A ja sądzę, ze we wszystkim potrzebny jest umiar.
GPS-a nie używam, bo zepsułby mi zabawę, chociaż uważam ze w niektórych sytuacjach (zagubienie) może być bardzo pożyteczny.
Jak dotąd jednak nie znalazłam się w żadnych górach w sytuacji, gdzie byłby mi niezbędny.

Kijków używam, bo po 35 latach chodzenia po górach kolana i kręgosłup czasem odmawiają mi posłuszeństwa.

Ciekawe, że nikt się nie czepia telefonu komórkowego i każdy za oczywiste uważa zabieranie go ze sobą, a jeszcze tak 15 lat temu był to "bajer".
Mój mąż (zażarty tradycjonalista - przeciwnik GPS-u i kijków) zaczął go używać dopiero jakieś 7-8 lat temu, ale teraz używa i uważa za pożyteczny.

A za reaktywacją RIMB-u jestem wszystkimi czterema kończynami !