Pokaż wyniki od 1 do 3 z 3

Wątek: Czarnohora październik 2011

  1. #1
    Bieszczadnik
    Na forum od
    10.2011
    Rodem z
    Warszawa
    Postów
    66

    Domyślnie Czarnohora październik 2011

    p { margin-bottom: 0.21cm; }a:link { color: rgb(0, 0, 12; text-decoration: underline; } Tym razem trudno było podjąć decyzję. Małgosia preferowała ulubione Tatry, ja Izery.
    Dyskusja nie trwała długo, postanowiliśmy skończyć pasmo Czarnohory namiotowo.
    Zakup biletów to formalność, przejazd już nie. PKS do Lwowa, kolejny do Stanisławowa, kolejny do Krasnyka. Osiemnasta z kawałkiem odjazd do Szybene. Ostatni autobus opóźniony i przepełniony. Ani z tyłu, ani z przodu nie dało się wsiąść. Wreszcie ulitował się jeden z pijanych pasażerów i pomógł wepchnąć się do środka. Chwała mu za to.
    Dojechaliśmy ciemną nocką. W sumie nie taki drobiazg, doba w podróży.


    Małgosia zmęczona a tamtejszy WOPista dopytuje się o sposób przyjazdu w to miejsce. Dobrze że moje kochane szczęście stało dalej i jej potoczyste inwektywy były mało słyszalne.


    Wreszcie szczęście, wyciągam czołówkę i zapychamy wzdłuż rzeczki szukając miejsca na biwak.
    Odeszliśmy około dwustu metrów i qu... pada nówka czołówka.
    Firma PETZL się nie szanuje. Po raz drugi padła mi ich latarka. MYO XP BELT nie jest tanią latarką i jeśli psują się dwie pod rząd źle świadczy to o producencie.


    Wkurwieni, ciemno jak cholera, ale jakimś cudem znaleźliśmy kawałek płaskiego terenu i rozstawiliśmy namiot.


    Rankiem humory się nam poprawiły. Piękna droga wzdłuż rzeczki, wejście na Popa Iwana w perspektywie.



    Latek sporo, tusza też nie taka niezauważalna, upał jak cholera ale nawet udało nam się wyprzedzić szkolną wycieczkę Ukraińców.
    Po drodze zaglądam do wypaśnej chaty, może zimą kiedyś tu uda się zawitać.



    Mijamy Jeziorko Mariczejka, olewamy chwilowo Czarną Górę aby zanocować niedaleko chyży na Połoninie Szeszorskiej.



    Rano wszędzie szron, noc zimna. Ja niestety już wyjechałem przeziębiony, przeziębienie rozwijało się. Paskudny katar, gorączka, ból gardła i tak do końca wyjazdu.


    Kolejny dzień to dojście do ruin schroniska gdzie zostawiliśmy w kosówce plecaki i dotarcie do obserwatorium.



    Dotarłem również do tych skałek Did i obok Baba, tu akurat Did



    i zanocowaliśmy na półce powyżej ruin schroniska. Wiało, ale widoki piękne, warto było.
    Nawet udało się znaleźć trochę uschniętego drewna na ognisko.



    Kolejny etap to klasyka wzdłuż pasma Czarnohory.
    Jez. Berbenieskie



    Nocleg w pobliżu Jez. Niesamowitego, piękne miejsce.



    I przez kolejne szczyty na Howerlę.
    Podejście niezbyt trudne, duża ilość kruków, polatujących na wietrze, bawiących się.






    Jedyny nocleg w domku to schron turystyczny na przełęczy Peremyczka. Czysto, miejsce na śmieci, życzliwi ludzie wspomogli mnie lekarstwami.
    Ciągle zastanawialiśmy się; wejść na Petrosa czy trawersować. Ja już zdążyłem zaliczyć tę górę, Małgosia nie mogła się zdecydować. Przeważył ten widok, trzy czwarte góry we mgle.



    Idziemy drogą na wysokości ok. 1500m n.p.m. Z prawej szczyty Czarnohory Zachodniej, z lewej Menczil, (muszę go kiedyś zaliczyć) kolejne połoniny. Widoki fantastyczne, polecam tą trasę, idziemy prawie po równym, połoniny, góry po horyzont i wreszcie odpoczęliśmy też od wiatru.



    Wszystko co dobre niestety się kończy. Spadamy powoli na Kwasy. Ostatni nocleg pod piękną i już kolorową buczyną w miejscu Stare Stilo. Spoglądamy na parokrotnie już zaliczane Bliźniaki.
    Niestety to już koniec wycieczki. Zwinęliśmy się już w piątek, niestety przeziębienie wyprało mnie ze mnie całą ambicję.


    Było pięknie. Noclegi poza jednym namiotowo. Posiłki rano i wieczorem na ognisku. Pogoda dopisała; paskudnie wiało, zimno, ale w miarę słonecznie i bez deszczu.
    Biorąc pod uwagę awarię latarki, nasz poważny wiek, sporą nadwagę (moją), nadciśnienie Małgosi to myślę ze w sumie zrobiliśmy niezłą trasę.


    Z jednego jeszcze się cieszę; jeszcze wszelkiej maści znakarze nie zapaprali dróg. Przyjemniej się idzie bez natrętnego podpowiadania gdzie jesteśmy, fajnie zastanowić się nad mapą, mieć satysfakcję prawidłowego wyboru trasu. Jak widać nawet tacy staruszkowie jak my nie mają z tym problemu.


    Jak zwykle polecam zdjęcia z mojej galerii, większy format ładniej się prezentuje.

  2. #2
    nemrod25
    Guest

    Domyślnie Odp: Czarnohora październik 2011

    Piękna wyprawa, gratulacje!

  3. #3
    Kronikarz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2015
    Awatar coshoo
    Na forum od
    09.2004
    Postów
    690

    Domyślnie Odp: Czarnohora październik 2011

    Fajne foty. Zazdroszczę ładnej pogody na Popie. Zawsze był w chmurach jak ja byłem :(

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Październik - ktoś się wybiera?
    Przez mortifer w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 30
    Ostatni post / autor: 05-10-2011, 19:02
  2. Gorgany, Czarnohora - październik 2009
    Przez coshoo w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 30
    Ostatni post / autor: 18-03-2011, 09:11
  3. październik Weekend
    Przez arizona w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 14-10-2009, 00:55
  4. Czarnohora
    Przez markus w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 31
    Ostatni post / autor: 01-01-2009, 19:56
  5. Październik w Bieszczadach
    Przez wojtekk w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 30-08-2008, 01:57

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •