Bubo - nie zamieściłem oczywiście w moim poscie tego linka, aby popisać się swoją znajomością angielskiego, która jest u mnie, oględnie rzecz ujmując na poziomie średnio -komunikatywnym. Zresztą czasem , jak już nie mogę czegoś w słowie pisanym zrozumieć, wrzucam sobie tekst angielski w google translator i ten za mnie (co prawda pokracznie, ale sens idzie wyłapać) tłumaczy.
Link ów to coś z cyklu "jak nas widzą nas inni" - w tym przypadku jest to opisanie naszych "kultowych" Bieszczadów - gór, które wielu uzanje przecież za "dzikie", przez obserwatora z kraju, w którym wielu z nas (forumowiczów) było - (a mojego pod względem gór ulubionego) czyli Rumunii. Otóż w moim wolnym tłumaczeniu ten fragment brzmi tak (a ja się pod nim w zasadzie w całej rozciągłości mógłbym podpisać): "Przez kolejne trzy dni odbyliśmy wycieczkę górską w Bieszczady, przez niewielkie (ograniczone?) góry, gdzie trzeba czekać w kolejce, aby wejść na szlak, gdzie autobusy przyjeżdżają na czas i turystyka służy raczej zarabianiu pieniędzy i ludzie niekoniecznie są z tego zadowoleni. (...) Kiedy ludzie znają angielski, kiedy mapy są łatwo dostępne, kiedy drogi są całkowice wyasfaltowane aż do ostatniej chatki i kiedy nie ma pasterzy z którymi można w zamian za pogawędkę przy skwierczącym ognisku wieczorem "uhandlować" kawałek sera, kiedy - warcając do domu - od ubrania nie czuć zapachu dymu, turystyka górska przestaje mnie już interesować (przestaje być moją sparwą)."




)- to by sie chcialo poczytac reszte relacji..
Odpowiedz z cytatem
Zakładki