Cytat Zamieszczone przez bartolomeo Zobacz posta
Szansę na rozwój turystyki Podkarpacie ma, wbrew powszechnie panującej opinii wiele można tu turyście zaproponować. Mamy wyjątkowe na skalę europejską zabytki budownictwa drewnianego, mamy lasy, mamy niezindustrializowaną przestrzeń, mamy sąsiedztwo Ukrainy, Słowacji, Węgier i Rumunii. Szansą tego regionu nie jest przemysł bo poza przetwórstwem drewna raczej wiele tu nie powstanie ale inwestycja w "zieloną" turystykę. Facebookowi turyści od zdjęć z misiem z Zakopanego pewnie tu nie przyjadą, ale przyjadą inni, którzy będą płacić za to, że jest dużo lasów i nie jeżdżą po nich quady.

Dla Bieszczadów nie przemysł, ale turystyka jest najważniejsza.
Pełna zgoda :)

Dokładam swoje 0,03 zł jako że dość często prowadzę wycieczki z uprzemysłowionego Śląska zarówno w Bieszczady jak i w Tatry i widzę czego poszukuje "przeciętny turysta", taki nie całkiem kwalifikowany.

Biorę pod uwagę takie właśnie kryteria, chociaż kiedy jadę sama lub ze znajomymi - to uprawiam całkiem inny typ turystyki.

1. Nawet jeżeli celem turysty jest pochwalenie się na facebooku zdjęciem z zapory w Solinie - to co w tym złego ?
Niech się chwali, jeżeli to lubi. To tez może być pewnym motorem napędowym rozwoju turystyki.

2. Turysta szuka nie koniecznie wysokich gór, ale szuka po pierwsze - czegoś odmiennego od swojego codziennego życia, a po drugie - chwili odpoczynku w ciszy i spokoju.

3. Nie są potrzebne ogromne drogie molochy w stylu Arłamowa czy Gołębiowskiego, ale ośrodki, gdzie jednorazowo mogłoby się pomieścić najwyżej do 60 osób (autokar), z ceną nie przekraczającą 60 zł za dzień pobytu, w tym dwa posiłki.
Większych pensjonatów grupy nie lubią, bo nie są tam sami i sobie na wzajem przeszkadzają.
Nie mają np. miejsca gdzie cała grupa może się wieczorem spotkać i sobie posiedzieć, nawet coś tam wspólnie wypić.
Dwa razy (w tym raz w Bieszczadach) miałam okazje spać w dużych "molochach" i ludzie byli niezadowoleni.

Nie muszą być to ośrodki luksusowe, ale powinny być czyste i schludne.
Dla porównania, na Podhalu takich pensjonatów jest multum, po kilkadziesiąt (dosłownie) w każdej wsi i konkurują ze sobą cenowo. W tym roku za noclegi z grupami nie płaciłam nigdzie więcej niż 55 zł za noc od osoby.
Pensjonaty konkurują ze sobą nie tylko cenowo, ale wszyscy stawiają na dobre jedzenie.

W kilku miejscach spotkałam się z zarzutami ze strony turystów, że było za ciasno (malutkie i ciasne pokoje i łazienki) i tam już raczej więcej nie pojadę.

Tu niestety widać różnicę pomiędzy Podhalem i Bieszczadami. W Bieszczadach noclegi tego typu i o podobnym standardzie są droższe niż na Podhalu !

4. Turystę interesuje wszystko co odmienne od jego codzienności - rejs statkiem po Solinie, cerkwie (zawsze wszyscy słuchają z ciekawością tego co opowiadam), góry - jeżeli już to raczej tylko z dołu lub niezbyt męczące wycieczki.
Rozwija się turystyka pielgrzymkowa,a w Bieszczadach i na ich obrzeżu jest kilka miejsc do których ludzie pielgrzymują (np. Komańcza), a przy okazji również zwiedzają.

5. Ogromnym atutem Bieszczadów jest bliskość Ukrainy, Słowacji i Węgier, coraz bardziej popularne są wycieczki "łączone" - 2 dni w Bieszczadach, a jeden na kąpielisku termalnym na Węgrzech i wyjazd 1-dniowy do Lwowa.

6. Bardzo ważne są drogi - nie koniecznie autostrady, ale drogi w których nie ma dziur oraz mosty o odpowiedniej nośności (ale nie takie, którymi jeździć będą tiry).