Przed chwilą trafiłem na ciekawy felieton Artura Paszczaka, jeżeli jeszcze nie znacie to zachęcam do przeczytania. Całości nie będę tu cytował, na rozbudzenie ciekawości wystarczą chyba dwa reprezentatywne fragmenty:

- A wiesz czego sobie życzą przewodnicy włoscy jak wychodzą w góry? - spytała Lodovica.
No cóż, po tym wszystkim nie spodziewałem się życzeń dobrej pogody. Włoszka spojrzała mi prosto w oczy:
- Obyś nie spotkał Polaków...
- Rok temu - ciągnęła - moi koledzy dotarli wieczorem do schroniska Balmeron pod Monte Rosa. W środku była już cała grupa Polaków, którzy oświadczyli im, że nie ma miejsc. Przewodnik nie dał się jednak zbyć i wdarł do środka - prawie doszło do bójki, gdy zobaczył, jaki "porządek" tam panuje. On i jego klienci musieli wracać, ale następnego dnia przyszła tam cała ich grupa i grożąc żandarmerią kazała Polakom opuścić biwak. Jakoż i opuścili, ale w zemście zostawili w środku jeden wielki pieprznik oraz wywaloną na środku pokoju górę śmieci.
Miłej lektury