"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Sarkazmu???to musiał być bardzo ukryty, bo nawet ja go nie widzę;-)))))))
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Nie czuję się urażony. Po prostu stwierdziłem fakt. Mieszkam w Piasecznie pod Warszawą. A z braku czasu nie mogę wyjąć dwu lat z życiorysu. Dlatego też nie będę zawracał Tobie głowy kursem, możesz odetchnąć. Po za tym uważam że, Wojtek Pysz ma rację "po co na siłę się odmładzać?"
Pozdrawiam
DUCHPRZESZŁOŚCI
Odpowiem zbiorczo, bo nieco przestałam ogarniać.
1. Na kursie priorytetem jest nauka - w ciągu 1,5 roku wyjeżdża się co drugi weekend i co tydzień (z wyłączeniem wakacji) jest wykład. Materiału do przyswojenia jest mnóstwo, zwłaszcza że od teraz kurs obejmuje całe Beskidy. Czasu jest zawsze za mało.
Dla każdego kursanta okres kursu jest jak pisałam "wycięty z życiorysu", nie ma czasu praktycznie na nic innego. Dlatego tez pewnie rzadko się zdarza aby na kurs zapisywały się osoby z rodzinami (chociaż nikt im nie broni).
Jednocześnie jednak każda, dosłownie każda osoba po kursie (również te, które nie zdały lub nie przystępowały do egzaminu) wspominają kurs jako najfajniejszy okres w swoim życiu - taki, w którym działo się niepomiernie dużo i w czasie którego zawarte zostały przyjaźnie na całe życie.
Aby nikt się nie czepiał napiszę, że nie rozmawiałam ze wszystkimi, być może są też niezadowoleni.
2. Nie jest prawdą że na kursie jest "niemile widziana" zabawa. Jest bardzo mile widziana - tylko jednak priorytetem jest nauka. Można wypić piwo jedno czy drugie, byle to nie przeszkadzało w wycieczce kolejnego dnia. Na niektórych kursach innych kół panuje prohibicja, u nas nie, ale przesada w nadużyciu nie jest mile widziana. Nie spotkałam się jednak z tym aby ktoś został wywalony u nas z kursu z powodu nadużycia alkoholu, wszyscy znają miarę. Wieczorne imprezy są w zasadzie na każdym wyjeździe.
3. Na kurs przychodzi zwykle banda indywidualistów (aby nie napisać indywiduów ), rolą prowadzącego jest nad tym zbiorowiskiem zapanować, tak aby wszyscy coś zyskali i czegoś się nauczyli. Indywidualiści są bardzo mile widziani, ale w pewnych granicach muszą się jednak dostosować do wspólnych zasad zbiorowości. To chyba jest naturalne ?
4. W podanych wyżej przykładach podałam sytuacje z którymi się zetknęłam - nie chcę podawać więcej konkretów. Ale uwierzcie mi że tych kilka sytuacji, które znam z autopsji były bardzo niemiłe, nie tyle dla prowadzącego, co przede wszystkim dla reszty kursantów - miganie się od wspólnych prac, wykorzystywanie innych, obraźliwe słowa (w "stylu co mi będziesz podskakiwał ty smarkaczu"), skłócanie ludzi ze sobą, zaczepianie dziewczyn z kursu. Jedna z osób, o których tu piszę jak się potem (dużo, dużo później) okazało leczyła się psychiatrycznie i zataiła to przed nami. Obecnie niestety już nie żyje.
W sumie nic do tego pana nie miałam, ale przewodnikiem jednak nie powinien zostać, mimo że miał bardzo dużą wiedzę i górskie doświadczenie jego zachowanie było czasem zupełnie nieprzewidywalne.
Zachowywał się też bardzo niemile wobec młodszych od siebie (czasem dwukrotnie) instruktorów, jednak jeśli chodzi o zachowanie w stosunku do mnie nie mam mu absolutnie nic do zarzucenia. Szczegóły pominę.
Zaznaczam że od 12 lat, od kiedy ja sama jestem mniej lub więcej zaangażowana w prowadzenie zajęć na kursach takich przypadków było dwa, wcześniej też może ze 2-3 od początku istnienia koła (o jakich słyszałam)
Generalnie jak już pisałam ja osobiście byłam przeciw ograniczeniom wiekowym, ale trochę rozumiem moich młodszych kolegów, którzy chcą takich sytuacji uniknąć.
Nie mam tutaj decydującego zdania, o czym niżej.
5. Joorg - w towarzystwie moich młodszych kolegów, zwłaszcza młodych mężczyzn czuję się doskonale
6. Jak już pisałam - sama nie jestem bezpośrednio zaangażowana w prowadzenie kursu, prowadzę z "doskoku" w ciągu tego 1,5 roku kilka wykładów oraz 2-3 wyjazdy, robię to o co mnie poproszą, nie narzucam szefom kursu swojego zdania, mogę co najwyżej coś doradzić i to tylko wtedy kiedy mnie zapytają.
Prosili mnie o zareklamowanie kursu na forach na które stale pisuję - no to właśnie robię to, nie wiem tylko czy ta reklama wyszła tak jak trzeba
Mam nadzieję że odpowiedziałam na wszystkie wątpliwości.
A teraz dobranoc :)
Ostatnio edytowane przez Basia Z. ; 08-03-2012 o 00:46
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki