No i dobrze, że są różne punkty patrzenia. Ostatnio czytam trochę o Himalaizmie i spotkałam się z wypowiedziami polskich himalaistów że wchodzą na dany szczyt po to by odnotować swoje wejście jako pierwsze w ogóle. Przykładowo, o ile nie pomyliłam osoby, Krzysztof Wielicki strasznie chciał zdobyć południową ścianę Lhotse tylko dlatego żeby odnotować swoje wejście jako pierwszy. Kiedy w końcu Ruscy pierwsi ją pokonali, temat przestał go interesować, bo jak powiedział "ściana już została przez kogoś zdobyta, już nie potrzebuję na nią wchodzić". każdy ma jakiegoś bzika:) i niech sobie chodzi jak chce. chodziło mi o to, że nie lubię tego podejścia Bieszczadników którzy uważają owe standardy Bieszczadzkie za banalne - w końcu my też od tego zaczynaliśmy i chyba najpierw za to pokochaliśmy te góry. chyba problem nie leży w Tarnicy (pieprzyć jej wysokość:P) i tłumach wokół niej ale w tym w jakim czasie na nią idziemy, bo zdarzało mi się chodzić samej po standardach i nie spotkać żywej duszy:))
Zakładki