Dzięki Zbyszku za odpowiedź :) Na szczyt Hyrlatej czyli małe cofanie jednak tym razem niezbyt mogłam sobie pozwolić -głównie z tego powodu, że czułam się niewyraźnie, być może nawet miałam lekką gorączkę bo tak się czułam (na pewno byłam przeziębiona przez dzień wcześniejszy, jednak z racji że autobus miałam wczesną godziną poranną to nie odczułam tego tak, a złe samopoczucie utożsamiłam z małą ilością snu), a też że godzina była raczej wyliczona (jak się jutro w relacji okaże -jednak udało mi się dotrzeć przed zmrokiem ale po zachodzie słońca). Jednak kilka metrów dzieliło mnie (w lini pionowej) od szczytu, więc nie była to dla mnie żadna różnica. Na pewno cały grzbiet Hyrlatej jeszcze nie raz przejdę -bardzo spodobała mi się ta góra!! Tatr nie było, w zasadzie tą porą roku, jesienną, ciężej jest wypatrzeć dalekie obserwacje.
Zakładki