Strona 9 z 16 PierwszyPierwszy ... 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 81 do 90 z 153

Wątek: KIMB 2012 - organizacja

  1. #81
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,133

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    Kolejny Kongres IMB zakończył się.
    Kulminacyjnym punktem ostatniego dnia kongresu były wybory Miss Mokrego Podkoszulka.
    Jury długo przygotowywało się do obrad ...
    ORL_5765.JPG

    a następnie przystąpiło do działania.
    Niestety w ostatniej chwili Betrand wycofał z konkursu Renatkę i udał się w nieznanym kierunku.
    Długa prosta prowadziła do finału gdzie znalazły się dwie dziewczyny : Natalka i Kasia.

  2. #82
    Powsimorda h.c.
    Awatar Marcowy
    Na forum od
    09.1998
    Rodem z
    Zacisze
    Postów
    2,663

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    No i kolejny raz wiadomości o zgonie KIMB-u okazały się mocno przesadzone :) Wielkie dzięki za wspólne pogaduchy, wędrówki i zabawę. Szczególne podziękowania dla sponsorów i dobrych ludzi, którzy przyłożyli rękę czy inną kończynę do spraw Powsimordowych. Super impreza, super miejsce, super ludzie... Tylko tyle i aż tyle :P

    Dla porządku poinformuję, że zebrane od Was "dychacze" osiągnęły łączną kwotę 250 zł, którą komisyjnie z Hero przekazaliśmy gospodyni ku jej zadowoleniu.

  3. #83
    Literat Roku 2013

    Awatar trzykropkiinicwiecej
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Nigdziebądź nad Osławą
    Postów
    1,841

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    Siedzę sobie niedaleko pomnika niejakiej Lilli W. Mam taką swoją ławkę na plantach pod dębem, na rogu Basztowej. Po ekranie łażą mrówki, czasami spadnie z drzewa jakiś pająk, pod nogami zasuwają gołębie i wiatr przesuwa obsypujące się szypułki. Słychać sunące co pół minuty tramwaje, auta, kroki ludzi i ptaki. To nie to samo, co jeszcze wczoraj rano u Mavo na zielonym tarasie, nie to samo, co na cmentarzu w Dźwiniaczu. Zaciągam jeszcze górami, spodnie moro we wzorki upaćkane błotem z Łupkowa, a kaszkiet zalatuje wędzonką, dwie noce przy ogniu pod wiatą w Tarnawie. Wsuwam truskawki z Kleparza, „krajowe”, 8, 50 za kg, pakowane w papierową torbę. Na kolanach laptok z naklejką „Magurycza” Pod pachą torebka, ta sama, co się schowała za kanapą u Krysi w Szwejkowie i kazała nam zawracać. Dzięki czemu na stoisku z serami w Górnej Wetlince udało się zrobić drogowy korek, i w ciągu 5 minut z szumu kół na asfalcie zrobiło się miłe spotkanie. Zespół bojowy „Duszatyn” skubał sery „krowcze”** , ruchoma ambona Wielebnego ze Świstakiem i Trzykropnością, oraz Ojciec Dyktator, Bohater od aparatu na pilota i Piskalęta w całej swej niespodziewaności aktem mentalnej i fizycznej teleportacji zaistnieli w jednym miejscu na raz! Dziwy. Mało brakło a pojawiłby się zaraz kociołek z Tarniówką ucinającą nogi, całe szczęście wszyscy się równie nagle ro-zjechali. I znów było słychać szum kół, przerywany wzdychaniem, tym co się działo z naszymi oczami. Błękit i jaskrawo bukowa zieleń. Połoninność pod-kopulasta, targała nasze skacowane bańki. Jeszcze dzień wcześniej upici miastem, hałasem i spalinami. Dzisiaj już tylko oparami owej Tarniówki i widokami. Dzień pierwszy kimbocyklu, naszej połowie wszechświata upłynął, w zasadzie mógłbym skończyć na tym „upłynął”, ale dodam jeszcze, że w najmilszych mi okolicznościach przyrody. Po ciemności już zajechalim do rezydencji bogatego w paliwa kupalne Szwejka, gdzie to rządzi taka jedna Krystyna, nie wiadomo czy to od Kriszny z niebieskim licem czy łupania w Krzyżu, ale Osobowość równie bogata. Los chciał tam umieścić, jak w separatce dwie ekipy, naszą i Browarną sztuk trzy. Zapakowani w kaftany ochronne, tkane śmiechem i nalewką Wielebnego podsycaliśmy ogień w kominku, a co niektórzy nawet w kominie fajki, co to pomaga nabrać jasności umysłu i wszechrzecz upraszcza. Jabol pisał kiedyś o miejscu, w którym, „nie będzie spało”, rzekomo jest to klątwa nakładana odgórnie i bez udziału naszej świadomości, jako że i tej za wiele nie miałem po kilku godzinach tego podsycania, wstałem i wyszedłem, zabierając pod drodze Andrieja z Dziurdziowa, i obudziłem się na Końcu Świata. Nie wiem za czyją sprawą ów klekot zdarzeń i cudowne przeniesienie, czy to żaru w kominie, czy klątwy Jabolowej. Nie ważne, bo co tam może być ważniejsze, gdy masz między uszami crex crex na pełny regulator i mgły w okupowanej przez wierzby w dolinie. Ważne, że się jest! Po wciągnięciu poczęstunku od Gospodarza - sałatki ze słonecznikiem i chleba na zakwasie z czarnuszką upieczonego w chatce, czas było wracać w okolice stacji. Co też uczynim łagodnie płynąc po kałużach przez wieś-nie-wieś. Ekipa zastana na drodze przy opuszczonej stacji kolejowej wracała właśnie ze zdobywania tunelu pod przełęczą, gdyby nie noc obfita, mieli by zwykły spacer, a tak trafiła się nader ciężka ekspedycja. Czas na odparowanie upłynął pod znakiem jadalnych roślin i opowieści o zamkniętych i niezbadanych tunelach w Wieliczce. Z których mam nadzieję zobaczę zdjęcia kiedyś, bo tylko apetyt ruszyli niepotrzebnie i się we łbie koleboce myśl o wycieczce w sól piekielną.
    Mobilna ambona ruszyła w kierunku Smoluchowa, a ta z Beczkowozu* planowała wbić się z warzeniem do Dydiowej na niebieskoptaszenie. Jako że słabo u mnie z rozdwojeniem ciała, wylądowałem w tej pierwszej, która pałaszuje zacne pierogi z kapustą w Zagrodzie, nawiedza gang rzeźbiarzy, hinduską hodowlę koni i rusza na przełęcz pod Caryńską by niejakiego Świastaka odstawić na okres godowy. Jak wiemy nie dotarła na KIMB (Samiczka Świastaka), przedłużanie ginących gatunków jest priorytetem, i nader niemoralne było by namawianie na rezygnację z planów, tak przy okazji zajęta też była akcją poszukiwawczą z jakimś ratownikiem, a czego Oni tam szukali, kto się pogubił, to już nie do mnie. Wielebny pobłogosławił. Dodam jedynie, że ów degustacja serów krowczych ze spotkaniem szalenie miłych nam Drużyn Marcowego i Długiego, była pomiędzy poszukiwaniem zaginionej torebki w Łupkowie a błogosławieństwem Pastora, spirytus sanctus homoaviator amen.
    Noc druga, zwana dalej wigilią kimbu właściwego to na moje oko przutulactwa, śmiechy, chichy, i wspominki z ludziem nie widzianym od dawna, co i ducha do góry dźwiga i żołądek obniża. Zwyczajowo, na skutek tkliwych wydarzeń nastąpiły problemy z grawitacją, u co wrażliwszych na przyciąganie, półbełkot na trudne sprawy, i na lekkie – zwiewny słowotok zwany też gędźbami. Gitary brak, jednak pojawiły się głośniczki do telefonu zasilane bateryjkami i telefon Piskala z całą salwą szant do śpiewania. Zestaw ów przez Wielebnego ochrzczony został „kieszonkowy Manio”. Ale czemu tylko szanty? Na uwagę zasługuje również jeden pilot odrzutowca, który w późnych godzinach wieczornych widziany był na ławeczce po północnej stronie wiaty, jak uprawia dziwne rytuały. Sięgając po piwo obrócił je, i to, trzymane w lewej ręce do góry nogami lało się z cichym bulgotaniem na nogi, gdy w tym samym momencie prawą ręką usiłował wykonywać kilkukrotnie gest otwierania puszki, jeno mu się palec wskazujący nijak na dnie nie mógł o zawleczkę zahaczyć. Był też duch z gór, zaklął się na nie, pod namiotem niedaleko wiaty. Pierwszy siedział przy ogniu susząc buty i jedząc późne śniadanie, i ostatni od ognia odchodził, Nibyktoś, dopóki po solidnej dawce wspomagaczy konwersacji i wyludnieniu wiaty nie przyznał się do nicka, aktywnego przed kilku laty. Noc lekka, delikatna i ciepła, w estetyce z lat siedemdziesiątych, czule muskającej spojrzenie kiczowatymi już drewnianymi kasetonami i wnętrzem jak z filmu o prezesie klubu sportowego „Tęcza”.
    Poranek lekki, ciepły, delikatny…, bo się człowiek wyspał i nie ruszał wora z pryczy do dziewiątej. Lekki jak zdziwienie Bazyla, który pojawił się na dziedzińcu rezydencji z plecakiem i komunikując ulotność ostatniej godziny spędzonej tu samotnie, udał się niby na torfowiska, Kto go potem widział? To chyba tylko rysie i jelenie, bo na drewnianych pomostach go nie było, jak już w sile dnia z Wielebnym się tam pojawiliśmy, lecąc z głowami w chmurach a nogami dudniąc o deski nad borowiskami. Zahaczylim też o Fedkowskie, gdzie to stacjonuje ostatni w okolicy wozak konny, z przyjaciółmi Końmi i inniejszymi Ludziami. Pan Ozimierz tylko palił, i przytakiwał, czasem opowiadał jak to było dawniej, albo, że gdzie mu będzie lepiej jak tu, albo, że „roboty ni mo”. Inny moczył nogi w wiadrach do pojenia koni, kolejny chwalił się jak to go drapnął Niedźwiedź pod Sokolikami, pokazując blizny na kolanie
    - trzydzieści lat w Bieszczadach jestem, trzydzieści lat pije.
    Niestety po strzale z „Pastorówki” kolegę zmiotło… i już nic nie mówił. Zawinęliśmy się, więc by pospijać nieco Samostijnej oczami z horyzontu i błogo sławić ten dzień słoneczny.
    Trąciłem jakiś obiad, i polajzłem niby niechcący, miałem tylko nad rzeczkę hop, tralala, a tu hyc na ramię chochlik i jął mi szeptać: - jeszcze kawałek, jeszcze kilka metrów, o tam za górkę, o tu do następnej kapliczki, o tam za kilka betonowych płyt, cmok, tirli tirli…
    Tak o to kucam pod spalonym dębem na cmentarzu w Dźwiniaczu i nucę Hospody Pomyluj…
    Sam jak palec…
    Zbliżając się do hoteliku w Tarnawie zaczęło grzmieć… te kilka uderzeń piorunów pełznące z nad Beniowej mogło znaczyć tylko jedno. Zaczęło się… I rzeczywiście, przy parkingu banda Forumowiczów, co rusz to śmiechem wybucha, i nie wiem czy to ta burza jeszcze tak dudni po lesie czy już My. Chwilę zajęło tylko by pod wiatą Wiara się zebrała przy ogniu. Część oficjalna, powsimordzenie, za które Dziękuję, i nie wiedzieć, czemu mi tę grafomanię tak szczodrze doceniając. A potem to już losowania, fanty, śmiech …i się burza rozeszła. Rozmowy o wszystkim i o niczym, deszcz to chyba tylko taki jak z pastorowego kropidła. Manio wielkoformatowy z gitarą, Ludź na Ludziu, masaże, tańce, chórki, kabaret, dobre duchy, hulanki, swawola…
    A kto bogatemu zabroni?!




    *Beczkowóz- ekipa , to tak bo ilekroć się spotkamy to jest beka! Bekowóz kojarzy się z bekaniem, stąd właśnie Beczkowóz (i z beką i z Browarem)
    **krowcze - no bo jak nazwać ser owczy kiedy jest robiony na krowim mleku?
    Ostatnio edytowane przez trzykropkiinicwiecej ; 21-05-2012 o 17:40

  4. #84
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,102

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    A mnie nurtuje i nurtuje: kto zeżarł pierogi?
    Wieczorem na gali pojawiło się spore pudło, jak po telewizorze kineskopowym, zawierające ponoć gar pierogami wypełniony. I przez chwilkę był on prawie mój! Ponieważ Wojtek nie mógł osobiście odebrać tej nagrody, don Enrico zapytał mnie, czy mogę się nią zaopiekować? Ja udając obojętność odpowiedziałem: czemu nie! I w tym momencie, cholera, za głośno przełknąłem ślinę! Enrico przewiercił mnie wzrokiem, nastroszył wąsa, położył łapę na pudle i zaśpiewał kawałek Martyny Jakubowicz: „plany rzecz ulotna, marzenia łatwo się psują” - zapomnij! Łatwo powiedzieć...
    Wszystkim Współuczestnikom spotkania serdeczne dzięki za Wspaniałe Towarzystwo!
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  5. #85
    Bieszczadnik Awatar Mamcia DwaChmiele
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    423

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    Cytat Zamieszczone przez sir Bazyl Zobacz posta
    kto zeżarł pierogi?
    "(...) Dochodzi jedenasta - rzekł Puchatek wesoło. - Akurat nadszedł czas na małe Conieco"



    Było pysznie! Dziękuję wszystkim za wieczorne
    Ludź na Ludziu, masaże, tańce, chórki, kabaret, dobre duchy, hulanki, swawola…
    ,
    Piskalom i Wojtowi za bagno zwyczajne i tropienie żubrów, Klubowi Rzeszowskiemu za atrakcje dedykowane ("no co ty, nie idź na Bukowe, chodź z nami, tam będą cmentarze").
    Cudownie było spędzić z Wami czas :)
    Ostatnio edytowane przez Mamcia DwaChmiele ; 21-05-2012 o 20:18 Powód: dop.

  6. #86
    Bieszczadnik
    Na forum od
    04.2011
    Rodem z
    Piastowy
    Postów
    571

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    Cytat Zamieszczone przez Mamcia DwaChmiele Zobacz posta
    "(...) Dochodzi jedenasta - rzekł Puchatek wesoło. - Akurat nadszedł czas na małe Conieco"
    pierwej wareniki po szczerbińsku, teraz 'to wczesne śniadanie'. czy aby nie jesteśmy nazbyt okrutni wobec Wielkiego Nieobecnego? ;oDDD

  7. #87
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,823

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    Cytat Zamieszczone przez sir Bazyl Zobacz posta
    A mnie nurtuje i nurtuje: kto zeżarł pierogi?
    Jedno jest pewne - same się nie zjadły
    Pozdrav

  8. #88
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,823

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    Cytat Zamieszczone przez mavo Zobacz posta
    ...W trakcie obrad wypaliłem kilka.Jakież było moje zdziwienie a nastepnie rozpacz gdy w niedzile rano po zrobieniu kawy chciałem rozpocząć dzień Paczka była PUSTA...
    Bez bicia przyznaję się do trzech sztuk.Ale też przypomnę Ci że ta paczka została wypatrzona przez czujne oczy i opróżniona błyskiem,omawialiśmy jej pustość podczas imprezy dwukrotnie
    Pozdrav

  9. #89
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,823

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    W zasadzie Trzykropek omówił w jak zwykle niedostępnym dla mnie stylu całkiem udany wyjazd i równie udaną imprezę.Plan oficjalny był zredukowany do rozsądnych rozmiarów (za co Marcowemu chwała),Towarzystwo wyborne,pogoda znakomita (mały incydent tylko podkreślił jej jakość),przyroda za...,hmmm,tego, elegancka Współkimbowiczom wielkie dzięki za udany wieczór.
    Pozdrav

  10. #90
    Bieszczadnik Awatar mavo
    Na forum od
    11.2008
    Postów
    375

    Domyślnie Odp: KIMB 2012 - organizacja

    Pewnie i nie warto tego dalej roztrząsać,ale jak by nie liczyc brakuje mi dalej 9 papierosow.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. KIMB 2012 - przypinki
    Przez Hero w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 19
    Ostatni post / autor: 21-05-2012, 23:11
  2. KIMB 2012 ma być łatwy czy trudny? (ankieta)
    Przez bartolomeo w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 22-11-2011, 20:35
  3. Kimb 2012
    Przez irek w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 23
    Ostatni post / autor: 17-02-2007, 17:31
  4. Organizacja
    Przez Jagna w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 43
    Ostatni post / autor: 07-05-2004, 10:24
  5. Organizacja kongresu
    Przez Szaszka w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 20
    Ostatni post / autor: 09-04-2004, 08:34

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •