Termin: 17.06 - 20.06.2012
Przejechane rowerem: 400 km (Węgry, Słowacja, Ukraina, Słowacja, Polska), głównie po drogach asfaltowych
Dzień 1
Wycieczkę zaczynam wcześnie rano na przejściu granicznym w Barwinku. Chcę znaleźć jakiś transport na Węgry, wiem, że nie będzie łatwo. Po pierwsze jestem z rowerem i sakwami, po drugie jest niedziela a w ten dzień większość tirów ma zakaz wjazdu na Słowację. Żaden z kierowców parkujących ciężarówek ani autobusów nie chce mnie wziąć. Gdy po 3 godzinach prób znalezienia transportu jestem zrezygnowany i mam już ruszyć rowerem na Słowację, zatrzymuje mi się litewski bus. Kierowca - Aleksiej jedzie z Wilna pod Bukareszt. Mówi po rosyjsku, nie wiele go rozumie i stwierdzam, że język ukraiński jest dużo bardziej podobny do polskiego. Postanawiam też zacząć uczyć się rosyjskiego.
Z Aleksiejem jadę ok 200 km do węgierskiej miejscowości Rakamaz za Tokajem. Stamtąd jadę do Szablcs, niegdyś ważnego miejsca w tej części Węgier. Ziemne wały to pozostałość fortecy, która tu kiedyś stała. Jest i pomnik na pamiątkę tysiąclecia ustanowienia państwa węgierskiego. W oczy rzucają się też brzydkie napisy
DSCF2502.jpgDSCF2506.jpgDSCF2501.jpg
Następnym punktem programu jest Tokaj. To miasto nad Cisą znam już trochę bo byłem tam niejednokrotnie i nie jedną butelkę wina zakupiłem. Upał daje się we znaki, jest 30 stopni. Piwniczki zapraszają do swych wnętrz, by ochłodzić się i napić dobrego wina. Chciałbym zakosztować Furminta albo Sargomuskotaly, ale muszę obejść się ze smakiem. Samotne wycieczki rowerowe mają to do siebie, że często nie ma gdzie
zostawić sprzętu.
DSCF2515.jpgDSCF2518.jpgDSCF2521.jpg
Następnie jadę wokół Góry Tokajskiej. W krajobrazie przeważają winnice, wszak Tokaj słynie z wina na całą Europę. W Polsce też jest dobrze znany o czym świadczy polski autobus pod lokalną winnicą. Akuratnie rodacy są na zakupach i degustacji. Dalsza trasa wiedzie przez Góry Zemplińsko-Tokajskie. Węgry nie są takie całkiem płaskie. Na północy kraju są górki podobne do Beskidu Niskiego. Na koniec dnia serwuje sobie kilkukilometrowy, ale delikatny podjazd leśną drogą, zamkniętą dla ruchu. Nocleg standardowo - w namiocie, w lesie.
DSCF2539.jpgDSCF2542.jpgDSCF2528.jpg
Zakładki