Jakiś czas temu , gdy przypadło mi w udziale zwijanie tipi pod Rawkami, zasłyszałem legendę o Kiziorze Syberyjskim, który to rzekomo z dzikich wschodnich ostępów zachodzi aż w Bieszczady, ponoć był nawet organizowany obóz naukowy pod patronatem którejś z uczelni, mający za zadanie schwytać, lub co najmniej sfotografować Kiziora. Słyszał ktoś coś może? Jakieś anegdoty? Bo ja wtedy apogeum niemocy miałem po całonocnym składaniu żerdzi i innych płynów z podsufitki... a i pamięć nie ta. Wydaje mi się że temat wart poruszenia....
PS. Nie sugerować się kolejnym źródłosłowem słownikowym... jak w przypadku niejakiego zakapióra
Zakładki