tak tak. okulary rzecz niezbędna .. w samochodzie zawsze na wszelki wypadek mam zapasowe dwie pary, ale nie gubie wiec wracaja wszystkie, jak ktoś znalazł to nie moje .. za to moja córka zgubila i gdyby ktoś znalazł to jej
tak tak. okulary rzecz niezbędna .. w samochodzie zawsze na wszelki wypadek mam zapasowe dwie pary, ale nie gubie wiec wracaja wszystkie, jak ktoś znalazł to nie moje .. za to moja córka zgubila i gdyby ktoś znalazł to jej
No, dla mnie bryle to nie bajer, tylko część codzienności. Cały dzień na nosie, a w nocy pod poduszką...
Pozdrawiam
mj
Witaj
W zasadzie zgadzam się z Tobą co do wielu możliwości, o których piszesz ;-)))))))). Tylko... powtórzę, nigdzie nie twierdziłem, że tak nie jest ;-))).
W związku z tym masz oczywistą rację pisząc:
Co więcej, długo moglibyśmy jeszcze dyskutować o wszystkich potencjalnych wariantach, ale dla większości osób tu obecnych jest to temat zapewne znany, więc szkoda czasu ;-))) Przykład z Don Enrico oczywiście był przerysowany, chciałem jednak oddać skrajne przykłady, co można ;-)))) Przy okazji - dopuściłem się w tamtym akapicie małej prowokacji ;-)))), na razie przeszła bez echa ;-))))))
Podzielam też Twoją opinię:
Tu też można dorzucić sporo innych, czasem zaskakujących możliwości, ale nie jest to forum GPS, więc od siebie dodam tylko, że zwłaszcza zimą, przy załamaniu pogody i w trudnych warunkach GPS może się nagle okazać baaardzo przydatny, nawet w rejonie, który dobrze znamy. Przerabiałem ;-))))
Jednak nie zgodzę się z Tobą, że:
Uważam, że jest wręcz przeciwnie ;-))))). Daje sporo nowych możliwości, wcale nie zabierając starych. W końcu - możesz go wyłączyć ;-))))). Jednak z doświadczenia wiem, że czasem w ciągu dnia spojrzysz na niego kilka razy, bo nie ma potrzeby aby z niego korzystać ;-)))). Albo leży w plecaku niewłączony. Co więcej, uważam że dodaje swobody w wielu sytuacjach, zwłaszcza poza szlakiem, w rejonach niezbyt często odwiedzanych ;-)))), w trudnym terenie itp... przy zejściach na przysłowiową "krechę".
Oczywiście. O tym, że nigdy nie twierdziłem, że nie można, wspomniałem już na wstępie ;-))))) Jednak jest kolosalna różnica w używaniu busoli i GPS-a. W tym drugim przypadku swoją precyzyjnie wyznaczoną w terenie pozycję masz ciągle. W przypadku busoli musisz jednak pilnować kierunku, a jeśli chodzi nie tylko o kierunek, ale np. o określone przemieszczanie się w terenie, to dochodzi kwestia albo wyznaczania nowych azymutów wg potrzeb, albo orientacja wg. rzeźby terenu. Jednak często ten drugi przypadek bywa niemożliwy, kiedy brak jest charakterystycznych punktów ( ... i - to też pewne uproszczenie, ale nie dzielmy znowu zapałki na czworo ;-)))
Po prostu - GPS jest wygodniejszy w użyciu. I tyle ;-))))
Oczywiście - coś daje, coś zabiera. Chociaż ja ująłbym to raczej: ma plusy i minusy. O niektórych plusach było już powyżej ;-))). Minusy - to przede wszystkim świadomość, że jest to urządzenie o dosyć sporym stopniu komplikacji, więc bywa zawodne. I w związku z tym moja busola nie trafiła do szuflady, tylko jako zapas do pudełka, o którym wspominałem ;-))))) Innym minusem jest świadomość, jak sporo czasu minęło od chwil, kiedy biegało się z busolą na orientację ;-((((( To se Pane ne vrati ;-))))
Na koniec wrócę do... początku ;-))) czyli do mojego pierwszego postu. Traktowałem go tylko jako krótką wypowiedź, więc nie rozwijałem tematu GPS. Widzę jednak, że ten "kierunek na określony punkt" bywa tak różnie interpretowany, że postaram się nieco to uściślić. Dwa przykłady, ogólny i ciekawy ;-))))
Ogólny to geocaching. I znowu - nie rozważajmy wszystkich możliwości ;-)))) Jeśli lokalizację skrytki określimy jako: ruiny dworu Stroińskich, wschodni narożnik - to 99% czytających to forum trafi tam nie tylko bez GPS-u, ale nawet mapa nie będzie im potrzebna ;-))))))). Bywa jednak, że skrytka ( punkt - bo nie tylko przy geokachingu tak jest) nie jest zlokalizowana w miejscu możliwym do lokalizacji w ten sposób. Rozległe łąka, zbocze lasu bez charakterystycznej rzeźby terenu itp. I wtedy na kilkunastu ostatnich metrach, z uwagi na błąd pomiarowy urządzeń, i paru innych jeszcze czynników potrzebujesz np. przejść z dużą dokładnością na ów wspominany punkt ;-)))
Ale myślę, że lepszym przykładem jest trasa, jaką zrobiliśmy na początku lata. Na pewnym odcinku musieliśmy przemieszczać się po lini, mającej stałą wysokość względem poziomu morza (npm). Nieważne, gdzie i dlaczego - takie były założenia. Dodam, że był to środek do osiągnięcia celu, a nie cel sam w sobie.Teren nie był jakoś szczególnie trudny, ale miał nieregularne spadki, jary, skałki, trochę większych uskoków. Do tego porośnięty pełnym przeglądem tego, co w Biesach rośnie - do starej buczyny po świerkowy młodnik. Do tego chaszcze i habazie ))))))), czyli to co tygrysy lubią najbardziej ;-))) Musieliśmy utrzymywać dużą dokładność przemieszczania się, rzędu 2-3m max. I w takim przypadku praktycznie nie wypuszczałem GPS-a z ręki, gdyż tylko przy jego pomocy mogliśmy utrzymywać ciągły kierunek na określony punkt ;-)))) Zrobiliśmy tak parę kilometrów. Nie muszę chyba dodawać, że rzut tracku na mapę przypominał wijącego się w konwulsjach węża ;-)))) Uprzedzając ew propozycje alternatywne - wiem, geodezyjnie też można by ;-))), barometrem... hmmm... może?... na a tak stylowo to rurka z rtęcią ;-)))))). Ale chyba nasze rozwiązanie było bardziej ergonomiczne ;-))).
To miałem na myśli pisząc o GPS-e jako gadżecie, który czasem też używam. Bawiąc się jak lubię, ale nie twierdząc czy też sugerując nic ponadto. Bo każdy po prostu sam decyduje o tym jak się bawi ;-))))
I korzystając z okazji. Do Długiego: wstydzę się ;-))) Wstydziłem się już w chwilę po wysłaniu postu. Zazwyczaj przed wysłaniem czytam jeszcze wszystko, poprawiając błędy, ale umknęło ;-))) Co nie usprawiedliwia. A Duszatyn ma chyba pecha, gdyż tak jakoś z ogólnych zasad odmiany to "ń" wskakuje samo ;-))))
Pozdrawiam.
Stosy nie rozświetlają ciemności.
Myślę, że niezbędny w plecaku każdej turystki samotnie przemierzającej górskie szlaki w okresie jesienno-zimowym
że pozwolę sobie zacytować panią z filmu jaki oglądałem w sobotę
"zdecydowałabym się nawet za niego wyjść, nie pierdzi w łóżku i nie zostawia otwartej klapy"
opakowanie takie jakieś .... mało kolorowe , jak by z czasów PRL ..
WUKA
www.wukowiersze.pl
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki