Kropku, od pewnego czasu mam wizję, która objawiła się po wpływem tej, tamtej i kolejnej lektury...
Wyświetla mi się stolik ze stosikiem książek a na ich grzbiecie... trzy kropki i nic więcej...;-)
Z jednej strony blatu Ty machasz prawdziwym piórem unurzanym w atramencie (żadne tam samo-piszące z kulką!), z drugiej strony spory tłumek...najbardziej w oczy rzucają się urodziwe acz niecierpliwe studentki z chemii, ale jest spora grupka górali bieszczadzkich uzależnionych wirtualnie i zakapiorów żywiących się borówką pijanicą, brygada kominowa, dziadek z portretu oraz babuleńka z zebrą co cierpliwie swoje odstoi, jak również skacowani sąsiedzi tuptający i czyniący nie lada zamieszanie oraz naturalnie pchająca się pani z Lidla;-)
A ja łypię z kątka swego i mam koci uśmiech na pyszczku (Lewkonia jam Ci jest, dwurożna z resztą...;-) bo dedykację mam już od dawna...:) dzięki:)