...Następnego dnia rano ruszyliśmy `pogruchotaną szosą` (może i dobrze że pogruchotana) gdzie tylko UAZ`y mogą chyba wyciągnąć przyzwoitą prędkość, więc tą szosą podążaliśmy w kierunku Polanki Horynieckiej, minęliśmy na skraju Horyńca uzdrowiska i pięknym szpalerem strzelistych topól `pogruchotaną szosą` dyrdaliśmy zobaczyć ( oznaczoną na mapie) cerkiewkę. Nie dojechaliśmy do skrzyżowania w Polance Horynieckiej która już z tego miejsca było widać i kopułki cerkwi też. Skręciliśmy na szlak niebieski, który pokierował nas na opłotki na intymną stronę każdej wsi :)
i wyjechaliśmy prosto na stary cmentarz i ową cerkiew...
P6130257.jpgP6130260.jpgP6130262.jpgP6130269.jpgP6130267.jpg
98580030.jpg98580029.jpg98580031.jpg
po czym udaliśmy się w kierunku Nowego Brusna, gdzie na skrzyżowaniu skręciliśmy w prawo na Łówczę i skrajem Parku Krajobrazowego pojechaliśmy w jej kierunku, obejrzeć następną cerkiewkę... Świetnie się jechało z Nowego Brusna. Szeroka leśna droga (droga pożarowa). Zaraz za skrzyżowaniem po przejechaniu mostu nad rzeczką Brusieńką była informacja o pobliskim cmentarzu z I wojny światowej, my pojechaliśmy dalej. Przecieliśmy rzeczkę o nazwie Gnojnik, i tu resztki starego mostu i jakby `młyńskiego założenia, czy też jazu, bądź spiętrzenia (?), opuściliśmy szerszą, leśną, bitą dobrze drogę i skręciliśmy zaraz za rzeczką w prawo, kierując się prosto na cerkiew w Łówczy przez jej `dzielnice` na mapie nazwaną Koziejówka... Odnaleźliśmy cerkiew, lecz żadnych jej zdjęć nie mam... hmm... Pojechaliśmy przez pola, chcąc wbić się na południe od Narola jakby w samą nasadę Wału Huty Różanieckiej i nim to podążać w kierunku rzeki Tanwi i jej Szumów... Pokrążyliśmy sobie w okolicy tej `nasady` `esując-floresując` polnymi drogami.
P6130285.jpgP6130299.jpg
Pięknie zielenił się jęczmień, szpalery modrzewi posadzone specjalnie przez kogoś... Dojechaliśmy przez pola łąki i skrawki lasów do szosy z Cieszanowa do Narola. Ja co i rusz kontrolowałem mapę, a Lucyna cierpliwie czekała którędy dalej pojedziemyminęliśmy po prawej pozostającą w lesie Dolinę Machnata, egzotyczna nazwa, lecz nie zjeżdżaliśmy do niej, mieliśmy ładny kawałek do przejechania, zresztą wiele rzeczy innych się zobaczyło
, staraliśmy się jechać wierzchowiną, tak do końca nie wyszło nam to i Wał Huty Róż. cieliśmy zygzakiem na końcu `poddając` się zjechawszy do sioła o nazwie Huta - Szumy... Po prostu w lesie jak mapa ma skalę 1:50000 tysięcy i tak nie oznaczona jest każda ścieżyna, a poza tym tyle ich... Fakt że jechaliśmy powoli, a ja czasem co 200 - 300 metrów wyjmowałem mapę korelowałem, czy to co widzę, to na pewno to wedle niej, po punktach orientacyjnych jak kapliczki, polany, tabliczki rezerwatów, śródleśne łąki, czy też przecinane rzeczki...
Zakładki