..widzisz....Mołdawia -za krótko..Bieszczady Wsch. za krótko...ważne są te smaki. Widoki ''od drugiej strony'', uśmiechnięci tubylcy ....chłopaki i Mamcia dają namiary na magaziny ....więc CZEKAMY !!! NIE DAJ SIĘ PROSIĆ
..widzisz....Mołdawia -za krótko..Bieszczady Wsch. za krótko...ważne są te smaki. Widoki ''od drugiej strony'', uśmiechnięci tubylcy ....chłopaki i Mamcia dają namiary na magaziny ....więc CZEKAMY !!! NIE DAJ SIĘ PROSIĆ
Bajer w górach, to cztery chyba kilogramowe obiektywy do wypaśnego Canon Mark II w wypaśnej torbie (też Canon), aby zrobić jedno pamniontkowe foto w samo południe przed Chatką Puchatka.
Innym bajerem mógł zapewne być tusz do rzęs, który fantazyjnie zapaćkał spocone oblicze jakiejś turystki na podejściu. Jak później ustalono - posługiwała się owa dama tuszem z najwyższej półki.
Bajerem musiała być chwacka futrzana czapa, którą jakaś pindula wdziała na łepetynę, by uprawiać w niej białe szaleństwo. Czapa miała doczepiony ogon z dwóch lub trzech lisów i tak cudownie jechało się po nich, gdy pindula fiknęła kozła na muldzie tuż przede mną. Nie wiem do dziś, czy aby ich nie odciąłem robiąc dwa bajery z jednego. Zaznaczam, że nie umiałem wtedy skręcać szybko i pindula powinna się cieszyć, że nie odciąłem jej głowy. Zresztą...byłaby to pewnie mniejsza strata niż rozpołowiony ogon lisa.
Do bajerów można też zaliczyć notebooka przywleczonego na szczyt wielkiej góry w celu nadania bezpośredniej relacji ze zdobycia tejże. Szczęśliwy posiadacz owego bajeru jednak nie mógł zadziwić do końca gawiedzi, gdyż, jak to ujął w prostych żołnierskich słowach 'k..., bateria jest rozładowana!'.
A z przydatnych rzeczy w plecaku i pod namiotem, to jest solidny nóż, coś na odciski (są takie żelowe opatrunki fajne), piersióweczka na wieczór chłodnawy, kolega z gitarą - tylko nie może fałszować:>, gaz, menażka, śpiwór, plecak, mapa, kompas, srajtaśma i, uwaga..., ściereczka do naczyń.
Pozdrawiam tropicieli bajerów
Derty
Ostatnio edytowane przez Derty ; 16-08-2012 o 15:04 Powód: Skleroza- jak zwykle
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
nieee...do rozkładania kanapeczek na trawie biorę taką ściereczkę...a co do reszty, to zgoda. Nic się nie marnuje z ciężko wytaszczonego jadełka.
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
aa no tak srajtaśma bardzo potrzebny gadżet popieram i nożyk jakiś , rok temu moje dzieciaki odłączyly się od grupy, poszli sobie na Tarnice i tam zgłodnieli, mieli co prawda bułki i konserwe łatwo otwieralną ale na bułeczki kładli ją paluchami :D podobno to byly najlepsze kanapki z mielonką jakie jedli :D Pytam potem gdzie myli ręce ? a oni, oblizaliśmy :D noo , moja krew .. poradzili sobie w górach, przeżyją hah
sciereczke też zabieram, aa i miętówki..
można tez inaczej, ja do noclegów np. w Puchatku biorę malutką buteleczkę mydła bez spłukiwania, płynu antybakteryjnego który można kupić w każdej drogerii za ok 6zł
już bałam się że to o mnie ale w południe to ja śpię a z torbą nie wyobrażam sobie chodzić, sprzęt też nie ten, kilogramy większe :/ więc mogę spać spokojnie
Ostatnio edytowane przez meg ; 20-08-2012 o 15:01
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki