Na KIMBie w UG nie byłem i nie będę, a napisałem o zatruciu dlatego że jest to fakt znany, nie pisałem o sensacjach moich znajomych, bo tego nie mogę udowodnić. Cieszy jedynie to że z Twojego postu zrozumiałem że sra.... mieli Ci co nie zapłacili.
Nie wypowiadałem się nic o właścicielach zajazdu, mogą być bardzo sympatyczni co miało się nijak do jakości serwowanych kiedyś posiłków.
Dawno temu jeździłem jako przewodnik (nie górski) i pilot (z papierami) i zwyczajowo pilot lub przewodnik mieli jedzenie gratis. Jeśli nie to i tak płaciła za to grupa.
A może stwórzcie podforum "Miłośników ZpC" i tam piszcie peany na temat zajazdu.
Oj namieszałem, zieloni sorry...
Ostatnio edytowane przez bartolomeo ; 15-08-2012 o 08:54 Powód: Dodałem cytat po przeniesieniu postu
chętnie przekonałabym się o urokach nowego zajazdu. Ten poprzedni klimat bardziej mi odpowiadał. Co do jedzenia, nie wiem, zamawiałam kiedyś pierogi, były dobre. Ale najlepiej smakowało mi w Zajeździe piwo (tutaj nazwy nie wymienię, reklama :) )tuż po przejściu dwóch połonin.
Dla mnie ważne że ZpC znowu działa i na pewno tam zajrzę przy najbliższej okazji-bardzo miło wspominam to miejsce z któregoś z zimowań a że cena za nocleg to 60 pln? Ceny w schroniskach są niższe ale płaci się za komfort,i nikt nikogo do noclegu tam nie zmusza-zawsze można rozbić namiot
Eee tam, namieszałeś (?).
, zgadza się, mnie też jest znany,na szczęście nie z autopsji bo jak już pisałem byłem na diecie. Poza tym ja w knajpie preferuje alkohol a z zakąską nie przesadzam. Paru znajomych skarżyło się na to co zjedli w ZpC i ja nie mam powodu by im nie wierzyć. Niestety, toby było za piękne żeby sra.... mieli tylko Ci co, nazwijmy to umownie, zasłużyli!napisałem o zatruciu dlatego że jest to fakt znany
Każdy, kogo to dotknęło, ma prawo być niezadowolony i owo niezadowolenie w wybrany przez siebie sposób manifestować. Jestem jednak przeciw krytyce totalnej, zwłaszcza przez osoby które to w żaden sposób nie dotyczy a sprawę znają ze słyszenia itd.....
Również krytyka zaserwowana przez Lucynę mnie nie przekonuje bo jest skrajnie nieobiektywna, mam także zasadnicze obiekcje co do motywacji z jakich wypływa, które to motywacje budzą we mnie tzw. odruchy.........
Ja w przeciwieństwie do Ciebie wyraźnie rozgraniczam projekt biznesowy jakim jest Zajazd pod Caryńską od ludzi którzy ten projekt realizują. Biznes ZpC nie jest adresowany do mnie i nic mnie nie obchodzi, natomiast ludzie i owszem! To są nasi koledzy i przyjaciele,uczestnicy tego forum. Dlaczego koniecznie chcesz Ich oceniać i osądzać???
Ja nie patrzę na nich przez pryzmat niedosmażonego kotleta czy spalonego placka. Nie rozumiem Twoich złośliwości pod adresem tych którzy po prostu cenią przyjaciół, znają słowo lojalnośc i jeszcze kilka innych.....
Gdyby pod Caryńską, to możnaby liczyć na Twój akces do grona "Miłośników ZpC???" Oczywiście jest to pytanie retoryczne, na które nie oczekuje odpowiedzi, bo ja tą odpowiedź znam!zwyczajowo pilot lub przewodnik mieli jedzenie gratis
Uprzejmie również informuje Szanownych Adwersarzy że już mi sie więcej nie chce dyskutować a Szanownego Moderatora bartolomeo (z naciskiem na Szanownego), przepraszam za kłopot.
.................................Pozdrawiam wszystkich! + Pastor ręką własną.
"Człowiek, narodzony z niewiasty, dni krótkich jest i pełen kłopotu" Hi 14.2
_DSC2583_FORUM.jpg Wnętrze ZPC jest teraz całkiem inne choć pozostały elementy starego wystroju. Kto był, ten wie, które. W takim bawialnym można solidnie balangować, kimbować, glumać i co tam jeszcze. Jadło zaś nie ma znaczenia. Teraz zmieniła się obsada - nowi ludzie uczą się zgrabnie w tym obiekcie poruszać i dobrze obsługiwć klientów. Uczą się gotować jadło - też. Życzę Panu Leszkowi i Jackowi, aby wypalił im ten pomysł na 1000% Bo ich lubię, bo miejsce, mimo, że zmienione, budzi wspomnienia, bo wiem, że gdy tam zajrzę, to zawsze spotkam jakąś bieszczadniczą wesołą gębę i będzie OK. Tak, jak ostatnio, gdy Manio zacinał na gitarce, a przypadkowi ludzie na sali szybko włączyli się do zabawy. Wcześniej wyrażałem pewne obawy, gdyśmy siedzieli sobie z Czartem na piwku, że duch do ZPC nie wróci, że to i tamto... Jednak duch szybko wraca, gdy przychodzą ludzie i się witają, i grzmi gitara, a piwco syczy w kufelku. Czyż nie po to zawsze były knajpy w Bieszczadach? Niezadowolonym ze smaku potraw polecam pięć dni pod namiotem na szlaku z worem na plecach i z żarciem paprochów wykonanych z przyniesionych proszków i konserw, a następnie skosztowanie choćby i w ZPC czegokolwiek innego. Zapewniam Was - poczujecie miód na podniebieniu, nektar i ambrozję. Nawet, gdy będziecie jedli nadpalonego plaka:D I przypomnijcie sobie, co podawano w kultowej Bazie Ludzi z Mgły. Czy ktoś na to zwracał uwagę?:D
Pozdrawiam :D
Derty
PS: O noclegach się nie wyrażam - jestem zwolennikiem namiotu w lecie i nie sprawdzałem ZPC:)
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Derty!
Podpis miodzio! :)
Awatar poprzedni był lepszy.
Pozdrawiam
Wiem, że to OT
bertrand236
Stara prawda głosi, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Miałam śmieciowe jedzenie na co dzień, imprez, spotkań bez liku, idąc do zajazdu oczekiwałam, aby mnie nakarmiono. Za 30 zł chciałam sobie pojeść. Dla mnie to była wysoka kwota, za którą mogłam się utrzymać trzy-cztery dni, albo zjeść 2 dobre trzydaniowe obiady w knajpie przy rynku w Zamościu. Może najlepszym rozwiązaniem byłoby podanie informacji o tym, że w tym miejscu nie liczy się jedzenie, ale fajne klimaty.
Oj mocno bym musiala zglodniec aby wejsc z wlasnej woli do tego odpicowanego budynku (na pierwszy rzut oka przynajmniej z fotek nie wyglada to to jak obiekt o gorskiej atmosferze- raczej jak karczmo-motel przy autostradzie... )
Stary nadplesnialy makaron gotowany na blotnistej wodzie zdaje sie przybierac smak ambrozji- byle byl spozywany daleko od miejsc gdzie stawia sie takie budowle, w takich cenach i w takich klimatach...
Choc to rowniez prawda ze jak fajni ludzie gdzies przebywaja, gra gitarka i sączy sie zlocisty napoj mozna nieraz przymknac oko na niektore rzeczy i w najbardziej niemilym wnetrzu moze sie wytworzyc piekna i niezapomniana atmosfera... Acz to tylko czasami tak dziala..
Ostatnio edytowane przez buba ; 16-08-2012 o 21:43
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
przyjemny kolor drewna i ścian, grają ze sobą, nie wiem jak atmosfera. Tylko trochę jednak mimo wszystko żal, że zaczynają się takie miejsca w Bieszczadach. Chciało by się bardzo żeby Bieszczady były jak najdłużej ostoją dzikości, takich bardziej studenckich klimatów z dala od cywilizacji. Boję się zalewu ludzmi, zalewu śmieciami
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki