Tak mi się wydaje, że aby poznać "wszystkie oblicza Bieszczadów" a przynajmniej kilka z nich (a jest ich wiele) warto poświęcić każdy dzień trochę innemu pasmu.
Np. zacząć od najmniej zagospodarowanych terenów w okolicach Łupkowa, Komańczy i Woli Michowej, przejść przez Pasmo Chryszczatej i Wołosania, lub szlakiem granicznym do Balnicy, a potem podążyć na wschód.
Zahaczyć o Łopienkę, Sine Wiry i Dolinę Jaworca.
Przynajmniej jeden dzień poświęcić jednak na połoniny, bo bez nich nie ma Bieszczadów, ale rzeczywiście wybrać się tam wczesnym rankiem (można np. spać w okolicach schroniska Jaworzec)
Kolejny dzień - dolina Sanu, ewentualnie Otryt.
W lipcu byłam w Bieszczadach 9 dni i mam ogromny niedosyt, wydaje mi się że nie byłam nawet w połowie miejsc, w których chciałabym być, tak że liczcie się z tym, że będziecie czuć się tak samo.



Odpowiedz z cytatem
Zakładki