Bieszczady przed sądem! Żydzi chcą rekompensat

Krzysztof Potaczała
- Niech nam Polska odda to, co się nam należy - mówią spadkobiercy przedwojennych żydowskich przedsiębiorców. Wyliczyli, że Skarb Państwa jest im winny prawie 155 mln zł.
Willa braci Rubinsteinów w Folwarku Beczkarnia w Bukowcu.
(Ze zbiorów Iwo Cholewickiego)

Cmentarz w Beniowej. Na pierwszym planie resztki podmurówki spalonej w 1946 r. cerkwi i zachowane cerkiewne krzyże.
(Krzysztof Potaczała)

Dawne dobra Zygfryda i Rafała Rubinsteinów leżą obecnie w Bieszczadzkim Parku Narodowym i w Nadleśnictwie Stuposiany. Pierwszą rozprawę wyznaczono w warszawskim Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia, odbyła się 16 grudnia 2011.

Zygfryd i Rafał Rubinstein w latach 1939-1945 byli właścicielami wsi Bukowiec i Beniowa w ówczesnym powiecie turczańskim (dziś Turka jest w granicach Ukrainy). Ten drugi samodzielnie władał obydwoma wioskami także w latach 1922-1930. Ich nieruchomości zajmowały powierzchnię 3114 ha i 79 m kw., z czego lasy stanowiły 2570 ha i 98 m kw.

Reprezentująca spadkobierców braci Rubinstein krakowska kancelaria adwokacka Porwisz i Partnerzy pisze we wniosku sądowym m.in.: "Na wyrządzoną wnioskodawcom szkodę składa się wartość przejętych gruntów oraz drewna, w łącznej wartości 154 243 188 zł, którą Skarb Państwa winien naprawić, wypłacając wnioskodawcom rekompensatę-odszkodowanie w takiej wysokości (…)”.

Ustawa z 6 lipca 2001 r. o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów kraju (a za takie można uznać i tereny należące do Lasów Państwowych i unikatowe tereny BdPN) nie przewiduje zwracania gruntów czy lasów.

– Roszczenia byłych właścicieli lub spadkobierców miały być zaspokojone w formie rekompensat wypłaconych z pieniędzy budżetu państwa na podstawie odrębnych przepisów - mówi reprezentujący Janinę Melzer i Iwo Cholewickiego adwokat Roman Porwisz. - Przepisy takie nigdy nie weszły w życie i to Skarb Państwa ponosi m.in. odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej.
reklama


Ile kosztuje las

W jaki sposób wyliczono wartość zabranych Rubinsteinom dóbr?

- W tego typu sprawach odszkodowawczych zawsze ustala się wartość majątku według stanu w chwili powstania szkody i cen dzisiejszych - tłumaczy Roman Porwisz. - W przypadku szacunkowej wyceny nieruchomości utraconych przez braci Rubinstein, wzięto pod uwagę obecne ceny lasów, na które składa się wartość gruntów leśnych i drewna.

Będące przedmiotem sporu dobra Rubinsteinowie stracili na podstawie dekretu z 5 września 1947 r. o przejęciu na własność państwa mienia pozostawionego po osobach przesiedlonych do ZSRR oraz dekretu z 27 lipca 1949 r. o przejęciu na własność państwa nieruchomości ziemskich niepozostających w faktycznym władaniu, a położonych w niektórych powiatach województw: białostockiego, lubelskiego, krakowskiego i rzeszowskiego.

Wówczas ani Zygfryd, ani Rafał Rubinstein już nie żyli. Ich żony także nie doczekały wyzwolenia, a majątek przeszedł w ręce dzieci. Losy rozrzuciły je po świecie, za PRL nie miały szans upomnieć się o utracone mienie i dopiero wnuki postanowiły powalczyć o rodzinną schedę.

O odszkodowanie od państwa polskiego wystąpili Janina Melzer z Izraela, wnuczka Zygfryda Rubinsteina, oraz Iwo Cholewicki, mieszkający w Polsce wnuk Rafała Rubinsteina.

- Wraz z moją kuzynką od dawna staramy się o rekompensatę za upaństwowione dobra w Beniowej i Bukowcu – mówi Cholewicki. - Przez lata nie mieliśmy żadnych dobrych wiadomości w tej materii, dopiero niedawno wyznaczono rozprawę sądową. Mam nadzieję, że ugoda będzie zawarta i uzyskam rekompensatę.

To za dużo!

- Żądana kwota jest za wysoka - twierdzą w parku. - Byłoby rzeczą niewiarygodną, gdyby Skarb Państwa zgodził się na wypłatę aż 155 mln zł.

- Nie jestem od tego, żeby oceniać wysokość proponowanego odszkodowania - mówi Jan Mazur, szef Nadleśnictwa Stuposiany. - Spokojnie czekam na rozprawę, oczywiście będzie na niej prawnik Lasów Państwowych.

Bez trudu można policzyć, że Janina Melzer i Iwo Cholewicki chcą za hektar gruntu leśnego 27 tys. zł. Czy to dużo?

- Wycena należy do rzeczoznawcy, który musi wyliczyć wartość surowca na pniu i wartość gruntu - informuje Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. - 27 tys. zł za hektar wcale nie zwala z nóg. Wystarczy, że na tym hektarze rośnie 200 metrów sześciennych zdrowego drzewostanu. Licząc tylko po 200 zł za metr wychodzi aż 40 tys. zł!

Lasy należące do Rubinsteinów były częściowo eksploatowane. Mieli oni w Bukowcu dużą, prężnie działającą fabrykę beczek. Zakończyła działalność w latach 30. Do Rubinsteinów należał też tartak, do którego kolejką wąskotorową dowożono pozyskiwane w okolicy drewno. Byli właścicielami folwarku Beczkarnia z okazałą willą i paru innych nieruchomości.

Nie pozostał prawie ślad

Dziś sporo dawnych dóbr Rubinsteinów znajduje się na Ukrainie, w tym część gruntów, resztki fundamentów fabryki beczek i rodzinnej willi.

We wrześniu 1939 r. Beniową i Bukowiec przecięła granica niemiecko-sowiecka. Ustanowiono ją na Sanie. Na początku czerwca 1946 r., mieszkańcy (w przeważającej większości Rusini) zostali wysiedleni przez wojsko polskie na Wschód.

Przed wywózką zdołały się schronić tylko nieliczne rodziny, ukrywając się w lasach. Jednak nie uniknęły wysiedlenia podczas akcji Wisła w 1947 r.

Po Beniowej i Bukowcu nie pozostał prawie ślad - domy i świątynie spalono. Obszar położony po stronie polskiej doświadczył kolejnej tragedii na początku lat 80. ubiegłego wieku. Gospodarujący tu kombinat rolny "Igloopol” w barbarzyński sposób zrekultywował grunty materiałami wybuchowymi, niszcząc wszelkie ślady domów i budynków gospodarczych.

- Trzeba było dwudziestu lat wytężonej pracy, by choć w części przywrócić naturze te obszary - mówią w Bieszczadzkim Parku Narodowym.

Tylko kilka studni i kapliczek

BdPN administruje Bukowcem i Beniową od początku lat 90. Obydwie wsie są niezamieszkane. Z pozostałości kultury materialnej udało się odnaleźć i zabezpieczyć jedynie kilka studni, kapliczek i przydrożnych krzyży.

Cudem ocalał beniowski cmentarz, choć nie w całości. Parkowcy zrobili bramę, na tablicy informacyjnej wypisali skróconą historię wsi, o renowację pomników nagrobnych zadbali społecznicy z Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.

Podobną renowację przeprowadzono również na cmentarzu w Bukowcu, gdzie wojenną zawieruchę, walki z Ukraińską Powstańczą Armią (UPA), a potem ekspansję rolniczego molocha przetrwały jedynie trzy kamienne nagrobki.

Do końca wojny były to ludne, wielokulturowe wsie. Oprócz dominujących Rusinów mieszkali tu także Polacy, Niemcy i Żydzi. Rubinsteinowie byli szanowanymi postaciami, nie tylko dlatego, że dawali pracę.

Jeszcze w 1909 i w 1910 r. firma Rubinstein & Frommer (Rubinsteinowie władali Beniową i Bukowcem kilkakrotnie, pierwszy raz w 1904 r.) pomogła sfinansować budowę greckokatolickich cerkwi w obydwu wioskach. To z ich lasów pochodził darmowy budulec na świątynie. Dodatkowo parafia otrzymywała od nich 1000 koron z tytułu niepobierania z lasu przysługującego jej drewna opałowego, co mocno zasilało cerkiewną kasę.

W kilkadziesiąt lat od końca działalności Rubinsteinów w Bieszczadach, o tym nazwisku znowu zaczyna być głośno. Czy rozprawa o zakończy się szybką ugodą, czy też będzie to dopiero początek długiego i trudnego procesu?


Artykuł pochodzi z
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY06/9298753