Po 3 latach niejezdzenia postanowilam odkurzyc rower i sie gdzies wybrac. Zgodnie z porada napompowalam kola jak najmocniej sie dalo, do koszyczka wsadziłam wałówe na droge i ruszylam w dal. Nie oddalalam sie za bardzo z Oławy- bo raz glupio potem wracac na piechote jak mi sie rower rozpadnie na kawalki a dwa ze nie lubie jezdzic po lesie sama (a po asfalcie gdzie smigaja auta sie boje..). Wiec jak narazie objechalam Oławe w kolko, szukajac starych podworek ktore jeszcze przetrwaly, szopek, komórek, kamerlików i sławojek, starych hydrantów oraz przydomowego inwentarza. Troche sie udalo znalezc takich miejsc, gdzie drogi sa pyliste, czas plynie leniwie, łopocze na wietrze pranie a kogut siedzi na plocie i woła "kukuryku" wnieboglosy No ale o wiele, wiele mniej takich miejsc niz przed pięciu laty, gdy zdecydowalismy sie tu zamieszkac.. Pogadalam troche z babuszkami, postawilam piwko menelkom , powspominalismy dawne lepsze czasy, ponarzekalismy na złą wspolczesnosc, powygrzewalam sie w wiosennym slonku i pewnie przez dwa dni przejechalam ze 20 km




a tu wiecej fotek- z "wielkiej wyprawy" :
https://picasaweb.google.com/1009065...ice_na_rowerze

W kolejne dni bylo tak ladnie ze znow ruszylam w strone słonca, lasu i wiosny.
Troche zdjęc z dwoch kolejnych wycieczek- wałami nad Odrą w strone Ratowic i przez las do wsi Błota
https://picasaweb.google.com/kracias...erowoKoloOlawy

Moze niebawem znow gdzies pojade