Jak już sobie wyjaśniliśmy, akcja powieści Marka Hłaski toczy się w Sudetach, film na jej motywach nakręcono tamże ale opowiada on o bazie transportowej w Bieszczadach :) Pijany by bardziej tego nie pokręcił :)
Jak i w każdej innej górskiej bazie transportowej w tamtych czasach (patrz akcja powieści) .
Też tak to widzę (nawet gdyby tej mapy pod szybą nie było). Podobnie zresztą ma się rzecz z Siekierezadą E. Stachury, którą wielu umiejscawia również w Bieszczadach, podczas gdy wszystko działo się całkiem na zachodzie Polski. Jakoś pasuje tutaj i już!
A przymrużyć oko na skutki spożycia po prostu trzeba. Dlaczego? Bo to było tak:
„Wasyluk wszedł do gospody, tupając nogami i rozejrzał się po pierwszym
salonie. Zdawało mi się, że zobaczył nas, ale nie podszedł do naszego stolika, choć
nie było już nigdzie wolnych miejsc. Do bufetu zaszedł.
- Wasyluk przyszedł - mówię. - Może wypije z nami?
- Nie przyjdzie, jak ja tu siedzę - powiedział Peresada. - Gniewa się na mnie.
Obraził się.
- O co?
- To we środę było, nie, we czwartek. Pili my piwo wieczorem w sklepie i
Wasyluk przeziębiony był czy czort jego wie, bo smarkał i smarkał. Całą chusteczkę
zasmarkał i obydwa rękawy.
Peresada to powiedziawszy zamilkł. Tak jakby zamyślił się nad czymś. (...)
- No i co, że smarkał? Co w tym złego jest? - zauważył młody Batiuk długi jak
miesiąc, a szczupły jak pensja.
- Nic. Przecie, że nic - ocknął się Peresada. - Ale naraz Wasyluk mówi: mnie
to ciekawi, skąd się te smarki biorą? A ja mówię: chyba z głupich myśli, Wasyluk. I
na to Wasyluk jak nie wyprostuje się, jak nie postawi z trzaskiem nie dopite piwo na
ladę, jak nie warknie do swojej kobity, żeby się nie szwendała po kominkach, tylko
żeby zaraz do chałupy mu szła, jak tylko zamknie sklep, i poszedł. No i tyle.
- Aha - ahnąłem. - To o to poszło.
- Widział ja jego na drugi dzień i papierosem chciał ja jego poczęstować. To
nie wziął. Ja rozumie jego, ale przecie każdemu się wyrwie z gęby coś głupiego, nie?
- Jasne - ja mówię. - Największym uczonym.
- Nawet księdzu na kazaniu - fenomenalnie zauważył młody Batiuk długi jak
miesiąc.
- Najgorsze to, że ja trzeźwy był - rzekł Peresada. - Bo jakby pijany ja był, to
co innego. Pijanemu wszystko można przebaczyć.
- Pijanemu tak - zgodził się młody Batiuk szczupły jak pensja.” (E. Stachura „Siekierezada”)
Tu ten fragmencik w wersji filmowej: http://www.youtube.com/watch?v=6IBo019tepQ
A teraz cóż, nie ma już dzikich Bieszczadów a w nich baz transportowych, nie ma zwózki drewna kolejką, nawet wypały się wypaliły. Ale za to można kasę robić na obnażaniu, oczywiście z przymrużeniem oka i niejako przy okazji, czyichś słabości, jak to ma miejsce u
Dzieje się tak tym bardziej, iż większość z „bohaterów” tej książki zamiast dać po pysku autorowi, co by się pięknie wpisało w cały ten nurt, czuje się wręcz w ten sposób nobilitowana i uczestniczy w tworzonym przez niego cyrku i promocjach kolejnych wydań tego „dzieła”.
Kiedyś klopsik na naszym forum zapodał wspaniały projekt zatytułowany „walnij banię, zmienisz zdanie!”, co też idę uczynić - może cała jaskrawość zmiękczy swoje zarysy .
Zakładki