w deche! muszę jeszcze raz przeczytać na nietrzeźwo
w deche! muszę jeszcze raz przeczytać na nietrzeźwo
Kropku, tym ciepłym powietrzem i kocimi gadkami przypomniałeś mi letni czas, nasunąłeś skojarzenia...
Pozwolisz, że przyłączę się na antrakt?
A nawet będę kontynuować murmurando...?
Dzięki;-)
Chmiel. Wakacje. Zdaje się początek sierpnia...Od paru dni leje deszcz.
Olbrzymi namiot rozpięty nad Sanem.
Dwie sypialnie i zagracony salon.
Stół, cztery krzesła, w tym dwa z uchwytem na kubek.
Po stołem reklamówki wypełnione puszkami, zupkami, płatkami śniadaniowymi i innym balastem.
Na stole kuchenka gazowa, plastikowe kubeczki, łyżki i lampka.
W podłodze maleńka dziurka...jakby, ktoś arogancko peta zgasił...
Analiza chemiczna wykazuje kwas mrówkowy.
Liczny zwiad penetruje teren....konieczność nowej komunikacji ze światem i zdobycia pożywienia...
Ciut dalej, za rozmiękłą łąką stoi dom, snuje się dym z komina.
Pokojowi turyści czekają na obiad.
Pod dachem, poza strugami wody, przytulona do muru ława, na niej dwa koty zwinięte w kłębek, jeden zdecydowanie rudy.
Mrużą oczy i gadają...
- cierpienie.
- pustka, strach, pragnienie...
- starość.
- za krótko i nie dość...
- śmierć?
- ni w pięć ni w dziewięć;-)
- samotność
- cisza po wielokrotność.
Ziew...gramy na odwrót.
- przygodny, zawsze zgodny, cierpliwy, nie chełpliwy.
- przyjaciel.
- rozbitków, żeglarzy keja.
- nadzieja.
Zgrzyt opon na podjeździe, w prawo w lewo w tył i w przód, zaparkował z gracją automobil.
Ze środka wysypuje się ferajna sztuk dwie, hałaśliwych.
Wygrzebują się zabłocone, górskie buty numer damski 36 i męski 42.
Ślady w błocie wiodą ku domostwu.
Prężą się grzbiety i ogony...
Czas na ciepłą strawę...
Brak tropów w stronę kuchni.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki