Nagly przyplyw wolnego czasu spowodowal ze w okresie miedzy-swiateczno-sylwestrowym postanowilismy wyruszyc na 4 dni nad morze. Marzyl mi sie sztorm, taki z prawdziwego zdarzenia, ktory huczy jak oszalaly i zalewa cala plaze, a my siedzimy na wydmie i targani przez huraganowy wiatr popijamy dla rozgrzewki jakas flaszeczke Wiatr dusi, nie pozwala isc, przewraca i wyrywa flaszke z rąk
Rozwazalismy kilka miejsc gdzie by sie tu wybrac. Moze Krynica Morska , spacer mierzeja ku rosyjskiej granicy i wspomnienia z glebokiego dziecinstwa prob nielegalnego przekroczenia granicy? Moze Sobieszewo, bo wyspa to wyspa i rodzice mi opowiadali ze tam duzo ptactwa? A moze Łeba i proba wemkniecia sie na zakazane, klimatyczne wydmy? A moze Hel i opuszczona latarnia morska? Jednak nie udalo sie odnalezc sensownej komunikacji w te miejsca.. Ostatecznie pojechalismy w okolice Mielna.. Tez jest mierzeja oddzielajaca morze od jeziora Jamno, no i dobry dojazd do Koszalina.
Bylo pusto jak przypuszczalismy ale totalnie zaskoczyly nas ceny.. Myslalam ze tak łupia turystow tylko latem gdy sezon i tlumy. Mocno trzeba bylo sie naszukac zeby znalezc nocleg za 30zl (o PTSMach czy kempingach tam nie slyszeli...) a ryby przynajmniej dwa razy drozsze niz nad lubuskimi jeziorami. Biorac pod uwage jak bylo cieplo to troche nam bylo zal ze nie zabralismy namiotu, by go postawic na wydmie i spac sluchajac szumu morza (ciekawe czy by nas pogonili bo co chwile staly tablice zabraniajace biwakowania, palenia ognisk na plazy, chodzenia po wydmach, kąpania sie po zmroku, picia alkoholu, palenia papierosow, zbaczania ze sciezki- choc PN tam nie ma.. Juz mialam w oczach to piekne ognisko z plonacych tablic )
Polazilismy troche wybrzezem, fajna plaza , taka dziksza, zaczyna sie od kanału za Unieściem i idzie dalej w strone Łaz. Tam nie spotkalismy nikogo oprocz 3 rybakow. Sztormu wprawdzie nie bylo ale zalapalismy sie na dujący w pysk wiatr, ktory miótł piaskiem po plazy i sypał w oczy, tworzyly sie piaskowe wiry i mini chmury.
Odkrylismy opuszczona baze wojskowa na wydmie, ktorej podziemne korytarze fajnie by sie nadaly na nocleg. Ale niestety jej dni sa policzone, ktos kupil teren i ma zamiar budowac tam kolejna zagródke dla burzujow.(tak, na tej samej wydmie po ktorej nie mozna chodzic i biwakowac z racji na ochrone przyrody )
Pilismy noca wino na molo z jakas ekipa z Koszalina, ktorych to osobnikow na pewno nigdy nie rozpoznamy, z racji ciemnosci nie widzielismy ich twarzy..
Powędrowalismy wydmami, potarzalismy sie w piasku do woli, byly fikołki, orzełki i sturliwanie sie z górek. Byl zapach wodorostu, zgrzyt piasku w zębach, ktory probowalismy wyplukac nalewka macierzankowo-miodowa sporzadzona przez moich rodzicow. Duze ilosci piachu wysypywaly sie z nas bez przerwy w powrotnym pociagu a nawet jeszcze podczas Sylwestra u Michała w Kędzirzynie
Nie udalo sie dotrzec do Dąbkowic i nad jezioro Bukowo z racji ze nikt nas nie zabral na stopa z Mielna do Łaz.. :( Kolejny raz wychodzi, ze chcac gdzies dotrzec w skonczonym czasie trzeba liczyc tylko i wylacznie na wlasne nogi, ostatecznie skodusie :P
Najedlismy sie ryb, byly sandacze, sielawy, sumy i węgorze. Ale zadnego kutra wyplywajacego w morze to zesmy nie widzieli
Ogolnie bylo nawet calkiem fajnie- ale zdecydowanie wolimy Morze Azowskie! :D
Zakładki