dzięki Bartolomeo za wydzielenie wątku...bo ciężko już było z tymi ...bajerami
dzięki Bartolomeo za wydzielenie wątku...bo ciężko już było z tymi ...bajerami
Przyznam, że czytam wydzielony wątek ze szczerym uśmiechem na ustach :) Bo słowo pisane, szczególnie to pisane na szybko w internecie, często niesie ze sobą ładunek emocjonalny możliwy do prawidłowego odczytania jedynie, kiedy autora zna się osobiście, poza siecią. W wypowiedzi Ani nie widzę przejawów ortodoksji (bo i sama Ania ortodoksem nie jest), jest tam jedynie pozytywny słowny kuksaniec, którego "udzielając" z pewnością Ania nie miała żadnych złych intencji. Znowuż w wypowiedzi Wojtka nie czuję ani grama jadu, bo i w samym autorze według mnie ze świecą go szukać :)
Co powiecie na reaktywację RIMB'u?
Mamciu!! A ja w tym wszystkim gdzie jestem?? Osierociłaś mnie...tylko Ania i Wojtek!!.... a jadu nie ma we mnie ni krzty i to chyba wyjaśniliśmy sobie z Anią na PW.
Pozdrawiam
A ja sądzę, ze we wszystkim potrzebny jest umiar.
GPS-a nie używam, bo zepsułby mi zabawę, chociaż uważam ze w niektórych sytuacjach (zagubienie) może być bardzo pożyteczny.
Jak dotąd jednak nie znalazłam się w żadnych górach w sytuacji, gdzie byłby mi niezbędny.
Kijków używam, bo po 35 latach chodzenia po górach kolana i kręgosłup czasem odmawiają mi posłuszeństwa.
Ciekawe, że nikt się nie czepia telefonu komórkowego i każdy za oczywiste uważa zabieranie go ze sobą, a jeszcze tak 15 lat temu był to "bajer".
Mój mąż (zażarty tradycjonalista - przeciwnik GPS-u i kijków) zaczął go używać dopiero jakieś 7-8 lat temu, ale teraz używa i uważa za pożyteczny.
A za reaktywacją RIMB-u jestem wszystkimi czterema kończynami !
W ogóle to wszystko jest teraz bajerem
...gdy zaczynałem swoją przygodę z górami, w połowie lat 70-tych (ubiegłego wieku) to chodziło się w połatanych jeansach, koszuli flanelowej w kratkę, buty traktory, plecak z pseudostelażem (kawałek stalowego drutu na plecach), namiot trójka tak ciężki, że musieliśmy go dzielić na pół (jeden niósł namiot a drugi tropik, maszty i śledzie), materac dmuchany ciężki jak cholera, takiż sam śpiwór.
To wszystko na plecach, a do tego denaturat i maszynka do niego...i oczywiście plecak dopełniony konserwami (to szczególnie w chudych latach 80-tych)
Wersja lajtowa była bez namiotu, śpiwora i materaca, jedynie z kocem. Teraz to sam już nie wiem czy to był lajcik czy hardcore
Dziś wibram, bielizna termoaktywna, szybkoschnąca, softshelle, kijki, plecaczki samonośne, tysiące mm i mg nieprzemakalności, oddychalności, wiatroszczelności...wszystko lekkie i do tego samo chodzi
Starocie wspominam z nostalgią i ...biorę w górki flanelę w kratę...ale człowiek zrobił się wygodny (a może i stary) i chce nosić, mało, lekko, sucho, ciepło i bezpiecznie.
Pozdrawiam ciepło
To ja się będę czepiał.
Chodzenie z komórą tam gdzie nie ma zasięgu to totalny lans. A mega-lans jest wtedy gdy tej komóry nie da rady wyłączyć i delikwent idzie przez las ze słuchawkami w uszach i słucha np Chopina.
Gdy to zobaczyłem, to aż ugięły mi się nogi z wrażenia.
Właściwie jakby z kijka zrobił antenkę CB to byłoby jeszcze fajniej.
No to dowiedziałem się, jestem obciachowy. Komórkę mam, a zazwyczaj dwie, niestety nie mogę zdecydować się na ich wyrzucenie jak tracę zasięg. Muzyczkę nieraz puszczam na słuchawki i co najgorsze lubię koszule flanelowe a spodnie to zazwyczaj jakiś wycieruch. GPS jest w komórce i go nie wydłubałem, jakieś mapy UMP ma wgrane... Kijki też mam. Jest mi źle z tym ale przyzwyczajeń nie zmienię.
A ja się cieszę jak ich widzę ze słuchawkami na uszach - ich wybór, ich strata, że nie posłuchają natury - za to krew mnie zalewa jak idzie ta młoda fala bez słuchawek i słucha muzyki i idę nie widzę, a słyszę i słyszę...
idiotów na świecie jest mało, ale są tak sprytnie rozmieszczeni, że spotyka się ich na każdym kroku
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki