Strona 4 z 5 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 47

Wątek: Chory na Horę

  1. #31
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,170

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    (...)a wśród gęstych i splątanych krzaków był ponoć słyszalny złośliwy rechot Bazyla.
    Oj Bazyl! Ty to zawsze musisz się wkręcić w najmniej odpowiednie krzaki.

  2. #32
    Bieszczadnik Awatar iaa
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    465

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    Po rozkosznych udrękach „jedynie słusznego skrótu” pogromcy Lutańskiej Holicy pojawili się ponownie na wspomnianej już wcześniej wielościeżkowej polanie. Tym razem zioła dawały z siebie wszystko, zwłaszcza odurzające aromaty. Oprócz nich w powietrzu unosił się wyraźnie wyczuwalny zapach OGNISKA.
    Po kilku krokach, do wrażeń przez nos odbieranych, dołączył, jak zwykle tego dnia z zaskoczenia, zwizualizowany motyw muzyczny z lekko zmienionym tekstem:
    „Kupiłem niebieski ciągnik, kupiłem niebieski ciągnik…”.
    Trzask łamanych gałązek i wesołe pokrzykiwania dochodziły ze zbocza przylegającego do ścieżki. Po bliższej lustracji dostrzegliśmy wypłaszczenie terenu, a na nim, znane już z widzenia, sprinterskie pary, które, nie czekając na wieczór, w miejscu wyraźnie biwakowym, krzesały skry.
    Wniosek nasunął się sam: niebieskie monstrum jest czteroosobowe.
    Dziwiliśmy się niezmiernie, że tacy młodzi, tacy szybcy, a tacy mało romantyczni, chociaż z drugiej strony…
    Pełne lekceważenia „dziwowanie się” trwało do momentu, gdy ponownie szukając innych ścieżek, dotarliśmy do oceanów błota zalegających w niedawno przepchniętej jakimś potworem leśnej drodze.
    Płynnym krokiem łyżwowym sunęliśmy ku dolinie do momentu, aż na ścieżce zamajaczyły liczne krowie ogony. Zwierzę to, w wydaniu ukraińskim, cechuje się dużą dozą ciekawości, graniczącej z bezczelnością, umiejętnością trwania w miejscu bez woli do przemieszczania się. Ponieważ te, które wiedzione ciekawością konsumpcyjną opuszczały trakt, były natychmiast zastępowane tymi, które w chaszczach niczego ciekawego nie znalazły, a ufajdane błotem i innymi rozkosznościami ogony groziły nałożeniem maseczki np. na twarz, jednogłośnie podjęto decyzję o poszukiwaniach innego przejścia.

    Teraz, na spokojnie, czasowo zdystansowany zaczynam żałować. Gdyby na ten raz mećka rogiem dziabnęła, no choćby dolną komorę plecaka, można by sobie splendoru dodać, oznaczając rzeczone miejsce gustowną naszywką z napisem: „róg buffalo, Ukraina”.
    Czy ktoś pamięta reklamę plecaków firmy na A.?
    A tak, co? No fakt, że zboczenie z wyraźnej drogi na zarośniętą ścieżkę skutkowało zbiorem kurkowo - prawdziwkowym, ale wyimaginowanego zdarzenia traperskiego żal.
    Ostatnio edytowane przez iaa ; 21-01-2012 o 21:04 Powód: ,

  3. #33
    Bieszczadnik Awatar iaa
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    465

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    W ferworze zdarzeń i obrazów nastąpił zanik myśli o tym. Całe szczęście, że na dnie kubeczków smakowych zachował się wzorzec tego.
    Wyjściu z lasu towarzyszyło wstąpienie na ciąg łąk wypasowych rozłożonych na jednej, drugiej lub obydwu stronach potoku mającego coś do załatwienia w wiosce. Musi jakiś artysta z niego, gdyż nadzwyczaj widokowe miejsce spływu sobie obrał. Snucie się potoku zachęciło i nas do snucia się pojedynczo, parami, trójkami, stadem i znów pojedynczo, parami...
    Trzymając się jego linii ideowej, długo przyglądaliśmy się oświetlonemu ciepłymi promieniami zachodu Drohobyckiemu Kamieniowi i prowadziliśmy rozmyślania o chłodnym, pienistym napoju, nachodziły nas fanaberie o jajecznicy na kurkach, itp., itd.
    A tymczasem na zboczach o południowej wystawie dzieci pilnujące krów naginały gałęzie śliw, rwąc pachnące słońcem i wolnością owoce.

    Zadania na teraz – zmyć sól z twarzy w wodzie potoku, usiąść na kłodzie ściągniętego gdzieś z wysoka buka, dać wiatrowi szansę wykazania się w suszeniu pleców i chłonąć.

    Zapamiętać.

  4. #34
    Bieszczadnik Awatar iaa
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    465

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    W Lucie domy mają zwyczaj lokować się przy głównej ulicy, a niektóre, zapewne młodsze, wzdłuż potoków dopływających dziarsko do Lutanki. Właśnie jeden z takich wodnych przewodników wyprowadził nas, o dziwo, dokładnie tam, gdzie chcieliśmy, a oczom naszym ukazał się jakże radosny obraz barosklepu położonego tuż obok popasu naszego samochodu.
    W wypasionym wnętrzu tej szacownej instytucji worki z kaszą i mąką, pomidory, konfiety; lud wierny w wieku i płci zróżnicowany spożywał płyny różnorakie w konfiguracji i ilości – uff, uff! – jak mówią Indianie.

    Dziadzio, a zarazem właściciel miejsca czasowego pobytu samochodu z polską rejestracją, błyskawicznie namierza naszą obecność
    i jednoznacznie sugeruje przemożną skłonność do topienia robaka, tego co w środku gryzie.
    Czy można odmówić bliźniemu w potrzebie? Zwłaszcza tak życzliwemu?

    Późne popołudnie, intensywnie spędzony dzień, pogoda, która zachęca do wysiłku i energię odbiera; czas na obiadokolację.
    Co najlepsze w tych warunkach? – chłodnik podany w grubym szkle, zroszonym rodzącymi się z mgły kroplami, doskonały bukiet powstały z właściwego połączenia wody, słodu i chmielu, że o drożdżach nie wspomnę.
    Dwa razy proszę! A myyy? Jeścio dwa.

    Werandka lokalu, na prawie wygodnej ławce.
    Obserwując życie ludzi, krów i ptasiego drobiazgu, kontemplując leniwy spokój przycupnięty pod pochylonym przez wiek płotem, wstrząśnięci ale nie zmieszani, delektujemy się.
    Z baru co rusz wychodzi ktoś po to, żeby zakurzyć na świeżym powietrzu, zamienić parę słów z każdym, kto się napatoczy.
    Relaks trwał, mięśnie w podzięce za łaskawość właścicieli nie dawały znaku życia, rozmowy ciągnęły się, choć nie dotykały niczego istotnego.

    Po chwili rozsądek przydusił kolanem coraz bardziej panoszącą się przyjemność.
    Ruszże się człowieku! Plan!

  5. #35
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,132

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    Cytat Zamieszczone przez iaa Zobacz posta
    ... ufajdane ...innymi rozkosznościami ogony groziły nałożeniem maseczki np. na twarz,....
    Teraz, na spokojnie, czasowo zdystansowany zaczynam żałować. Gdyby na ten raz mećka rogiem dziabnęła, no choćby dolną komorę plecaka, można by sobie splendoru dodać, oznaczając rzeczone miejsce gustowną naszywką z napisem: „róg buffalo, Ukraina”.
    Czy ktoś pamięta reklamę plecaków firmy na A.?
    ...
    Reklamę pamięta, pamięta...było tam też guano, nie buffalo wprawdzie, ale właściwie dlaczego nie wytarzać?
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  6. #36
    Bieszczadnik Awatar iaa
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    465

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    Nastrój spokojnej radości, wywołanej dopiero co spożytym sutym "obiadem", pozwolił sprawnie wesprzeć ręce i głowę w zapakowaniu plecaka na dalszą marszrutę. Zaprawdę, spakowanie tobołu na pięć dni lub na jeden z noclegiem to taka sama sztuka i wątpliwa przyjemność.
    Badając możliwość doczepienia hipotetycznych jajek do pasków kompresyjnych, musimy, ze łzą w oku, zostawić oczyszczone już kurki, że o jajcach nie wspomnę.
    Próba podniesienia plecaka skończyła się wyjęciem aż dwóch obiektywów, co, jak się nazajutrz okazało, nie było dobrym rozwiązaniem.

    Motywacją do sprawniejszego poczynania sobie z niezbędnymi rupieciami stała się pora dnia, wyraźnie szarością kształtów i chłodem od rzeki idącym, zaznaczona. Założenie było proste: idziemy gdzieś tam, ile się da. Przyszliśmy z zachodu, a wybieramy się na wschód.
    Upatrzone z Holicy podejście jakoś nijak nie chciało pokazać swego początku.
    Trochę oderwany od rzeczywistości nowy most z niewykończonymi przyczółkami, do którego dochodziła ufajdana łajnem błotnista droga, stał się punktem odniesienia. Zawadzał tylko jeden drobiazg – most nie był wcześniej dostrzeżony z pagórka, na którym zatknęliśmy już dziś swoje proporce.

    Nos nakazuje skręcić w jedną z wielu dróżek uchodzących między domy, ku górze. Ok.
    W pewnej odległości od ostatniej sadyby miły dla oka widok – pasące się konie, najwyraźniej pozostawiane tu na noc. Po drugiej stronie utwardzonej w tym miejscu drogi jakieś resztki betonowych filarów niedokończonej budowli.

    I tu czas, mimo braku czasu, na ścieżkowe dylematy: ta w lewo zmierza w jakiś jar i las, ta w prawo – na łąki i jakby w kierunku przez nas niepożądanym; w stronę mocno oczekiwaną biegnie tylko marzenie o ścieżce.
    Ponieważ plecaki bardziej od szerpów podatne były na przyciąganie ziemskie, ci pozwolili im na chwilowe zjednoczenie z glebą.
    W oczekiwaniu na tabory nastąpiło właściwe szperaczom obadanie terenu metodą nogooptyczną. Najlepiej wg wysuniętej czujki wyglądał kierunek zgodny z pochyłością wykoszonej niedawno łączki, problem tkwił tylko w fakcie, że ciągle znajdowaliśmy się w dolnej części owej pochyłości. Czujka, oczekując na aplauz, po zaprezentowaniu marszruty srodze się zawiodła na Horum audytorium. Udawana ufność w czucie czujki dość szybko wyszła na jaw. Tabory zjednoczyły się i zamiast ciągnąć za czujką prosto jak po sznurku, odbiły w bok, aby zasięgnąć języka u świeżo dostrzeżonych rolniczych dusz zbierających się z pól do domostw w dolinie.
    Brak wiary w nieomylność został ukarany – jedynie słuszna droga biegła w kierunku wcześniej wskazanym. Wymijając się ze schodzącymi z wyżerki stadkami czworonożnych mleczarni, pomni polańskich doświadczeń, bacznie sprawdzaliśmy, czy to aby na pewno one, a nie oni.

    Po zjednoczeniu oddziału zwiadowczego z taborami i podciągnięciu się nieco ku górze, nastał czas rozbicia obozu, a miejsce było zaiste zaje…

  7. #37
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,132

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    Iao, miejże litość i choruj nam dalej na tą karpacką zarazę...
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  8. #38
    Bieszczadnik Awatar iaa
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    465

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    Chorować z litości - czego się nie robi dla znajomych. Ale dlaczego na grippen? Ty wiesz.

  9. #39
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,132

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    Cytat Zamieszczone przez iaa Zobacz posta
    Chorować z litości - czego się nie robi dla znajomych. Ale dlaczego na grippen? Ty wiesz.
    Czyżby grippen dostał się podczas naszego Winterblitzkrieggrenzen przez niedopięty śpiworek? A może zbyt dużo zimnych napojów w Biesisku?
    Nie daj się francy - zdrowiej szybko Cherlaku! :)
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  10. #40
    Bieszczadnik Awatar iaa
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    465

    Domyślnie Odp: Chory na Horę

    Cytat Zamieszczone przez sir Bazyl Zobacz posta
    Czyżby grippen dostał się podczas naszego Winterblitzkrieggrenzen przez niedopięty śpiworek? A może zbyt dużo zimnych napojów w Biesisku?
    Nie daj się francy - zdrowiej szybko Cherlaku! :)
    Ciszej nad tą trumną. Czy "Cherlaku" to brzmi dumnie?

    Ad rem:

    (...)żdżone z lekka przez ciężarówki służące, również, do zwożenia siana. Świeża, lekko już podrośnięta trawa, zaczynała giąć się pod brzemieniem rosy.
    Kątem oka spoglądając w układającą się w dolinie do snu wieś i lustrując szarzejący garb Holicy, staraliśmy się sprawnie rozbić obozowisko, w niczym, zwłaszcza pod względem porządku, nie ustępujące cygańskim konstrukcjom wielorodzinnym.
    Gdy patyki, szpilki i sznurki znalazły swe miejsce, a słynna „jedynka” kolegi, korzystając z pomocy koleżeńskiej, przybrała, z grubsza, kształt quasinamiotowy, trzewia zaczęły domagać się sprawiedliwości. Wytwory chińskiej myśli kulinarnej zagościły na stole, przybierając postać prawie gorącego kubka, dajmy na to z Radomia. Jakieś kęsy chleba mieszały się z haustami herbaty, a zachwyt nad czasem i miejscem potwierdzały piwne łyki. Obóz kładł się do snu, a co więksi higieniści szorowali bosymi stopami w trawie rosą zmoczonej, licząc na drugą młodość stóp albo i co innego.
    Pozycja horyzontalna – tak - ktoś powiedział, że najwygodniejsza – tak, nie miał racji!
    Czas na sprawdzenie tego, co zarejestrowała karta pamięci aparatu – taka higiena elektroniki, bo nie wiadomo, co przyniesie jutro.
    Ostatnio edytowane przez iaa ; 03-02-2012 o 00:42 Powód: jak zwykle

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Z Pikuja na Ostra Horę
    Przez pioabram w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 03-10-2010, 19:13

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •