Udało mi się namówić znajomych na ukraiński spacerek po górkach. Żaden z nich jeszcze po ukraińskich pagórach nie łaził a jeden to w ogóle pierwszy raz z ciężkim tobołem będzie szczyty zdobywał. Postanawiamy wyruszyć 8 maja w składzie: ja + Leszek + dwa Michały.

Dzień 1.
Mocno wczesny wyjazd do Medyki żeby zdążyć na marszrutkę. W Medyce jesteśmy przed 9.00 naszego czasu. Zostawiamy automobil na parkingu. Przez granicę przechodzimy w tempie ekspresowym, żadnej osoby przed nami, dzięki temu mamy prawie 1 godz. do odjazdu marszrutki na Sambor. W Samborze krótka przerwa w oczekiwaniu na elektriczkę do Sianek. Czieburaki kupione, zapas piwa zrobiony, można jechać dalej. Pogoda cały czas kiepska, pochmurno i deszczowo i taka sama nas zastaje w Siankach.



Mamy jeszcze kilka godz. do zmroku więc zabawę czas zacząć, wstępnie kierunek przełęcz Użocka.



Wdrapujemy się na grzbiet za znakami żółtymi.



Na grzbiecie rozbijamy obóz. Las totalnie mokry, z trudem udaje się rozpalić ognisko. Jeden z Michałów który jeszcze nie łaził z plecakiem stwierdza że jest ciężko. Wcale się mu nie dziwimy po zobaczeniu ile żarcia zabrał, 500 gramowe gotowe zupki i inne majonezy :D
Przez resztę wieczoru i ranek będziemy wcinać jego przysmaki żeby go trochę odciążyć. Raczymy się nalewką i idziemy spać z nadzieją na pogodne dni które mają podobno nastąpić.

C.D.N.