Nic odkrywczego nie powiem; ale na Roztocze naprawdę najlepsze są dwa kółka.
Tam nawet są drzewa , a na nich czasami można znaleźć informacje potwierdzające tą tezę.


.
Uspokojony , że wybrałem właściwą metodę poruszania ruszyłem przed siebie asfaltową dróżką która doprowadziła mnie do małej wioski niewiedzieć czemu nazywaną WIELKĄ
Zatrzymałem się przy kamiennym murku otaczającym zabytkowy obiekt.
Ale co to za zabytek ? i po co on komu ?
Śmiechu warte, jakaś drewniana rudera podparta drągami czeka aż się rozwali.
Kiedyś była najważniejszym obiektem w tej wsi. A dzisiaj ?
Nikomu nie potrzebna , czeka swojego końca.
Siedząc pod murkiem popijam wodę mineralną i nachodzą mnie myśli o przemijaniu.
Mam otwartą mapę , więc wyznaczam sobie kolejny odcinek wzdłuż turystycznego szlaku (nie rowerowego)
.

.
Pomysł był dobry , ale do czasu. Szlak wywiódł mnie zaraz za wsią do lasu. To jeszcze nic złego, ale z dróżki zrobiła się zarośnięta pokrzywami ścieżka. O nie ! kurację pokrzywową przechodziłem ostatnio i mam dość.
Wracam się na leśną drogę, która prowadzi gdzieś w las. Według mojej mapy prowadzi w kierunku gdzie na mapie jest oznaczenie " pozostałości bunkra Stiacha"
O ! coś dla mnie. Ruszam lekko wspinając się piaszczystą, leśną drogą pod górę i zastanawiam się czy mam szansę znaleźć resztki tego bunkra.
E , to jakaś bujda. Przecież ten bunkier to na pewno nie był żadem bunkier tylko ukryta ziemianka. Jak taka ziemianka mogła się ostać po przeszło 50-ciu latach gdy nad te tereny nadciągnęły burzliwe dzieje.
No nic, pedałuję mozolnie dalej pod górkę, od czasu do czasu schodząc i pchając po piaszczystej nawierzchni.
Po pewnym czasie już się wypłaszcza i śmigam w dół wypatrując bunkra.
.

.
Jest, jest, jest !!!
Tuż przy leśnej dróżce pięknie wkomponowana ziemianka.
Robię kolejne zdjęcia, dumny że znalazłem kryjówkę Stiacha./.
.

.
ale coraz więcej wątpliwości mnie dochodzi. Przecież ta ziemianka jest położona tuz przy drodze i wcale nie zamaskowana.
I materiał użyty na jej budowę wcale nie wygląda jakby miał pół wieku za sobą.
Ech, to chyba jakaś zmyła.
Może mi pomoże szlak który gdzieś tu powinien się krzyżować ?
Nie przejmując się nim kręcę kółka z radością spadającego terenu. Jadę i jadę , ale gdzie i dokąd ?
Wtedy zrozumiałem , że się zgubiłem. O jak fajnie, wreszcie mam to co lubię najbardziej . Jadę przez las , nie wiem gdzie? nie wiem po co ? i nie wiem dokąd ?
Żadnych znaków rozpoznawczych nie ma na drzewach, bo drzewa jak drzewa , wszystkie podobne.
Ciekawe gdzie wyjadę ?
Jak ja się cieszę , że nigdzie się nie śpieszę, nie mam celu ani gepesów które by mnie stresowały.
Metry sosny ułożone przy drodze mówią że koniec wolności, pewnie będzie cywilizacja.
.

.