Pokaż wyniki od 1 do 10 z 54

Wątek: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

Mieszany widok

  1. #1
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    Cytat Zamieszczone przez Kusto Zobacz posta
    szkło raczej odpada, zbędny ciężar... no i może sie stłuc :)
    a my durni szklo po gorach nosimy... acz to jest zawsze problem bo faktycznie zbedny ciezar ale jakos mam wrazenie ze alkohole o mocy wiekszej od wina to dziwnie z plastiku smakuja.. moze to dobry pomysl z ta aluminiowa butelka? skad sie taka bierze? jest duzo lzejsza od szkla? na szczescie moj plecak jak sie duzo szkla wlozy to czasem dostaje nóżek i sam po gorach chodzi
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  2. #2
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2006
    Rodem z
    Kace
    Postów
    194

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    Buteleczka balzamu właściwie nic nie waży.

  3. #3
    Kronikarz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2015
    Awatar coshoo
    Na forum od
    09.2004
    Postów
    690

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    DZIEŃ SZÓSTY:

    O 2.00 budzi mnie deszcz, hmm, no nic zobaczymy co będzie rano. Zaraz potem przez zamknięte powieki dostrzegam błysk, burza??, wyczekuję na jakiś grzmot ale cisza. Ponowny błysk ale dłuższy, to nie burza, słyszę silnik, ktoś sobie robi nocne rajdy po połoninie. Chwila ciszy po czym wehikuł się oddala. Zasypiam.
    Budzę się o świcie, wyglądam przed namiot, mleko. Deszcz nie pada. W nocy zmienił się wiatr i wieje z północnego wschodu. Dzisiaj musimy wcześniej wyjść, czeka nas długi marsz do Kołoczawy. Z czasem pogoda się lekko poprawia tzn. zaczyna coś być widać i gdzieś przez chmury nawet prześwituje słońce.



    Pakujemy się i w drogę.



    Wzdłuż grzbietu połoniny Krasnej radośni inżynierowie poprowadzili rurociąg a co za tym idzie grzbiet należy bodajże do najbardziej rozjeżdżonych w Karpatach Ukraińskich. Do tego dochodzi duża ilość butelek "pet" spotykanych przy drodze. Te przykre aspekty rekompensuje nam cała reszta otoczenia.
    We mgle słyszymy silnik i po chwili wyłania się zjeżdżający z góry samochód ze zbieraczami.



    Wysypuje się z niego z 15 szt. osobników i rozłażą się po zboczach.



    Idziemy dalej i wkrótce doganiamy wczorajszą trójkę ukraińskich turystów. Nasza sympatia do nich prysła kiedy idąc za nimi jeden młodzian dopija wodę z butelki i jebudu ją w trawę. Buraczana turystyka.



    Pasmo Krasnej jest dosyć męczące do przejścia, trawersów niewiele, na każdego kolejnego pipanta trzeba się wdrapać, 100m w dół, 100 w górę i tak co chwilę...



    Widzimy już Kołoczawę i przełęcz Przysłup. Przed nami kolejne podejście na które nie mamy ochoty. Wybieramy niewielką ścieżkę lecącą trawersem, gdzie dojdziemy tam dojdziemy.



    Ścieżka doprowadza nas do górnej części Kołoczawy, wiele starych ładnych domów.





    Siadamy przy sklepie, pijemy piwo i czujemy jak te 8h marszu dało nam w kość a do centrum wsi jeszcze z 5 km. Wieś jest ładna, dzieciaki wołają do nas "ahoj", biorą nas za Czechów czy pozostałości po tym że to były czechosłowackie tereny? Ale co by nie było zbyt pięknie, potok płynący przez wieś jest strasznie zaśmiecony. Kulminacją jest wielka sterta śmieci w centrum przy sklepie i świątyniach.
    Po 9h godzinach marszu w końcu dochodzimy do celu, lekko padamy na twarze, zatrzymujemy się w gospodo-noclegowni "Cetnicka Stanice".
    Piwko, kolacja, coś mocniejszego i spać.



    C.D.N.

  4. #4
    Bieszczadnik Awatar Kusto
    Na forum od
    09.2010
    Rodem z
    Zgierz
    Postów
    287

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    Fakt... z tym zaśmieceniem to pewnie jest tak jak u nas wyglądało to 15 lat temu po wsiach (mam rodzinę w opoczyńskim przepiękna wioseczka to była, trochę się zmieniła, pamiętam jak w centralnej części stał duży kontener z którego się wysypywało to plastikowe znosidło...) czyli koniec początku ery plastikowych butelek , a początek jeszcze większej ilości plastiku wszędzie...smutne... tam widoki piękne, to tak nie razi :)... tylko na nieszczęście momentami, tak jak opisujesz, cóż...

  5. #5
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2011
    Rodem z
    Wrocław
    Postów
    231

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    Cytat Zamieszczone przez coshoo Zobacz posta
    Wieś jest ładna, dzieciaki wołają do nas "ahoj", biorą nas za Czechów czy pozostałości po tym że to były czechosłowackie tereny?
    Myślę, że dzieci raczej nie sięgają pamięcią tak daleko wstecz . To wynik raczej masowego napływu turystów z Czech - nie rzucili się Wam oni w oczy w Kołoczawie, a zwłaszcza w Czetnickiej Stanicy? Bo kiedy my tam byliśmy w sierpniu, to Czechów było za trzęsienie. No, chyba że to już wrzesień zrobił swoje i Czechów wymiotło...

  6. #6
    Kronikarz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2015
    Awatar coshoo
    Na forum od
    09.2004
    Postów
    690

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    Cytat Zamieszczone przez luki_ Zobacz posta
    Myślę, że dzieci raczej nie sięgają pamięcią tak daleko wstecz . To wynik raczej masowego napływu turystów z Czech - nie rzucili się Wam oni w oczy w Kołoczawie, a zwłaszcza w Czetnickiej Stanicy? Bo kiedy my tam byliśmy w sierpniu, to Czechów było za trzęsienie. No, chyba że to już wrzesień zrobił swoje i Czechów wymiotło...
    Gdy my byliśmy była grupa 4 czechów, nasza trójka i rano w łazience spotkałem polaka (dwójka była) chyba też spali.

  7. #7
    Bieszczadnik Awatar Kusto
    Na forum od
    09.2010
    Rodem z
    Zgierz
    Postów
    287

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    ... Czekamy na ciąg dalszy, kontynuuj

  8. #8
    Kronikarz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2015
    Awatar coshoo
    Na forum od
    09.2004
    Postów
    690

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    DZIEŃ SIÓDMY:

    Pogoda wraca do normy czyli lampa na niebie. Spakowani siedzimy sobie przed naszą gospodą i czekamy na Boba. Bob doszedł do wniosku że kasa mu się kończy a widział bankomat więc ma chytry plan na zdobycie gotówki. Siedzimy z Hontas na słoneczku, sączę piwko, analizujemy dalszą trasę i coś go długo nie ma.



    Pojawia się Bob i snuje mrożącą krew w żyłach opowieść jak to bankomat się uparł i nie chciał mu oddać karty. Po dłuższej chwili pertraktacji z duchową pomocą pani aptekarki bankomat piszcząc i bucząc zgodził się oddać fanta.
    Zarzucamy toboły na plecy i kierunek góry, pada na połoninę Piszkonię z Negrowcem.



    Wspinamy się coraz wyżej odkrytym grzbietem z ładnym widokiem na okolicę i samą połoninę.



    W końcu zaczyna się podejście przez las, typowo gorgański las, dużo rumowisk na zboczach, kosówka itd. W końcu to już Gorgany chociaż połoniny na górze. Po mozolnym wejściu wychodzimy na Barwinek, pierwszy pipancik. Przed nami piękny widok, morze połoniny i tyle pięknych miejsc na biwak, niestety nigdzie nie ma wody, wszystkie nibykorytka wyschnięte. Idziemy dalej.



    Na zboczu pierwszego pipanta którego trawersujemy znajdujemy maluśkie źródełko, napełnienie butelki trwa wieki ale nie ma co wybrzydzać. Niedaleko źródełka, pod samym Negrowcem jest siodełko idealne na nasz biwak. Zostajemy.



    Kolacja, herbatka i kolejny ziołowy balsam, w takich okolicznościach przyrody wszystko smakuje jak nigdy.





    Kolejnej foty z pięknym zachodem nie zamieszczam bo co za dużo to niezdrowo, robi się chłodno, chowamy się pomiędzy namiotami gdzie nie wieje i siedzimy sobie przy świeczkach, oglądając gwiazdy, łykając procenty i wcinając kabanosy.



    Czas spać...


    C.D.N.

  9. #9
    Kronikarz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2015
    Awatar coshoo
    Na forum od
    09.2004
    Postów
    690

    Domyślnie Odp: Karpaty Wschodnie - wrzesień 2011

    DZIEŃ ÓSMY:

    Budzi się kolejny piękny dzień. Nic tylko siedzieć na trawie i podziwiać widoki.



    Plecaki spakowane, wdrapujemy się na pobliski Negrowiec. Widoczność jest niesamowita, jeszcze nie spotkałem w górach w taką letnią pogodę żeby było widać na 100km. Widoki od Czarnohory po polskie Bieszczady.
    Pomóżcie zidentyfikować szczyty i poprawcie jak się mylę.



    I widoczek na polską stronę.



    W powiększeniu:



    I samo zbliżenie na nasze Biesy:



    Według moich wyliczeń do Tarnicy jest 96 km, do Howerli 70 km.

    No nic idziemy dalej Piszkonią:



    Tak się błogo idzie że przeoczyliśmy zejście i zatrzymujemy się jak nam się połonina kończy a dalej już tylko stromo i las :)
    No to teraz z powrotem. Ostatni rzut oka na Piszkonię i schodzimy.



    Dochodzimy do jeziorka na stokach Piszkonii, ładne miejsce na uboczu z turystyczną infrastrukturą, wiata, stoły, domek z drewnianą podłogą, mostek, nawet tratwa... Zostajemy.





    Pozdrowienia dla Buby która pięknie przyozdobiła domek :D




    DZIEŃ DZIEWIĄTY:

    Budzimy się w kiepskich humorach. Żołądki w kiepskim stanie, coś nam zaszkodziło. Mus nie mus iść trzeba, pakujemy manele i po kilku godz. jesteśmy przy szosie w dolinie. Jeszcze kilka km i będziemy na początku Syniewiru.



    Ewidentnie nie jesteśmy sobą bo nie zrobił na nas żadnego wrażenia napotkany sklep. Mieliśmy w planach iść pieszo do Miżgirii i stamtąd do domu ale zmieniamy plan i łapiemy stopa. Stop trafia się nam nie byle jaki bo Łada ala duży fiat. Jakoś się do niej wepchaliśmy, plecaki na kolanach, twarze na szybach i jazda. Ładzianka ewidentnie odczuła dociążenie bo przy każdym wyboju trze kołem a wyboje to rzecz normalna. Na kierowcy nie robi to większego wrażenia. Jesteśmy w Miżgirii, pełno straganów, ruch i zamieszanie, trzeba przywyknąć do cywilizacji. Próbujemy jeść i pić piwo. Nie miałem weny do robienia zdjęć więc nie ma. Po godz. 18.00 pani kasjerka na dworcu autobusowym wpuszcza nas do "komnat wypoczynku" w których śpimy do rana. Wieczór przespałem.
    Rano mamy marszrutkę do Lwowa. Całe szczęście że zatrucie minęło. Lwów, Medyka, Przemyśl i dalej każdy z nas się rozjeżdża do domów.

    I tak o to zakończyła się nasza kolejna jesienna włóczęga po Karpatach Wschodnich.

    KONIEC

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Jesienne Karpaty Wschodnie.
    Przez coshoo w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 49
    Ostatni post / autor: 11-01-2016, 11:06
  2. Październikowe Karpaty Wschodnie
    Przez krzychuprorok w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 06-11-2011, 22:43
  3. Karpaty Wschodnie
    Przez coshoo w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 23
    Ostatni post / autor: 23-07-2011, 02:48
  4. Uprawnienia przewodników - Karpaty Wschodnie
    Przez Rycho w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 112
    Ostatni post / autor: 18-04-2008, 13:12
  5. Karpaty Wschodnie Pokaz Slajdów
    Przez karpatika w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 28-02-2007, 00:57

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •