Od Sanu do Czeremoszu, czyli: Przemyśl , Mościska, Sambor, Drohobycz, Ławoczne, Wołowiec, Kołczawa, przeł. Przysłop – Niemiecka Mokra – Ust Czorna – Jabłunica – stąd na grzbiet Świdowca przez Pidpulę – Trojaska – jez. Apszyniec – Geriszaska – Stoh – Drohobrat – Jasinie – Łazeszczyna – tunel kol. – Worochta – Ilcza – Zełene – Szybene – Żabie – Jasionów Wyżny – doliną Czeremoszu do Kut – Kosów – Kołomyja. Powrót koleją żelazną.
Skład ekipy: tradycyjny, rodzinny, czyli Michał i Wojciech Pysz.
Termin: 5 – 12 czerwca 2012 r. Termin wybrany taki, żeby nie padało, żeby było ciepło i ładne słoneczko do zdjęć.
Granicę polsko-ukraińską można przekroczyć na rowerze tylko w Medyce; z tytułowym Sanem żegnamy się więc w Przemyślu. Deszczyk siąpi od rana, optymistycznie pocieszamy się: dobrze, że dzisiaj nie leje. Na przejściu granicznym pustki. W Szeginiach nowy, jeszcze ciepły asfalt. Do Lwowa i dalej. My opuszczamy go już w Mościskach, bo mamy przecież jechać wzdłuż łuku Karpat. Czyli mamy już normalną, dziurawą drogę na południe. Jedziemy od rzeki do rzeki, więc inne rzeki też po drodze zliczamy. Przed Samborem mijamy Strwiąż, za Samborem Dniestr. Na razie nie ma słoneczka do zdjęć, ale przestaje padać.
Zakładki