Czołgi są w dosyć widokowym miejscu. Widac donieckie peryferia, szyby kopalniane i roznoksztaltne hałdy. Najciekawsze wydaja się takie jakby z „pomponem” na szczycie. Niestety mamy zbyt malo czasu aby je odwiedzic.
Nigdzie nie udaje nam się kupic ponoc smacznych i znanych cukierkow „donieckich” produkowanych przez „doniecki sacharnyj zawod”. Jak pytam o nie w sklepie to sprzedawczynie patrzą się na mnie jakbym chciala zamówic krokodyla w proszku..
Dzisiejsze spotkanie z Donieckiem było jakos dużo lepsze od pierwszegomoże to miasto wcale nie jest takie zle? Ale nie mamy już czasu oceniac. Pakujemy się w plackartny wagon, który ma nas zawieźc do Umania. Wagon jest prawie pusty.. Dziwne.. Jakas niepopularna trasa? Niby to nic zlego ale jakiś niepokoj unosi się w powietrzu...
Nie trzeba długo czekac a problem się wyjasnia. Na jakiejś zadupiastej stacji wsiada szkolna wycieczka. Jest chyba tylko jedna gorsza rzecz od dzieci- duża ilosc dzieci zgromadzona na ciasnej przestrzeni.Inni pasazerowie siedza z boku wagonu, tylko nam miejsca przypadly w samym srodku tej zarazy. Trafic na taki wagon w transyberyjce to tylko sobie w łeb strzelic albo wysiasc na pierwszej stacji i uciec z wrzaskiem w tajge..
Podczas gdy ta wsciekla stonka wypelnia szczelnie caly wagon, mój wzrok krzyzuje się ze wzrokiem prowadnicy. Można się nie znac, można mówić w innych językach a można rozumiec się bez słów... „Otruć”, „wystrzelac” a moze zamknac dokladnie caly wagon i podpalic? A miala być taka spokojna zmiana na niepopularnej trasie...
Przy tym stadzie podroz z rezerwistami albo grupa pijanych kibiców to bloga cisza i harmonia z przyrodą...
Rozumiem, ze można rozmawiac, spiewac, biegac po wagonie, ale wyć wnieboglosy, rozbijać specjalnie naczynia i kopac bez przerwy w sciany?? Przerazajace jest tez poprzysluchiwac się pokrzykiwaniom owej masy..Jedyny cel w zyciu to umalować się i zachowywac jak k..., mieć najdroższe i najmodniejsze ciuchy i komórke oraz oszukiwac i okłamywac na kazdym kroku rodzicow/opiekunów/nauczycieli. Do tego złosliwosc i arogancja wzgledem calego otaczajacego swiata połączone z poczuciem totalnej bezkarnosci. I pobłażliwość/strach/obojetnosc nauczycieli/prowadników/innych pasazerow... A owa swołocz ma dopiero 10-12 lat...
A najgorszy jest brak sprawiedliwosci. Gdy grupa dorosłych, niezaleznie czy turystow czy miejscowych zacznie robic w nocy w wagonie głośniejsza impreze to prowadnica zaraz podnosi wrzask, ucisza, straszy mandatami czy wezwaniem policji. Rozwydrzonym małolatom wolno wszystko..
W Umaniu nie ma miejsca w zadnym tanim hoteliku. Mamy przypuszczenia, ze zajeło je nasze pociągowe bydło. No ale lepiej spać w mniej sympatycznym miejscu, dalej od dworca, ale nie spotkac ich przypadkiem po raz kolejny...
Początkowo planujemy wybrac się do bazy rakietowej kolo Pierwomajska ale jezdza tam tylko 3 autobusy dziennie i to w godzinach uniemozliwoających dojazd, zwiedzanie i powrot do Umania tego samego dnia.. buuuuu, no to nie będzie bazy :(
Zatem trzeba tu kiedys wrocic autem albo z namiotem, albo najlepiej z jednym i drugim.
Mamy więc prawie caly dzien na włóczenie się po miescie. Centrum nam się srednio podoba- cale wytapetowane reklamami z podobiznami jakiś pretensjonalnych panienek. Milo zaczyna być na obrzeżach. Bazarek, pyszny ser na obiad, mile babuszki, stoisko rybne..
Dalej mile osiedle pełne puszystych kotów. Na smietnikach stoją miseczki, a nawet rozłożone dla pluszakow kocyki, dywaniki czy wymoszczone szmatkami kartony. Można poobserwowac kocie życie. Niektore koty są wiekowe, nie chce im się ruszac, siedzą tylko w słonku i wygrzewaja stare kosci. Na dywaniku spi mały kociak przytulony do mamy. Widac zależnosci „międzykocie”, który kocur rządzi na podwórku, inne schodzą mu z drogi a wianuszek wielbicielek miauczy pod drzewem.
Spotykamy tez krzyzówke kota z owcą- wyszło „coś” co już dobrze nadaje się do ostrzyżenia o ile się go złapie bo potrafi bardzo żwawo uciekać przeskakując płoty i wspinając się na drzewa.
Koty nawet robią tu zakupy w kioskach- „Gazete sportową poprosze” ;-)
W tutejszych blokach mają chyba małe mieszkania- widac rozpaczliwe próby zagospodarowania kazdej przestrzeni- nawet tej „zaokiennej”
W srodku osiedla dużo wiejskich domków, kury, kapusta i ogrzewane piecykami garaże.
Jakos tak słonecznie, sympatycznie i sielsko to osiedle rozlozylo się po okolicznych pagórkach. Z drugiej strony osiedle mające za patrona Bohuna musi być klimatyczne
Starsi ludzie wypalają liscie.. Robie zdjęcie pięknie rozszczepiających się w dymie promieni słonca.
Grabiacy liście dziadek zagaduje zaciekawiony co ja takiego fotografuje. Miło się rozmawia wsrod dymu z tlących się liści. Prawdziwa jesien, wreszcie sloneczna i ciepla. Pachnący dym snuje się po okolicy, spowija cerkiewki, podskakujace na wybojach auta, bawiące się dzieci i okoliczne wzgórza. Dostajemy od dziadka orzechy. Na dobrą droge worek swojskich orzechów. Od Iwana Iwanowicza z Umania.
![]()
Zakładki