeżeli tak oceniasz to logicznym jest, że wg Ciebie nie potrzeba żadnych inwestycji.

    Skłonny jestem częściowo zgodzić się z tą oceną ponieważ ceny w sklepach w Bieszczadach są jednymi z najwyższych w PL i bezrobocie jest także najwyższe. Więc skoro bezrobotni są w stanie sprostać tak wysokim cenom to musi być tutaj naprawdę dobrze.
    Gdyby takie ceny były np. w pobliskim Rzeszowie to w ruch poszłyby płytki chodnikowe i kostka brukowa.

    Powstaje tylko jedno pytanie - w jaki sposób generuje tu zyski skoro tak : przemysł jest marginesem błędu, rolnictwo kompletnie tu nie istnieje, galopujące bezrobocie, a turystyka jest jaka jest czyli 2 miesiące koniunktury na cały rok o ile na wakacjach jest ładna pogoda.

    Jedyne co się naprawdę udało to bieszczadzka wąskotorówka, bo we wrześniu wyczytałem, że przewieźli rekordowo dużą liczbę pasażerów, chyba 85 tyś osób, a kolejka była jeszcze czynna do ostatniej niedzieli.
    Chciałbym tylko zaznaczyć, że wąskotorówka jest jak nie patrzyć inwestycją i gdyby chcieć ją zbudować dziś od zera byłoby to absolutnie niemożliwe ze względów ekologicznych.
    Powstanie jeziora i zapory na Solinie, które przyciąga turystów jest także inwestycją wokół której kręci się bieszczadzka turystyka.
    Jak widać udane inwestycje wspomagają się wzajemnie.

    Pytałeś o realne korzyści to pokazałem na znanych wszystkim przykładach.

  4. #64
    Literat Roku 2013

    Awatar trzykropkiinicwiecej
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Nigdziebądź nad Osławą
    Postów
    1,841

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    Pytałem o Arłamów. ?

  5. #65
    Literat Roku 2013

    Awatar trzykropkiinicwiecej
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Nigdziebądź nad Osławą
    Postów
    1,841

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    A tak, może nie do końca w Arłamów uderzę, skoro zawiązuje sie off-konwencja :p, to jednak temat o niego mocno zahacza, więc nie chcę tworzyć nowego wątku. Na portalu E-Sanok pojawił się takitaki oto artykuł. Źródło: http://esanok.pl/2013/sanok-%E2%80%9...era-dm004.html

    Sanok – miasto, które umiera?

    SANOK / PODKARPACIE. Historia miast pokazuje, że dobrobyt raz im dany, nie trwa wiecznie. Czy trwający od kilkunastu lat upadek Autosanu doprowadzi w Sanoku do „syndromu Detroit”?



    Dorota Mękarska
    W przeszłości na rozwój miast wpływało dobre położenie geograficzne, klimatyczne i morfologiczne oraz możliwość pozyskiwania bogactw naturalnych. W czasie rewolucji przemysłowej do tych czynników doszła jeszcze możliwość znalezienia pracy. I ten warunek jest aktualny do chwili obecnej.
    W czasach współczesnych to właśnie brak pracy stał się główną przyczyną upadku wielu miast.
    - Ostatnim przykładem są losy miasta Detroit w USA. Bezpośrednią przyczyną upadku tego miasta jest nagły deficyt miejsc pracy spowodowany likwidacją zakładów motoryzacyjnych „Forda”, „GM” oraz „Chryslera”, zatrudniających dziesiątki tysięcy ludzi, którzy nagle zostali bez środków do życia i zaczęli wyjeżdżać – podkreśla Stanisław Sosak, architekt, urbanista i wykładowca akademicki, który upadkowi miast poświęcił publikację „ Miasto – nowa jakość, czy upadek”
    - Dotyczy to również tzw. „miast uniwersyteckich” wrażliwych na ujemne wskaźniki demograficzne, gdzie spadek liczby studentów przekłada się na ilość kierunków kształcenia i zatrudnienie kadry dydaktycznej. A więc praca jest najważniejsza dla życia organizmu miejskiego.
    W Polsce symbolem gospodarczego upadku miast jest Łódź, choć wcale to miasto nie należy do najbardziej zadłużonych w Polsce. To jednak z Łodzi w ciągu ostatnich 25 lat zniknęło 125 tysięcy mieszkańców.
    „Syndrom Detroit” nie zagraża jednak tylko dużym polskim miastom. Niewiele mówi się natomiast o kondycji małych i średnich miast. A przecież postępujące w nich wyludnienie, spowodowane brakiem pracy, daje o sobie szybciej znać, niż w metropoliach, czy dużych ośrodkach miejskich.
    W 2004 roku liczba ludności Sanoka według danych GUS wynosiła 41,4 tysięcy mieszkańców. W 2010 było nas już 39,4 tysięcy, a w 2013 39,3 tysiące. Jednakże ostatnio może niepokoić liczba złożonych deklaracji śmieciowych, która wyniosła 30,3 tysięcy.
    Nawet jeśli przyjąć, że nie jest to rzeczywista liczba mieszkańców Sanoka, gdyż nie uwzględnia ona młodzieży uczącej się poza granicami naszego miasta, a także tych, którzy nie całkiem uczciwie wywiązali się z tego obowiązku, to tak daje ona wiele do myślenia.
    Miasto nigdy nie jest idealnie zorganizowane
    - Według terminologii szkockiego urbanisty z ubiegłego stulecia Patricka Geddes’a w rozwoju struktury przestrzennej miasta istnieje pewna regularność dzieląca jego historię na okresy pozytywne i negatywne – zaznacza Stanisław Sosak.
    - Negatywny okres rozpoczyna „Megalopolis” jako miasto olbrzym, w którym mimo wzrostu dobrobytu są przejawy upadku, dalej „Tyranopolis” jako miasto rządzone przez tyranów i dyktatorów, którzy czerpią korzyści nie dając nic w zamian, w końcu „Nekropolis”, w którym zamiera życie socjalne, następuje upadek gospodarczy poprzez nieudolne kierownictwo, a ludność ucieka i emigruje.
    Ten cykl, według Stanisława Sosaka, przystaje do każdego miasta, nie tylko dużego.
    - Ta teoria i dzisiaj jest jak najbardziej aktualna – dodaje urbanista.
    - Miasto nigdy nie jest idealnie zorganizowane – zauważa Maciej Drwięga, socjolog, który prowadził w Sanoku badania pod kątem pracy doktorskiej „Między organizacją i dezorganizacją społeczną w mieście średniej wielkości. Studium Sanoka.”
    - Do całkowitej dezorganizacji miasta może dojść w warunkach wojennych. Natomiast w warunkach pokojowych nigdy nie dochodzi do jego ruiny. Historia miast przebiega między tymi dwoma krańcami.
    Jak nie pożar, to przemarsz wojska
    - Sanok w swoich dziejach przechodził różne koleje losu – podkreśla Andrzej Romaniak, historyk z Muzeum Historycznego w Sanoku.
    - Ważnym czynnikiem jego rozwoju był przywilej lokacyjny nadany w 1339 roku. Wtedy Sanok stał się pełnoprawnym miastem. Już wtedy ważną rolę odgrywali w nim producenci To właśnie rzemieślnicy stanowili o bogactwie miasta. Ważne były również kontakty handlowe między miastami i krajami, np. z Węgrami. Istotnym czynnikiem rozwoju miast były jarmarki. Król Kazimierz Wielki nadał Sanokowi przywilej organizowania jarmarków w okresie Zielonych Świat. Ściągały one do miasta ludność nie tylko z okolic, ale nawet z odległych miejscowości.
    O randze średniowiecznego Sanoka świadczy fakt, że w XV wieku król Władysław Jagiełło wybrał Sanok na swoje zaślubimy z Elżbietą Granowską w 1417 roku.
    Największy rozkwit Sanoka przypadł na XVI wiek.
    - Podjęto wtedy potężne inwestycje: budowę wodociągów i budowę zamku w stylu renesansowym – wylicza Romaniak.
    Ważną rolę w ówczesnym mieście odgrywali mieszczanie. Dzięki nim rozwinęło się miejskie budownictwo. Okazałe kamienice powstawały nie tylko w rynku, ale również na przedmieściach, które rozwijające się miasto wchłonęło do swojego organizmu.
    Okres prosperity trwał w Sanoku do XVII wieku.
    - Sanok, co prawda ominęły wojny szwedzkie, czy powstanie Chmielnickiego, ale miasto kilkakrotnie w XVI i XVII wieku było niszczone przez pożary – przypomina historyk. – W tym okresie niewiele było budynków murowanych, wystarczyła więc jedna iskra, by całe miasto spłonęło. Tylko w XVI wieku było pięć dużych pożarów. Paradoksalnie na upadek miasta wpływ miało stacjonowanie wojska, bo żołnierze trudnili się rabunkiem i rekwizycją. Sanok był też kilkakrotnie najeżdżany przez szlachciców, którzy toczyli prywatne wojny.
    W Sanoku świnie hasały po rynku
    Upadek miasta trwał przez cały wiek XVII.
    - Miasto było tak zrujnowane, że władze austriackie przeniosły siedzibę cyrkułu do Leska. Upadło rzemiosło. Domy stały puste. Dzięki wspomnieniom z tamtego okresu wiemy, że rynek był porośnięty trawą i pasły się na nim świnie. Miasto zamieszkiwało wówczas nie więcej niż 1000 – 1100 mieszkańców, gdy Krosno liczyło 2,5 tysiąca obywateli - zaznacza Romaniak.
    Zastój trwał do połowy XIX wieku. Wtedy dopiero Sanok zaczął się odbijać od „dna”.
    - Powstał wówczas zakład kotlarski, którego założycielami byli Mateusz Beksiński i Walenty Lipiński. W mieście funkcjonowała fabryka czernidła, destylarnia ropy naftowej, drukarnia Karola Pollaka – wylicza historyk.
    W 1867 roku Galicja zyskała szeroką autonomię. To skłoniło polskich przedsiębiorców do inwestowania. Impulsem do rozwoju było też otwarcie linii kolejowej w latach 70. XIX wieku.
    Wraz z rozwojem przemysłu rozwinęła się edukacja. W Sanoku powstało w 1880 roku Gimnazjum Męskie. Otwarto szpital powszechny, sąd okręgowy, urząd skarbowy, a zakład kotlarski przekształcił się w fabrykę wagonów. To spowodowało, że w dzielnicy Posada powstała dzielnica robotnicza.
    W czasie I wojny światowej Sanok specjalnie nie ucierpiał. Po ustaniu zawieruchy wojennej w mieście znowu nastały lepsze czasy. Sanok całkiem dobrze przetrwał kryzys gospodarczy w pierwszej połowie lat 30. W 1932 roku powstały na jego terenie kolejne fabryki: gumy i akumulatorów. Po włączeniu do Centralnego Okręgu Przemysłowego w mieście nastąpił gwałtowny rozwój szkolnictwa, w tym również zawodowego. Rozkwit przeżywała również branża budowlana. Nie tylko bogaci przemysłowcy i mieszczanie budowali dla siebie okazałe siedziby, także robotnicy, dzięki korzystnym kredytom, zaczęli budować własne domki. Wybudowano też pierwsze bloki mieszkalne dla pracowników fabryki.
    W ówczesnym Sanoku kwitło życie kulturalne i sportowe, także dzięki stacjonującemu tu pułkowi, którego oficerowie zaliczali się do elity miasta. Dochody miastu zaczęła przysparzać turystyka, gdyż miasto zostało wypromowane przez Zjazd Górski w 1936 roku.
    Niestety ten intensywny rozwój gwałtownie przerwał wybuch II wojny światowej. Niemcy z fabryki wagonów wywieźli maszyny, a fabryka akumulatorów całkowicie zniknęła z powierzchni ziemi. Sanok poniósł też olbrzymie straty w ludziach.
    Już w 1944 roku robotnicy zaczęli odbudowywać fabrykę wagonów.
    - Przy wszystkich zastrzeżeniach do ustroju, to w tym okresie Sanok rozwijał się głównie dzięki „gumie” i Autosanowi. Miasto naprawdę wiele tym zakładom zawdzięcza. Nie można jednak zapomnieć, że w Sanoku funkcjonowało też wiele innych zakładów, tzw. Ceramika, fabryka domów, zakłady mięsne, których tradycja sięgała jeszcze XIX wieku, Sanockie Przedsiębiorstwo Budowlane – wylicza Andrzej Romaniak.
    - Niestety, po roku 1990 te firmy upadły.
    - W latach 70. i 80. Sanok żył dzięki Autosanowi – zgadza się Maciej Drwięga.
    - Jednakże to, że fabryka była inwestorem strategicznym miasta okazało się bardzo niebezpieczne. Dzisiaj widzimy tego skutki. Sanok, w nowej rzeczywistości, próbował odnaleźć swoją „nową twarz”. Mam jednak wrażenie, że choć już drugą dekadę szukamy nowej tożsamości, to jeszcze jej nie znaleźliśmy.
    Ciągle jesteśmy na malutkim „plusie”
    Czy można określić stopień dezorganizacji miasta? Jest to możliwe przez pryzmat problemów społecznych na podstawie danych statystycznych, jak i opinii ludzi.
    Przytoczmy więc dane statystyczne , dotyczące w pierwszej kolejności działalności gospodarczej. Według Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, od początku bieżącego roku działalność gospodarczą rozpoczęły w Sanoku 223 podmioty gospodarcze. W tym samym czasie 176 podmiotów gospodarczych zrezygnowało z działalności.
    W 2012 roku te proporcje były znacznie gorsze. Działalność rozpoczęło 209 podmiotów, a zrezygnowało z jej prowadzenia 249 podmiotów. Wymienione dane dotyczą tylko osób fizycznych.
    Zachodzi też pytanie: jak wygląda w Sanoku przyrost naturalny? Okazuje się, że wciąż jesteśmy „na plusie”, gdyż w bieżącym roku zameldowano w Sanoku 241 nowo narodzonych dzieci, przy liczbie 235 osób zmarłych. W poprzednim roku urodziło się zaś 366 dzieci, zmarło zaś 298 osób.
    W narodzie jest mniej radości
    Jednak suche liczby nie mówią całej prawdy. Ważne są opinie ludzi.
    - W swoich badaniach właśnie o to pytałem – podkreśla Maciej Drwięga, który przepytał szereg osób, począwszy od ludzi z „marginesu”, po tzw. ekspertów miejskich.
    Nie trzeba jednak być socjologiem, by zauważyć, że przeważają opinie negatywne, co widać po forach internetowych i portalach społecznościowych. Dlaczego?
    - Porównując czasy sprzed 20, czy 30 lat uważam, że więcej było w narodzie radości – mówi Marian Struś, redaktor naczelny „Tygodnika Sanockiego”, który od 40 lat obserwuje zmiany zachodzące w mieście.
    - Kiedyś potrafiliśmy się cieszyć z małych rzeczy. Dzisiaj nic nas już nie cieszy. Przy każdym sukcesie uaktywnia się loża szyderców, która wszystko deprecjonuje. Wpływ na atmosferę w mieście ma klimat w kraju, pełen nienawiści i partyjnych wojenek, a także sytuacja gospodarcza w kraju, która coraz bardziej odbija się na budżecie naszego miasta. To wszystko przekłada się na to, że Polska jest smutna, Podkarpacie jest smutne i Sanok jest smutny.
    Małe jest piękne
    Co jednak mieszkańcy Sanoka tak naprawdę myślą o swoim mieście? Z badań Macieja Drwięgi wynika, że bardzo dużą wagę przywiązują do jego zalet: wysokiego poczucia bezpieczeństwa, które zresztą pokrywa się z policyjnymi statystykami, jego dostępności, gdyż w Sanoku można praktycznie poruszać się na piechotę, braku anonimowości, co sprzyja kontaktom interpersonalnym i gwarantuje większą kontrolę społeczną.
    Natomiast największym problemem jest brak pracy, który wpływa na zubożenie społeczeństwa, kłopoty zdrowotne, alkoholizm, uzależnienia od używek i przestępczość.
    - Nie zgadzam się z tym, że praca jest najważniejszym czynnikiem determinującym rozwój miasta. Jest jednym z najważniejszych czynników, ale nie jedynym – uważa socjolog
    - Najważniejszy jest zrównoważony rozwój. Zadaje sobie pytanie, czy to w Sanoku nie zostało to zaburzone? Według mnie nasz rozwój za bardzo poszedł w kierunku usług turystyczno-społecznych, niż w obszarach quasi przemysłowych.
    Chcę tu wrócić, ale…
    O tym, że doszło do zachwiania tej równowagi może świadczyć masowa ucieczka ludzi młodych z miasta, która jest widoczna gołym okiem.
    Jacek, rocznik 1986, jest typowym przedstawicielem młodego pokolenia sanoczan. Skończył w Sanoku liceum, a studia w Krakowie.
    - Zaraz po studiach wróciłem do Sanoka. Udało mi się „załapać” na półroczny staż w jednej z firm. Chciałem w niej zostać na stałe, ale nie było takiej możliwości. Na szczęście zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną do Krakowa. Zostałem przyjęty do jednej z firm. Pracowałem w niej 4 miesiące, gdy dostałem propozycje wyjazdu do Paryża. Po powrocie do Krakowa, zaraz po 3 tygodniach otrzymałem ofertę wyjazdu do Niemiec. Pracowałem tam 7 miesięcy. Od roku jestem znowu w Krakowie.
    Z klasy licealnej Jacka, liczącej ponad 20 uczniów, tych którzy zostali w Sanoku, można policzyć na palcach jednej ręki. Reszta przeniosła się do Krakowa, Warszawy, czy do Wrocławia. Niewielu, co ciekawe, zdecydowało się zamieszkać w Rzeszowie, czy Lublinie. To może świadczyć o tym, że w ogóle cała „ściana wschodnia” jest postrzegana przez młodych ludzi jako „ziemia bez nadziei”.
    Czy praca jest jedynym warunkiem powrotu młodych ludzi do Sanoka.? I tak i nie.
    - Nie wiążę swojej przyszłości z dużym miastem. Chciałbym wrócić do Sanoka, ale ważne są nie tylko pieniądze, ale również kwestia rozwoju zawodowego – zauważa Jacek .
    - Młodzi ludzie mają dzisiaj większe aspiracje – podkreśla Maciej Drwiega. -
    Nasz rynek pracy jest w sumie niewielki, ale problemem jest też charakter miejsc pracy. Nasze wysiłki powinny iść w kierunku tworzenia nowej jakości miejsc pracy. Obawiam się jednak, że oczekiwania młodych ludzi są tak wielkie, że nie będziemy w stanie im sprostać. Młody człowiek porównuje dzisiaj, ile może zarobić w Anglii, Niemczech, czy Norwegii z zarobkami w Sanoku. W Polsce jednak długo takich pieniędzy nie zarobi. Dlatego młodym ludziom trzeba uczciwie powiedzieć, że jeśli będą mierzyć się z poziomem zagranicznych zarobków, to czeka ich tylko frustracja Nie można im tworzyć złudnej nadziei, że tu będą się żyć tak, jak w Londynie.
    Sanok nigdy nie będzie drugim Zakopanym
    Choć Sanok w ostatnich latach może pochwalić się wieloma inwestycjami, to jednak nie wszystkie projekty są oceniane pozytywnie.
    - Z przykrością należy stwierdzić, że dzisiaj w Sanoku nie ma żadnej inwestycji, która by była miastotwórcza. Budowa galerii handlowych nie wpłynie na rozwój miasta. Obawiam się, że upadek Autosanu spowoduje jeszcze większy odpływ mieszkańców Sanoka. Miasto może się znaleźć w bardzo złej sytuacji – dodaje Andrzej Romaniak.
    - To ludzi przybiło – zgadza się Marian Struś. - Wiem, co sam odczuwałem, gdy ogłoszono upadłość Autosanu i wiem, co ludzie czują. Dlatego tak ważne jest, by Autosan się podźwignął.
    - Niepotrzebna nam jest kolejna galeria, niepotrzebny jest park wodny. Miasto powinno zapewnić mieszkańcom basen, a nie budować „wodotrysk” – Jacek negatywnie patrzy na to, co dzieje się w jego rodzinnym mieście. - Pieniądze powinny być przeznaczone na tworzenie stref ekonomicznych, parków przemysłowych, tak jak to dzieje się w Zagórzu. Natomiast władze miasta koncentrują się na tym, by Sanok był drugim Zakopanym, a to jest niemożliwe, bo nie mamy takich atrakcji. Nie turystyka, ale przemysł jest najważniejszy.
    - Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu w Sanoku bardziej dbamy o turystów niż o mieszkańców – dodaje Maciej Drwięga. – Sanok nie stał się jednak takim miastem turystycznym, jak byśmy sobie życzyli. Chcemy robić park wodny na miarę „Tatralandii”, a przecież w wysokimi górami zawsze przegramy konkurencję.
    Otworzy się kolejne okno dla Sanoka?
    Co może być impulsem do dalszego rozwoju miasta? Na pewno budowa dróg. Sanok potrzebuje dzisiaj nowego „okna na świat”, tak jak w XIX wieku, gdy kolej przyczyniła się do jego wzrostu gospodarczego.
    - Powstanie autostrada do Rzeszowa, Via Carpathia, obwodnica Sanoka. Nie krakałbym więc, że wszystko się sypieMarian Struś przestrzega przed czarnowidztwem.
    - Do takich miast jak Sanok trudno jest ściągnąć inwestorów, bo mamy słabą komunikację ze światem, ale trzeba pamiętać, że obwodnica otworzy nam południową część miasta. Należy przygotować plany rozwoju tej części Sanoka – zauważa Maciej Drwięga.
    Andrzej Romaniak wie jako historyk, że okres „bessy” nie może trwać w mieście wiecznie, o ile zostanie zachowana jego najwartościowsza substancja. Dlatego przestrzega przed pochopną wyprzedażą majątku.
    - Jeżeli wszystko padnie, to będziemy musieli, tak jak nasi przodkowie budować od nowa – mówi. – Obyśmy jednak mieli na czym…
    Pieniądze powinny być przeznaczone na tworzenie stref ekonomicznych, parków przemysłowych, tak jak to dzieje się w Zagórzu. Natomiast władze miasta koncentrują się na tym, by Sanok był drugim Zakopanym, a to jest niemożliwe, bo nie mamy takich atrakcji. Nie turystyka, ale przemysł jest najważniejszy.

  6. #66
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2009
    Postów
    269

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    Ciekawy artykuł, ale żeby się odnieść do wszystkiego moja wypowiedź byłaby zbyt nudna. Więc ograniczę się od ostatniego zdania pod którym podpisuję się obiema rękami i obiema nogami - nie turystyka, ale przemysł jest najważniejszy.

    Problem z turystyką polega na tym, że nie jest niezbędna i byle jakie zachwianie równowagi i ludzie już na wczasy nie pojadą, bo są inne potrzeby np. kupienie lodówki, pralki czy naprawa samochodu. Jeśli już na te wczasy pojadą to będą obracali każdą złotówkę i dzielili włos na czworo.
    Natomiast przemysł produkuje w większości to co jest na niezbędne do życia np. telefony komórkowe oraz to, co życie nam ułatwia np. samochody.
    Więc krótko mówiąc przemysł stanowi ogniwo krytyczne. Turystyka jest dodatkiem, a czasami 5 kołem u wozu.

    Nieraz mam wrażenie, że ludzie jadą na wczasy niemal wyłącznie po to, aby mieli co powstawiać do youtube i na portale społecznościowe.
    Dlatego jeśli stawia się na turystykę to muszą być wypromowane pewne "kultowe miejsca", żeby ludzie mieli się czym chwalić przed znajomymi. W Bieszczadach nie ma takich miejsc.
    Takim kultowym miejscem w PL jest np. Zakopane i nieważne czy jest ładne czy brzydkie. Ważne, że jest kultowe i że nie zrobi się wiochy wstawiając zdjęcia na facebook.

    Pytałeś o Arłamów - może planują właśnie coś takiego. Kultowe centrum hotelowe w którym każdy szanujący się biznesmen będzie musiał bywać, bo inaczej zostanie uznany za narodowca, Czesia z Podkarpacia i nieuczesanego chama.

    Własnie tak to działa i można się zajeździć robiąc cuda na kiju, a ludzie i tak powiedzą, że głupie, że wiocha i pojadą gdzie indziej.
    Ponieważ ludzie są otumanieni przez media nie jest ważne co MNIE się podoba, ale ważne jest to co się podoba MOIM ZNAJOMYM.
    Promując dane miejsce trzeba mieć oczywiście odpowiednie wsparcie np. serialowego aktora na aktualnym topie z wysoką oglądalnością i gość musi utrzymać się tam na tyle długo, aby miejsce zdążyło się wypromować.

  7. #67
    Literat Roku 2013

    Awatar trzykropkiinicwiecej
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Nigdziebądź nad Osławą
    Postów
    1,841

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    Cytat Zamieszczone przez skyrafal Zobacz posta
    nie turystyka, ale przemysł jest najważniejszy.
    Patrzenie w jeden punkt? Dlaczego uważasz (co wnioskuję ze wcześniejszych wypowiedzi w tym i w innych wątkach) że należy ten przemysł wpuszczać w regiony, które są bezcenne pod względem przyrodniczym?Naprawdę tak uważasz?
    Z tego artykułu wynika również, że historia mieli każdy niemalże przemysł, i wraca wszystko do stanu z przed rewolucji. Może warto spojrzeć z dystansu na temat.

  8. #68
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2009
    Postów
    269

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    Problemem nie jest przemysł tylko ludzka głupota i brak wyobraźni.

    Podam konkretne przykłady.

    Ogromna inwestycja CERN czyli LHC. Wszystko pod ziemią. Nad ziemią jest kilka budynków. Czy coś Ci szpeci krajobraz Genewy ? Na powierzchni są lasy i pola uprawne.
    Teraz porównaj tą całą inwestycję, jej rozmach i wielkość do np. kombinatu w Ustianowej z tym sterczącym brudnym kominem, off-road'owym dojazdem, gnojem i syfem dookoła.

    Do znudzenia będę podawał przykład Szwajcarii. Pojedź tam i zobacz czy znajdziesz wysypisko śmieci w lesie czy w jeziorze, czy znajdziesz butelki pet, które płynąc pozahaczały się o krzaki, czy znajdziesz potok lub rzeczkę do której regularnie pompuje się szambo.

    Teraz zobacz co jest w Bieszczadach i zestaw to. Szwajcarzy mają czyste środowisko i przemysł, a my w Bieszczadach mamy ustawy ekologiczno/przeciw-inwestycyjne i bez żadnych oporów dewastujemy i zaśmiecamy to co nazwałeś "bezcenne pod względem przyrodniczym".
    Teraz jest niski stan wody więc każdy może sobie podjechać i zobaczyć na własne oczy jak to o czym napisałem w wielu, wielu już postach wygląda w praktyce.

    To co u nich jest do absolutnie nie do pomyślenia u nas jest rzeczywistym standardem dotyczącym rezerwuaru wody pitnej.

  9. #69
    Fotografik Roku 2010
    Fotografik Roku 2009
    Fotografik Roku 2008

    Awatar bartolomeo
    Na forum od
    07.2005
    Postów
    4,243

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    Miałem się nie odzywać w tym wątku ale się odezwę

    Rafałku - posłuchaj co mówi Trzykropek. Bieszczady (rozumiane bardzo szeroko) nie mają szans na poważne inwestycje przemysłowe. Nie ma tu wygodnego i szybkiego dojazdu i nie ma wykształconej kadry. Nie pomoże nawet wybudowanie Via Carpatia, w Bieszczady nadal będzie daleko i niewygodnie jeżeli chodzi o dowóz materiałów i dystrybucję gotowych produktów. Potencjalny inwestor przemysłowy patrząc na Podkarpacie widzi wyłącznie jego północną część, stamtąd jest bliżej do centrum Polski, tam jest (lub za chwilę będzie) autostrada i szybka kolej, tam jest lotnisko i tam są wykształcone kadry. A kadry są obecnie dla przemysłu niezwykle istotne, skończyły się czasy gdy przy kotle w hucie można było postawić wziętego "z ulicy" pracownika po 45-minutowym przeszkoleniu, nowoczesny przemysł potrzebuje co najmniej techników a coraz częściej inżynierów. CERNu pod Lutowiskami nie będzie.

    Jedyną szansą dla regionów takich jak Bieszczady, może nawet całe południowe Podkarpacie, jest wykorzystanie nie siły roboczej ale potencjału i walorów regionu. Potencjału i walorów turystycznych. Tak, potrzebna jest reklama i potrzebne są inwestycje. Ale inwestycje, których nadrzędnym celem jest zachowanie a może nawet uwydatnienie walorów turystycznych regionu. Bieszczadom potrzebne są remonty dróg dojazdowych, potrzebne byłoby ożywienie kolei - ale dla ruchu osobowego. Autostrada do Baligrodu byłaby pomysłem absurdalnym i szkodliwym. Potrzebne są inwestycje w turystykę ale nie w wielkie, 500-osobowe hotele, bo one siłą rzeczy degradują środowisko przez sam fakt, że powstają. Inwestować należy w małe i bardzo małe (nawet w skali rodzinnej) przedsięwzięcia takie jak agroturystyka czy pensjonaty. Masz absolutną rację, że z ochroną środowiska jest obecnie bardzo źle i to bezwzględnie należy poprawić, ale - podkreślam - nie wylewając dziecka z kąpielą. Postawienie Gołębiewskiego (nawet zasilanego wyłącznie z wiatraków i paneli, z zamkniętym obiegiem wody i pełną przeróbką odpadów) byłoby chybionym pomysłem bo takie działanie szybko sprowadzi ten region do pozycji wielu, wielu innych, które nie mają nic wyjątkowego do zaoferowania.

    Szansę na rozwój turystyki Podkarpacie ma, wbrew powszechnie panującej opinii wiele można tu turyście zaproponować. Mamy wyjątkowe na skalę europejską zabytki budownictwa drewnianego, mamy lasy, mamy niezindustrializowaną przestrzeń, mamy sąsiedztwo Ukrainy, Słowacji, Węgier i Rumunii. Szansą tego regionu nie jest przemysł bo poza przetwórstwem drewna raczej wiele tu nie powstanie ale inwestycja w "zieloną" turystykę. Facebookowi turyści od zdjęć z misiem z Zakopanego pewnie tu nie przyjadą, ale przyjadą inni, którzy będą płacić za to, że jest dużo lasów i nie jeżdżą po nich quady.

    Dla Bieszczadów nie przemysł, ale turystyka jest najważniejsza.

    To taki mój kamyczek, więcej odzywać się nie będę.
    Czterech panów B.

  10. #70
    Debiutant Roku 2015 Awatar tolek banan
    Na forum od
    07.2012
    Rodem z
    POZNAŃ
    Postów
    383

    Domyślnie Odp: Arłamów wielka inwestycja

    "Facebookowi turyści od zdjęć z misiem z Zakopanego pewnie tu nie przyjadą"

    Oni już są w Bieszczadach na Wetlińskiej, Tarnicy - panie w klapeczkach, rozkrzyczana młodzież zachowująca się jak knajpie...
    A kto im zabroni wykrzyczeć się ?

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Arłamów pamiątki
    Przez stefek w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 20-02-2013, 11:27
  2. Cesarz Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji
    Przez Marcin w dziale Bibliografia Bieszczadów
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 13-08-2012, 09:03
  3. Wielka Fatra
    Przez krzychuprorok w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 21-05-2012, 16:52
  4. Wielka Rawka
    Przez MORF w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 17-11-2011, 20:07
  5. Inwestycja w Bieszczadach dziś...
    Przez chris w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 31-12-2006, 17:18

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •