Postaliśmy chwilę pod słupem... a nawet usiedliśmy i zjedliśmy coniebądź. Pożegnaliśmy ostatnich spotkanych na naszej drodze turystów i... poszliśmy dalej. Mniej więcej po kwadransie miałem ochotę zawrócić i tak już pozostało do wieczora... a nawet później. Byłem tak zmęczony, że nie zrobiłem tego dnia już żadnego zdjęcia.

Naszą noclegownię uwieczniłem dopiero rankiem dnia następnego


A dzień wstawał piękny!