Ostatnio edytowane przez joorg ; 06-08-2012 o 21:35
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
To się pewnie jeszcze raz wybiorę
Daleko, daleko widac prawdopodobnie Marmarosze!
A tu są Doboszanki: jedna z wieczora, druga z rana. Pikun to nie jest to ciemne, on jest na ostatnim planie, przedłużenie Medweżyka, wystaje tyć-tyć zza ciemnego.
Dotychczasowa opowieść skończyła się na Połoninie Douha. I na tym kończy się nasza górska wędrówka. Schodzimy powoli w doliny. Najpierw na przełęcz Stoły, na której na wielu mapach zaznaczone jest schronisko. Schroniska dawno nie ma, wybite szyby, w oknach folia ze starych worków. Mieszka tu biedny, samotny, starszy człowiek, taki "trochę inny". Pisał już ktoś na forum o nim i zdjęcia także były.
Schodzimy doliną potoku Dołżyńca. W wielu miejscach wyraźny nasyp dawnej kolejki, to być może resztki mostu.
Dolina ciągnie się przez kilkanaście kilometrów.
F64_6191.JPG IMG_7038.JPG IMG_7037.JPG IMG_7039.JPG
W końcu trafiamy do domku Olgi Biernat, który opisany jest w oddzielnym wątku.
Do domu wracać czas. Po drodze zabraliśmy Olgę z synem - jechali do Zełenej w odwiedziny do chrzestnej.
Na opłotkach Nadwórnej wizyta w starym zamku pniowskim. Przez wiele wieków to Pniów był centrum obronnym, kulturalnym i towarzyskim w tych okolicach. Nadwórna - na drugim zdjęciu widać ja z zamku - powstała jako osada służebna. Ostatnio zamek nieco podupadł.
_DSC8861.JPG . . _DSC8850.JPG
Planujemy zwiedzenie skansenu - Muzeum Architektury i Kultury Materialnej Podkarpacia we wsi Kryłos koło Halicza. Tego dnia nie jest to realne, gdyż zdąża tutaj wielotysięczna pielgrzymka - mijaliśmy ją po drodze, nie wiedząc jeszcze, że mamy wspólne miejsce docelowe. Na miejscu są już przygotowane wielkie namioty oraz wyznaczone setki miejsc pod namioty indywidualne. Z kuchni polowych dochodzą smakowite zapachy, kupcy rozkładają kramy z błyskotkami a porządku pilnuje służba porządkowa "Tryzub". Do samego skansenu nie dotarliśmy, zarządzając w pośpiechu odwrót. Gdy wyjeżdżaliśmy z wioski, milicja zamykała juz drogi dla ruchu samochodowego.
_DSC8887.JPG _DSC8890.JPG DSC_8895.JPG _DSC8888.JPG
Ostatnio edytowane przez Wojtek Pysz ; 10-08-2012 o 19:18 Powód: lit.
Przydałoby się zakończyć relację z wycieczki przed udaniem się na następną.
Po nieudanej wizycie w Kryłosie szukamy, gdzie jest Szewczenkowo. Znajduje się tam jedyna istniejąca do dziś na Ukrainie cerkiew z białego kamienia, pochodząca z 1194r. Drogowskazów nie ma, wskazówki miejscowych są sprzeczne. Ale udało się znaleźć. Gdyby ktoś szukał, to jest to tutaj.
DSC_8911.JPG . DSC_8908.JPG
Ostatni przystanek w Haliczu. Spacer po mieście, po starym moście na Dniestrze i wycieczka na zamek. Na wzgórze zamkowe przychodzą tutejsi nowożeńcy na sesje fotograficzne. Przy nas były cztery pary. Na dawnym dziedzińcu zamkowym jest wielka, stalowa beczka a przy niej pies w budzie. Tabliczka głosi, że jest zły.
F64_6276.JPG _DSC8922_kor.jpg _DSC8928.JPG
Panorama Halicza z zamku. Na ostatnim planie, po lewej cerkiew św. Pantelejmona.
Na przejściu w Korczowej, po długim staniu w kolejce i dojechaniu do celników ukraińskich, pan celnik rzucił okiem na dowód rejestracyjny i pokazał paluchem na napis "SAMOCHÓD CIĘŻAROWY" i powiedział: tu jest napisane "samochód ciężarowy". Ładnie mówił po polsku. Tak, potwierdziłem. A to jest pas dla samochodów osobowych, odrzekł. Przybił na karteczce pieczątkę odmowy zezwolenia wyjazdu z kraju ukraińskiego i zakończył odprawę. Tośmy się musieli wrócić na Ukrainę (nie ma pasa do wracania, jechaliśmy zygzakiem pod prąd) i wjeżdżać ponownie na przejście, już pasem dla samochodów ciężarowych. W ten sposób trafiłem koło tej samej budki celników, tylko z jej prawej, zamiast lewej strony.
Jechałem już trzy razy przez Korczową "ciężarową" Skodą i jakoś nikomu nie przeszkadzało:)
Koniec.
Źródełko jest i to bardzo dobre! Szkoda, że nie udało Wam się skorzystać, wiem jak boli brak wody...
Położenie jest zgodne z tym co na mapie.
Trzeba zejść do budowanej stokówki i drogą podążać w kierunku północno-zachodnim. Za jakieś 200m widoczna jest po prawej ściana skalna, a kawałek dalej wypływa woda.
IMG_1.JPGIMG_2.JPGIMG_3.JPG
Gdzie się nie obrócić, to woda w tych Gorganach! A wracając do relacji to chyba jeszcze nie koniec, prawda? Jakieś przejścia na przejściu były zapowiadane i nic...
Czterech panów B.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki