Ostatnio edytowane przez buba ; 16-04-2012 o 18:38
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
Trochę inne spojrzenie:
http://www.bdpn.pl/index.phpOd 27 kwietnia 2012 r. do 11 listopada 2012 r. będą obowiązywały następujące opłaty:
Dla dwóch punktów informacyjno-kasowych:
Wołosate wejście na szlak niebieski na Tarnicę oraz za udostępnienie obszaru ścieżek przyrodniczych „Orlik krzykliwy”.
Przełęcz nad Berehami (Wyżna) – wejście na szlak żółty na Połoninę Wetlińską oraz za udostępnienie obszaru ścieżki przyrodniczej „Pełnik alpejski”.
6,80 zł – bilet normalny,
3,40 zł – bilet ulgowy
W pozostałych punktach:
6,00 zł – bilet normalny,
3,00 zł – bilet ulgowy
Było wcześniej takie rozróżnienie? Bo w mojej pamięci jakoś nic się "nie telepie"
"niech będą błogosławione wszystkie drogi proste, krzywe, dookolne…"
http://takiewedrowanie.blogspot.com/
Ja też sobie nie przypominam.I ciągle uważam,że to jednak drogo.
Bubo - nie zamieściłem oczywiście w moim poscie tego linka, aby popisać się swoją znajomością angielskiego, która jest u mnie, oględnie rzecz ujmując na poziomie średnio -komunikatywnym . Zresztą czasem , jak już nie mogę czegoś w słowie pisanym zrozumieć, wrzucam sobie tekst angielski w google translator i ten za mnie (co prawda pokracznie, ale sens idzie wyłapać) tłumaczy.
Link ów to coś z cyklu "jak nas widzą nas inni" - w tym przypadku jest to opisanie naszych "kultowych" Bieszczadów - gór, które wielu uzanje przecież za "dzikie", przez obserwatora z kraju, w którym wielu z nas (forumowiczów) było - (a mojego pod względem gór ulubionego) czyli Rumunii. Otóż w moim wolnym tłumaczeniu ten fragment brzmi tak (a ja się pod nim w zasadzie w całej rozciągłości mógłbym podpisać): "Przez kolejne trzy dni odbyliśmy wycieczkę górską w Bieszczady, przez niewielkie (ograniczone?) góry, gdzie trzeba czekać w kolejce, aby wejść na szlak, gdzie autobusy przyjeżdżają na czas i turystyka służy raczej zarabianiu pieniędzy i ludzie niekoniecznie są z tego zadowoleni. (...) Kiedy ludzie znają angielski, kiedy mapy są łatwo dostępne, kiedy drogi są całkowice wyasfaltowane aż do ostatniej chatki i kiedy nie ma pasterzy z którymi można w zamian za pogawędkę przy skwierczącym ognisku wieczorem "uhandlować" kawałek sera, kiedy - warcając do domu - od ubrania nie czuć zapachu dymu, turystyka górska przestaje mnie już interesować (przestaje być moją sparwą)."
luki, ja w zadnym przypadku nie mialam na celu zarzucac ci jakiegos popisywania sie, nawet mi to przez glowe nie przeszlo..
dzieki za tlumaczenie (bo fragmentu o pasterzach nie udalo mi sie wylapac a jest istotny :) )
Ja tez w calej rozciaglosci moglabym sie podpisac pod tym fragmentem.. Calym.. Bo mnie takie gory tez totalnie nie interesuja.. I podobne mysli mialam w glowie gdy w 2007 roku po raz ostani przemierzalam zachodniobieszczadzkie dokladne szlaki i swieze asfalty.. ze to juz nie jest moj swiat...
Ostatnio edytowane przez buba ; 17-04-2012 o 14:06
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki