Warto zerknąć tu : http://www.filmweb.pl/film/W+ciemno%C5%9Bci-2011-525620
Warto zerknąć tu : http://www.filmweb.pl/film/W+ciemno%C5%9Bci-2011-525620
WUKA
www.wukowiersze.pl
Gdyby zamiast tylu scen erotycznych, pokazać widzowi wprost te wszystkie makabryczne sceny (zabójstwo dziecka, rozsrzelanie kobiet w lesie, zabójstwo Żydów w kanale) to myślę, że spokojnie film znalazłby się w TOP20.
Jeden z pierwszych komentów.
Dla mnie też tak jak pisałam, za dużo sexu.
W dodatku bardzo brzydko pokazanego, i mówię to ja, która lubi sobie czasem i pornola obejrzeć. Tu mnie on raził, pokazany w ten sposób.
To moje zdanie i też się można z nim nie zgodzić;-)
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Wybrał żem się ja dzisiaj do kina, za namową WUKI ma się rozumieć - jakby co nie tak to na nią będzie Świeżutko jestem po seansie, jeszcze myśli w głowie nieuleżane, więc może trochę nieskładnie będzie.
Zanim pójdę do kina nie lubię wiedzieć zbyt wiele o filmie. Nie lubię jak ktoś swoją opinią narzuca mi swoje zdanie i interpretację, dlatego przed seansem o filmie staram się wiedzieć jak najmniej, głównie "czy warto?". Nie czytałem żadnych recenzji ani... komentów, jedynie kilka miesięcy temu przez przypadek trafiłem gdzieś na wywiad z dorosłą już "Dziewczynką w zielonym sweterku". Posłuchałem z zainteresowaniem i zupełnie niedawno skojarzyłem to z filmem.
Poszedłem więc do kina zupełnie nieprzygotowany (tak jak lubię), przetrzymałem z trudem ponad 20 minut reklam (było ciężko) i zatopiłem się w opowieści.
Trudno oceniać takie filmy w skali "podobał się" - "nie podobał", może raczej "zrobił wrażenie" - "nie zrobił". Na mnie zrobił. Ale nie takie, jakiego spodziewałem się po opowieści o grupce Żydów ukrywających się w lwowskich kanałach. Bo dla mnie to nie jest film o tej grupce Żydów tylko o jednym poszuranym facecie, o Poldku. O tym kim był i kim się stał, jak go to zmieniło i co był gotów ostatecznie poświęcić. To był dla mnie film o otaczających go ludziach, o tym anonimowym kimś kto... hmm... jakby to napisać, żeby fabuły nie zdradzić... odzywa się w zamykających film napisach i wypowiada się za Boga. Moim zdaniem warto było ten film zobaczyć, warto było dać się zaskoczyć tą historią i dać się uwieść urokowi lwowskiego bałakania (mało tego było, mało!).
I jeszcze drobna uwaga do Krysi i zacytowanego przez nią... komenta: ja nie muszę oglądać żadnych makabrycznych scen, w stylu mordowania dzieci, żeby film zrobił na mnie wrażnie. W tym filmie i tak było dość okrucieństwa, niezbędnego niestety do opowiedzenia tej historii. Podobnie ze scenami seksu: musiały się pojawić a trudno się spodziewać, żeby w tych okolicznościach na kochanków spadały płatki róż czy innych paprotek (tak jak to było w dobrym skądinąd "Winie truskawkowym").
WUKO - zaryzykowałem. Dziękuję za mobilizację.
Czterech panów B.
Bartolomeo! Nie masz pojęcia jak się cieszę, że...Cię ( choć tu) nie zawiodłam. Podobnie jak Ty, idąc do kina, nie miałam pojęcia o czym będzie. Nie chcę się powtarzać, ale dla mnie to jest też opowieść o jednym Człowieku. Ja widziałam ten film przedwczoraj ale do dziś wracają niektóre sceny, które zapadły głęboko w serce. Mam nadzieję, że teraz podzielimy sie winą jeśli jeszcze ktoś ulegnie pokusie.
Jeszcze pytanie - czy byłeś w multipleksie?czy ktoś przeszkadzał?
WUKA
www.wukowiersze.pl
Tak, byłem w multipleksie. Sąsiad wcinał przez cały film popcorn (miał go ze sobą więcej, niż człowiek jest sobie w stanie wyobrazić) i kilka razy sprawdzał czas na komórce (te świecące w ciemnościach ekraniki nie sprzyjają koncentracji na ekranie kinowym) ale dałem radę
Czterech panów B.
Film „W ciemności” jest na razie polskim kandydatem do Oscara, nominacje odbędą się 24 stycznia.
Choć dokumentacja i zapoznanie z terenem były prowadzone we Lwowie to sceny z filmu, kręcone były w Piotrkowie Trybunalskim, Łodzi, Warszawie i Lipsku.
Ciekawostka dla Buby, bo ją korciło;-)
”Marcel Sobański, który jako scenograf odtwarzał tło wydarzeń, żałował urody oryginalnej scenerii. Choć, jak wspominał czas robienia dokumentacji do zdjęć, lwowskie kanały były także bardzo niebezpieczne.
- Gdy z Jolą Dylewską penetrowaliśmy te kanały, woda nagle zaczęła się podnosić. Mieliśmy pół godziny, żeby z nich wyjść... - wspomina. Jak się okazało, był to moment powrotów z pracy mieszkańców miasta, czyli moment, kiedy wszyscy zaczynają odkręcać wodę.”
Mnie też Wuka zmotywowała do wyjścia z domu:)
Jednak moje wrażenia są całkiem inne.
Trochę zdradzam fabułę, jak ktoś nie chce wiedzieć, niech nie czyta.
Jak ktoś chce sam to przeżyć, to też niech nie czyta!
„W ciemności” nie rzuciło mnie na kolana.
Jak się obejrzało „Kanał” Wajdy to żaden inny, kręcony w podobnej konwencji nie jest w stanie zatrzeć tego pierwszego wrażenia. Tamten chociaż zrobiony ponad pół wieku temu, to jest jedyny w swoim mrocznym szaleństwie...Nie poznałam później żadnego horroru, który by mnie równie mocno przeraził, czy dramatu wprowadzającego w równie depresyjny nastrój;-)
Najciekawsze, że wtedy jakoś się dało zrobić sceny w ciemności i nie było wielkiego halo, to teraz podkreśla się jak trudne były technicznie.
Ok. wyłącznym oświetleniem były latarki aktorów i to oni musieli się napocić, żeby coś było widać;-)
Film choć sięga do prawdziwej historii, jednak sprawiał na mnie wrażenie starannie wyreżyserowanego przedstawienia, z góry było wiadomo co kto powie i jak się zachowa...Przewidywalność aż do bólu, jak na szkolnej akademii. Takie nagromadzenie drastycznych i dramatycznych scen, żeby każdego w końcu ścisnęło. Dziewczynka ze wstążką na głowie (noszoną wytrwale przez ponad rok), wzruszającą piosenką i spojrzeniem z kanału na spacerujące gołębie. Rodząca kobieta i matka morderczyni, histerie, szaleństwa, bohaterstwa...Jak dobrze spreparowany pokarm, zawierający wszystko co potrzeba...Przepraszam, ale jak dla mnie nagromadzenie tych symboli, wielce wymownych wątków było mocno przyciężkie i zbyt dosłowne...
Sceny seksu, tak podkreślane przez niektórych, nie zwracają specjalnie uwagi, spójne z kanałowym klimatem, wręcz pasują jako kolejny składnik dorzucony do pożywki...
Taki hollywoodzki po prostu, na dopełnienie z happy endem;-)
Tak, chyba nie ma się poczucia niedosytu po obejrzeniu tego filmu...
To co mi się podobało to rzeczywiście język, bałak- gwara lwowska.
Przyciągała gra aktorów głównie Roberta Więckiewicza, oraz Kingi Preis – Wandzi, wspaniale się dopełniali, ale też Krzysztofa Skoniecznego – filmowego Szczepka.
Przemiana Poldka Sochy nie specjalnie zrobiła na mnie wrażenie, może dlatego, że ja bym mu z marszu powierzyła życie i majątek;-)
Jeśli w ogóle wybierać się na coś do kina, to na ten film warto, choćby dlatego, że zostaje coś w pamięci, budzi refleksje i powoduje niepokój, jak to w życiu może się wszystko zdarzyć...
Natomiast, temat Holocaustu najbardziej poruszył mnie w filmie „Życie jest piękne” Roberto Benigniego – reżysera i głównego bohatera. Połączenie dramatu obozu koncentracyjnego z kreacją fikcyjnej gry wojnę, gry ojca dla ocalenia syna. To było tak zaskakujące podejście, tak niesamowite, że do dziś czuję ciarki i pole dla wyobraźni.
Ostatnio edytowane przez maciejka ; 17-01-2012 o 00:19
właściwie -PO JAKĄ CHOLERĘ ten popcorn w kinie ???..jakaś nowa świecka tradycja , czy jak?..wala się to to póżniej , do tego śmierdzi okrutnie..ja z reguły przesiadam się gdzieś na z góry upatrzone pozycję.
Bartek -stalowe nerwy masz..ja bym '' lutnął'' takiego widza, a przynajmniej op....
byłem kiedyś w ajmaksie (na Avatarze), tak żeby zobaczyć z czym to się je, a je się to dwoma wiadrami; widziałem ludzi, którzy szli na seans mając w jednej ręce wiadro popcornu a w drugiej wiadro kokakoli - dosłownie. Powiedziałem sobie - nigdy więcej.
Maciejka pisała o "Kanale" - jedyny (no może jeszcze niewinni czarodzieje i ziemia obiecana), film Wajdy, który mi się na prawdę podobał.
Maciejka pisała też o „Życie jest piękne” - jak dla mnie, ulubiony film o holokauście
i oba te filmy przypomniały mi się jak czytałem o dziewczynce w zielonym sweterku.
Oby tylko w ciemności (145 min) przed filmem nie było 20 min. reklam..
Ostatnio edytowane przez Miejscowy ; 17-01-2012 o 02:14
Gdy ostatnio byłem w kinie (1920 bitwa) zostałem uraczony na początek 30-stoma minutami reklam.
Szlag mnie trafiał gdy pomyślałem ile zapłaciłem za oglądanie tych reklam.
Wówczas zadałem sobie karę : rok bez kina.
Jak mi kara minie to wybiorę się na ten film Agnieszki Holland.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki