Wybrał żem się ja dzisiaj do kina, za namową WUKI ma się rozumieć - jakby co nie tak to na nią będzie Świeżutko jestem po seansie, jeszcze myśli w głowie nieuleżane, więc może trochę nieskładnie będzie.

Zanim pójdę do kina nie lubię wiedzieć zbyt wiele o filmie. Nie lubię jak ktoś swoją opinią narzuca mi swoje zdanie i interpretację, dlatego przed seansem o filmie staram się wiedzieć jak najmniej, głównie "czy warto?". Nie czytałem żadnych recenzji ani... komentów, jedynie kilka miesięcy temu przez przypadek trafiłem gdzieś na wywiad z dorosłą już "Dziewczynką w zielonym sweterku". Posłuchałem z zainteresowaniem i zupełnie niedawno skojarzyłem to z filmem.

Poszedłem więc do kina zupełnie nieprzygotowany (tak jak lubię), przetrzymałem z trudem ponad 20 minut reklam (było ciężko) i zatopiłem się w opowieści.

Trudno oceniać takie filmy w skali "podobał się" - "nie podobał", może raczej "zrobił wrażenie" - "nie zrobił". Na mnie zrobił. Ale nie takie, jakiego spodziewałem się po opowieści o grupce Żydów ukrywających się w lwowskich kanałach. Bo dla mnie to nie jest film o tej grupce Żydów tylko o jednym poszuranym facecie, o Poldku. O tym kim był i kim się stał, jak go to zmieniło i co był gotów ostatecznie poświęcić. To był dla mnie film o otaczających go ludziach, o tym anonimowym kimś kto... hmm... jakby to napisać, żeby fabuły nie zdradzić... odzywa się w zamykających film napisach i wypowiada się za Boga. Moim zdaniem warto było ten film zobaczyć, warto było dać się zaskoczyć tą historią i dać się uwieść urokowi lwowskiego bałakania (mało tego było, mało!).

I jeszcze drobna uwaga do Krysi i zacytowanego przez nią... komenta: ja nie muszę oglądać żadnych makabrycznych scen, w stylu mordowania dzieci, żeby film zrobił na mnie wrażnie. W tym filmie i tak było dość okrucieństwa, niezbędnego niestety do opowiedzenia tej historii. Podobnie ze scenami seksu: musiały się pojawić a trudno się spodziewać, żeby w tych okolicznościach na kochanków spadały płatki róż czy innych paprotek (tak jak to było w dobrym skądinąd "Winie truskawkowym").

WUKO - zaryzykowałem. Dziękuję za mobilizację.