Jakos tak wyszlo ze nigdy wczesniej nie bylam na zadnym ze srebrnogorskich fortow. Wiec kiedys warto sie wybrac. Pod fortem Donżon ciasno, tłoczno i mało sympatycznie. Wszystkie parkingi platne a skodusia odmawia pobytu na takowych Zostawiamy wiec ja troche wyżej.
Wystarczylo zejsc ze szlaku a juz pusto, cicho, turystow wymiotło..



Na miejsce noclegowo- imprezowe obieramy sobie fort na Chochole Małym na niektorych mapach oznaczany takze jako fort Kleszczowy. (Kleszcza łapie tylko Ziuta i to dopiero dwa dni pozniej )

Nasz fort siedzi w krzakach, za stroma zarosnieta fosą





Sprawdzamy kolejne otwory ktory bedzie najdogodniejszy do spania




studnia






tu mozna dobrze wódke schłodzic nawet w upalny dzien :)




w jednej z komór spotkalismy cos co wyglada na satanistyczny ołtarz




wiec musza byc i ofiary




nasze bardzo sympatyczne miejsce noclegowe








Wieczorem ognicho, gitara , rozmowy, spiewy, konsumpcje... No i znowu zapominamy upiec ziemniaki! a jezdza z nami juz trzeci weekend

W okolicy mozna podziwiac niesamowita symbioze drzew i murów



Odwiedzamy tez fort Donżon bedacy obecnie placem budowy, gdzie zalapujemy sie na wycieczke komercyjna trasa





oraz duzo sympatyczniejsza wycieczke samodzielna



Ze szczytu fortu rozciagaja sie widoki- az by sie chcialo postawic tu namiot... Moze kiedys sie dało?







Zaglądam jeszcze do pobliskiego fortu Harcerz (Wysoka Skała) i... z reszty planow rezygnujemy. Fort na Chochole Wielkim, fort Ostrog i wiadukty kolejki sowiogorskiej zostana na nastepny raz.
Jest taki upał i duchota ze chec wsadzenia kupra do wody zwycieza