Jadę w Bieszczady w II połowie lipca. W Bieszczadach byłem dziesiątki razy, ale akurat tam zaglądałem tylko raz, strasznie dawno temu (będzie ze 25 lat...) i od strony Czarnej Dolnej.
Innemi słowy: chcę przejść z Chrewtu poprzez dolinę Paniszczówki/Paniszczów, Carki, Bukowinę, Sokołowa Wolę na Żuków, przekraczając grzbiet na wysokości polany z której po północnej stronie schodzi droga do Zadworza. Trza czasami poleźć gdzieś ingdziej niż zawsze, a i małe niech się pomału uczą łazikowania bez szlaku Prześledziłem to sobie na geoportalu, trasa wiedzie w całości drogami (najbardziej wyraźnymi, nie chcę ryzykować np. przejścia górnej części doliny Paniszczówki - dlaczego, o tym dalej), nawigacyjnie chyba nie powinienem mieć problemu. Nie przejmuję się też błotem ani przeprawami w bród przez strumienie - jak będzie za mokro, to się tam nie wybiorę (niestety) i tyle.
Mam inne pytanie. Ponieważ chcę się wybrać całą rodziną, razem z dziećmi, nie mogę sobie pozwolić na zmokę w rodzaju zabłądzenia, wielokilometrowego chaszczowania czy forsowania bobrowych rozlewisk. Dlatego rezygnuję z górnej Paniszczówki. Boję się natomiast sytuacji w rodzaju - wyłazi z krzaków albo jedzie paradnie terenówą za pół banki jakaś wańka-wstańka, mówi że to teren prywatny i każe iść hetprecz, bo to jego a on tu pan na swoim i żaden plebs mu lasów i łąk deptać nie będzie. A słyszałem, że tam owszem tereny są głównie prywatne i tabliczki wiszą/stoją. To jak z tym jest? Narażę się na nieprzyjemny kontakt z jakimś panem na włościach czy nie? Albo z pewnym siebie myśliwym, czy innym indywiduum? Będę wdzięczny za pomoc.
Zakładki