Czterech panów B.
Było pięknie, wędrowałem więc dalej
Przed atakiem na cywilizację nabierałem przez chwilę sił przy pierwiosnkach
po czym błyskawicznie przeskoczyłem tory, drogę i miasteczko i zatrzymałem się dopiero przy kapliczce.
A dalej już spokojnie, boczną drogą
ominąłem przyklejone do miasteczka przysiółki i wkroczyłem w zawilcowy las.
Zawilce oddawały tam czasem pola... żywcowi
Nie było już co prawda czego przebijać, ale i przebiśniegi czasem zaświeciły między żywcami.
Nie przeszkadzał nawet ulewny od pewnego czasu deszcz. Wszystko dobre jednak się kiedyś kończy i tabliczkę
zwiastującą niedaleki koniec drogi powitałem już z radością. To była długa wycieczka, być może jedna z najdłuższych w sezonie.
PS Odważyłem się nazwać niektóre roślinki, bardzo proszę o sprawdzenie i poprawienie jak coś nastulałem
Czterech panów B.
masz rację Maciejko i nigdy nie wątpiłem w wiedzę Bartolomeo, wspomniał mi się tylko wielki plan wielkiej unifikacji co się tak dobrze swego czasu zapowiadał ale sza to jeszcze w projekcie jest ....
Upłynęło już sporo wody w Wisłoku odkąd mokry na wskroś oglądałem tabliczkę z napisem Hyżne Wczoraj po południu nie wytrzymałem i już o 16oo siedziałem sobie w autobusie do Kanady.
Wcześniej gospodarzy malowniczej chatki
zapytałem, czy mogę zostawić u nich na podwórku autko. Nie protestowali
Autobus podrzucił mnie w okolice końca poprzedniej trasy, wędrowałem sobie dalej asfaltem z zazdrością spoglądając w boczne dróżki
i zaglądając w okna mijanych domów.
Po kilku kilometrach niecodzienna kapliczka dała znak aby pożegnać się z asfaltem,
co uczyniłem baz żalu.
Po drodze mijało mnie wielu rowerzystów, ale nie było żadnego pieszego. Tylko ze strachem mogłem sobie chwilę pogadać
Przed opuszczeniem szutrówki rzuciłem jeszcze okiem na cywilizację...
i stanąłem w zadumie. Tam gdzie szlak miał opuścić drogę nijak nie dało się skręcić. Troszkę pokombinowałem i po chwili zaszedłem szlak z drugiej strony. Nie spodziewał się tego, dał sobie wyrwać wszystko co miał najlepszego
Mimo niewielkiej długości (lekko ponad 10km) ten asfaltowy kawałek dał mi się we znaki. Spodziewałem się tego, dlatego samą końcówkę niebieskiego podzieliłem sobie na dwie części. Został mi jeszcze maleńki kawałeczek, w sam raz na kolejne popołudnie:
Czterech panów B.
Kolejny raz pięknie. :) Niby nic się nie dzieje, a jednak się dzieje. Nienachalnie, bez zbędnych dzwoneczków, klimatów, dzikości i innych popierdułek. Po prostu piękne wędrowanie.
Jako wierny kibic barw bartolomejsko-niebieskich i stając wobec nieuchronności tego, że owego kolejnego popołudnia niebieska wstążka tego szlaku zamieni się w Białą wstęgę mety zakrzyknę z przedlaptopowej fanzony : jeszcze jeden!! jeszcze jeden!! (może być nawet bezbarwny).
Niebieska wstążka istotnie zakończy się niedługo niebieskim kółeczkiem w Białej, ale to, mam nadzieję , nie będzie koniec wędrowania. Wstążek w okolicy bliższej i dalszej, we wszelkich kolorach tęczy, bez liku. A ścieżek bez wstążek, często ciekawszych i pełnych niespodzianek, jeszcze więcej. Aparat też działa, więc i dokumentacja tych wędrówek będzie się od czasu do czasu na forum pojawiać.
Może nawet jakieś dzwoneczki i dzikości się pojawią?
Czterech panów B.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki